czwartek, 31 lipca 2014

One-shot Sasuke i Naruto


"Pechowa sobota" - część 2.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Przyznaję - nim spotkałem Naruto, nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze sądziłem, że aby kogoś szczerze pokochać, trzeba go dokładnie poznać. Poświęcić wiele czasu, by się siebie wzajemnie nauczyć, zbudować solidne zaufanie, na jakim oparłby się związek. Byłem przekonany, iż silne uczucie może powstać wyłącznie między osobami, które wiedzą o sobie wszystko - znają przeszłość swojego partnera, jego najbardziej skrywane sekrety, marzenia, lęki. Bez zastanowienia potrafią powiedzieć, co lubi, a czego nienawidzi. Taka relacja nie powstaje w mgnieniu oka - trzeba na nią miesięcy, lat. I wymaga ciężkiej pracy - ciągłego zaangażowania obydwu stron. Nie można na chwilę sobie odpuścić, przestać się starać, bo takie zachowanie grozi utratą bliskości drugiego człowieka. Umówmy się - każdemu robi się przykro, jeśli ktoś nagle przestaje o niego walczyć, bo się "znudził". 
           Mój pogląd na temat dojrzałej miłości uległ zmianie o sto osiemdziesiąt stopni, gdy natknąłem się na blondyna. Choć dawniej wierzyłem, że nie da się kogoś pokochać przy pierwszym spotkaniu, ja - racjonalista, starający się wszystko tłumaczyć rozumem - zakochałem się. Najpierw - w jego uśmiechu. Później, podczas rozmowy - w jego duszy i ciele. Nie potrzebowałem na to wielu tygodni - wystarczyło parę godzin, bym zupełnie stracił głowę dla chłopaka, którego całkowicie nie znałem. Niesamowite, prawda? Nie kierowała mną... "żądza łóżkowych igraszek". Oczywiście, podobał mi się, ale nie chciałem się Z NIM kochać. Chciałem kochać JEGO. I pokochałem. Cholernie mocno. Tak, że nie wyobrażam sobie siebie bez niego. 
          Zupełnie mnie zmienił. Dawniej byłem... interesowny - zawsze oczekiwałem od ludzi zapłaty. Bez względu, co dla nich robiłem, musieli mi to wynagrodzić. Prawie nikogo nie szanowałem, ani nie miałem w sobie za grosz empatii. Ba, zawodu lekarza nie wybrałem dlatego, iż chciałem leczyć, ale dlatego, że przynosił duże dochody... Rzadko kiedy zdarzało mi się być miłym, ale znacznie częściej wykazywałem się gargantuicznymi rozmiarami swojej znieczulicy. Dziwię się, jak ludzie kiedyś ze mną wytrzymywali, choć o wiele więcej razy przeze mnie płakali niż się śmiali. Wykorzystywałem, później porzucałem. Najważniejsze było dla mnie czerpanie własnych korzyści. Nie przywiązywałem uwagi do tego, co czuli inni. Może było to spowodowane tym, że rodzice nigdy mi nie pokazali, jak być dobrym człowiekiem. Ważniejsza była praca i "pięcie się po szczeblach kariery". Innymi słowy - gonienie za pieniądzem. Rodzina zeszła na dalszy plan. Brat starał się przekazywać mi najwyższe, życiowe wartości. Dopóki byłem dzieckiem, słuchałem go i próbowałem postępować według jego wskazówek. Niestety, kiedy wkroczyłem w etap dojrzewania, przestałem być... kompetentnym uczniem. Nie słuchałem już, co Itachi miał mi do powiedzenia. Szanowałem go - jemu, jak nikomu innemu należał się mój respekt, ale... wolałem kierować się własnymi zasadami. Nastoletni buntownik, psia mać... Zacząłem dostrzegać, że nasza rodzina... nie była szczęśliwa. Obwiniałem o to matkę i ojca. Przepełniał mnie żal, rozczarowanie. Zamknąłem się w sobie i ukrywałem, co naprawdę czułem pod maską wyrachowanego cwaniaka. Choć kochałem Itachi'ego i lubiłem kilka innych osób, nieświadomie ich raniłem. Innymi całkiem trzeźwo pomiatałem.   
          Tak, byłem zimnym draniem. A Naruto mnie poruszył. Nauczył używać serca, nie mózgu. Dzięki niemu bardziej doceniłem mojego brata i to, jak wiele dla mnie robił. Zacząłem być altruistyczny i nauczyłem się cieszyć z drobnych rzeczy. Zrozumiałem, że bycie chirurgiem to powołanie, a nie pusty sposób na zarabianie pieniędzy. Jakby na to nie patrzeć... stałem się lepszym człowiekiem. Miłość, którą otrzymałem od blondyna, mnie uszlachetniła. Teraz wstydzę się tego, jaki niegdyś byłem i każdego dnia dziękuję w skrytości ducha, że obdarzył mnie tym magicznym uśmiechem w kawiarni. Gdyby nie on, dzisiaj byłbym sam. Ludzie, by mnie opuścili, bo nie mogliby mnie zdzierżyć. A tak mam partnera, brata i przyjaciół. To zasługa Naruto.
           Uśmiechnąłem się. 
          Lekko zamrugałem oczami, kiedy odczułem, że w ich kącikach  zgromadziły się łzy. Cholera, przed spotkaniem blondyna nigdy nie pomyślałbym, iż takie przemyślenia mogą mnie wzruszyć. Wcześniej nic mnie nie rozczulało. Byłem jak góra lodowa, na którą wpadł "Titanic" - całkowicie oziębły. Mimika mojej twarzy zmieniała się jedynie w zakresie od obojętności, przez złość do furii.
          Fakt, trochę zmiękłem, ale nie ukrywam - bardzo mi się to podoba. Prawdziwą siłą przestała być dla mnie umiejętność zakładania fałszywej maski, a posiadanie odwagi, by pokazywać to, co naprawdę czuję. I nie obchodzi mnie, że płacz w publicznym przekonaniu jest czymś "nie męskim". Lubię się czasem rozkleić. To pomaga.
          Skrzywiłem się, dopijając resztkę "mrożonej" kawy.
          - Paskudna - mruknąłem, gdy przełknąłem ostatni łyk napoju. 
         Otarłem wilgotne powieki rękawem swetra. Utkwiłem wzrok w kubku, który obracałem w dłoniach. Przyglądałem się jego kolorowym, różnorakim wzorom. Choć był to najmniejszy prezent urodzinowy, jaki otrzymałem, miał dla mnie największą wartość, bo Naruto sam go wykonał. Często tłukę naczynia - jestem niezdarą, kataklizmem na dwóch nogach. A mimo to, szczególnie na niego uważam. Obchodzę się z nim ostrożnie. Nawet mam dla niego w szafce specjalne miejsce, gdzie nie styka się z innymi elementami zastawy stołowej, które mogłyby go porysować. Ktoś może powiedzieć, że "to tylko kubek", ale trzymając go mam wrażenie, jakby w moich dłoniach nie tkwiło naczynie, a serce chłopaka, który je wykonał. 
          To dziwne. Każdy przedmiot, miejsce, na które spojrzę, kojarzy mi się z blondynem. Wszędzie o nim myślę - w pracy, w metrze, pod prysznicem... Mimo że jesteśmy ze sobą już cztery lata i zdołaliśmy poznać się na wylot, on dalej mnie zaskakuje. Spoglądając na Naruto czuję to samo, co ogarnęło mnie wtedy, gdy pierwszy raz go zobaczyłem. Nie przepadam za dotykiem innych ludzi, a uwielbiam, kiedy jego ręce mnie oplatają. Mógłbym ciągle się z nim przytulać i wiem, że bym się tym nie znudził. Cholera, jestem szczęśliwy, że go mam. Chcę z nim spędzić resztę życia. Jestem tego pewny. To musi coś znaczyć, prawda?
          Powinienem poprosić go o rękę. Jednak... co będzie, jeśli on nie jest na to gotowy? Tak, wiem, iż papierek zawarcia związku partnerskiego niczego nie zmienia - możemy się kochać bez niego, ale... wtedy nie byłbym już tylko chłopakiem Naruto, a jego mężem. To zmienia postać rzeczy. Nasz związek zostałby przypieczętowany, a ja mógłbym mu pokazać, jak wiele dla mnie znaczy. Oczywiście, mówię mu, że go kocham, ale... to tylko słowa. Liczą się jeszcze czyny. Wydaje mi się, iż po tylu latach życia z dnia na dzień, chłopak chciałby trochę stabilizacji. Mógłbym mu ją zapewnić. Jednakże... co z nami będzie, jeśli się mylę? Może Naruto jest szczęśliwy w takim związku i nie potrzebuje wprowadzenia go na najwyższy poziom? A oświadczyny? Jak powinny wyglądać? Przy romantycznej kolacji? To takie oklepane. Spacer? Zbyt banalne. Z pierścionkiem? A może bez? Nie mam pojęcia, jak powinienem poprosić chłopaka o rękę.
          - Dlaczego życie musi być tak skomplikowane? - jęknąłem, chowając twarz w dłoniach. - Nikt nie mówił, że będzie łatwo - dodałem zgryźliwie, serwując sobie mentalnego kopniaka. 
          Potrzebowałem porady, rozmowy, podczas której podzieliłbym się z kimś swoimi obawami i dowiedziałbym się, co drugi człowiek o nich sądzi. Oczywiście, decyzję o oświadczynach muszę podjąć sam - nikt nie zrobi tego za mnie. Ale ktoś mógłby pomóc mi posegregować myśli. Może wtedy byłoby łatwiej? Najczęściej, gdy coś mnie gryzło, spowiadałem się Naruto. Mogłem na niego liczyć - zawsze mnie uważnie słuchał, nie przerywał. Wspierał, a nawet jeżeli sam na własne życzenie wplątałem się w kłopoty, pomagał. Nigdy się nie izolował, kiedy coś mnie męczyło. Jednak, do cholery, nie mogę mu się wyżalać na temat naszych zaręczyn! Muszę się zwrócić do innej osoby.
           W tym celu wyciągnąłem z kieszeni telefon i odblokowawszy ekran, wystukałem krótką wiadomość - "Itachi, jesteś dzisiaj w domu?", po czym przesłałem ją pod numer mojego brata. Wolałem nie dzwonić - pewnie jeszcze śpi. Znając go, to po wczorajszym koncercie, na którym grał ze swoim zespołem, ostro się zabawił. Takie uroki bycia gitarzystą i występowania w klubach - każdy wieczór kończy się imprezą z dużą ilością alkoholu. A że mój brat nie potrafi odmawiać kolegom z kapeli - zawsze z nimi popija. Problem w tym, iż ma słabą głowę - odpada pierwszy i kac najbardziej go męczy. Nie wybaczyłby mi, gdybym o świcie wyrwał go z łóżka. Lepiej, jeśli dam mu pospać - przynajmniej nie zechce mnie później zamordować.
          Liczyłem się z faktem, że na odpowiedź Itachi'ego będę musiał dłużej poczekać. Mój brat miał irytujący nawyk odpisywania z kilkugodzinnym opóźnieniem. Niestety, dopiero dochodziła 07:00, a już stawałem się niecierpliwy. Musiałem czymś zając ręce - nie potrafiłem dłużej wysiedzieć w jednym miejscu. Byłem coraz bardziej nerwowy. Aż mnie nosiło.
          Wstałem od stołu. Pomyłem naczynia, zalegające w zlewie po zeszłej kolacji, po czym je powycierałem i powkładałem do odpowiednich szafek. Pościerałem kurze, a nawet podlałem kwiatki, stojące na parapecie. Było to o tyle niespotykane, ponieważ nie cierpię sprzątać. Jestem bałaganiarzem, który ma uczulenie na posługiwanie się odkurzaczem. Ku mojemu nieszczęściu - Naruto to czyścioch. Uwielbia ład i porządek. Potrafi wywołać kłótnie, gdy zostawię gdzieś jeden brudny talerz. Często przymusza mnie do wykonywania domowych zajęć, co wcale nie jest łatwą sprawą - trudno mnie do tego zagonić. A tym razem sam, z własnej woli, uprzątnąłem całą kuchnię.
          - Dzieje się ze mną coś złego - skwitowałem, opierając się plecami o blat i podziwiając swoje dzieło. - Bardzo złego.
          Kręciłem się po pomieszczeniu, zastanawiając się, za co powinienem się teraz zabrać. Pooglądać telewizję? Nie - mógłbym obudzić blondyna, a dodatkowo nie zdołałbym się skupić na programie - i tak bym rozmyślał o własnych sprawach. Postanowiłem, że odwiedzę miejsce, do którego zwykle chodzę, by móc poważnie zastanowić się nad relacjami, jakie łączą mnie z Naruto. Może po tej drobnej wycieczce będę już znał odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a spotkanie z Itachi'm stanie się pogawędką o pierdołach dnia codziennego? Kto wie, kto wie...
          Wyszedłem z kuchni. Przeszedłem przez korytarz i dotarłem do wąskich, ciemnobrązowych drzwi, ukrytych w ścianie salonu. Przez chwilę zastanawiałem się czy powinienem je otwierać. Każda wizyta w pokoju, który się za nimi krył, mocno wgryzała się w moją psychikę. Naprawdę, umiała grać na emocjach i jeszcze po kilku godzinach potrafiłem czuć się wewnętrznie roztrojony. Wywoływała szok. Zawsze taki sam. A dzisiaj szczególnie potrzebowałem silnego bodźca.
          Głęboko odetchnąłem i cicho nacisnąłem klamkę, po czym wślizgnąłem się do środka. Natychmiast zapaliłem światło, gdyż niewielkie okno nie było w stanie całkowicie rozproszyć ciemności. 
           W zamyśleniu architektów, pomieszczenie to miało być pewnie pokojem dziecięcym - małe rozmiary, niedaleko od głównej sypialni. Przerobiłem je z Naruto na... składzik. Nie spodziewaliśmy się potomka, a że nie mieliśmy ani piwnicy, ani strychu, stwierdziliśmy, iż najlepiej będzie tutaj poukładać rupiecie, które nigdzie indziej się nie mieszczą. W taki sposób, gdy żarówka zapłonęła ciepłym, żółtawym blaskiem, moim oczom ukazały się stosy, rzędy i góry naszych wspólnych rzeczy. Jedne - skrupulatnie poukładane. Drugie - walające się po podłodze i niedbale rzucone na drewniane półki. Tak, od razu widać, co składałem ja, a co Naruto... Nasze rowery, narzędzia, które używaliśmy podczas remontu, ubrania, jakich już nie nosimy, ale ciągle zapominamy się ich pozbyć, środki czystości, stare książki... Było tam wszystko, lecz mnie najbardziej interesowało to, co zalegało w kącie pokoju.
          Ostrożnie, uważając, aby niczego nie poprzewracać, skierowałem się w róg pomieszczenia. Oczywiście, po drodze musiałem uderzyć się w kolano, brzuch i głowę... Jakżeby mogło być inaczej? Gdybym codziennie nie zrobił sobie krzywdy przestałbym być Sasuke Uchihą...
          Obolały, usadowiłem się wygodnie na podłodze przed kolejną stertą rzeczy, ukrytych pod nieużywanym, porozdzieranym prześcieradłem. Zrzuciłem prowizoryczną płachtę i przegryzłem wargę, ponownie widząc stare rysunki Naruto - większe i mniejsze, wszystkie wykonane ołówkami. 
          Kiedy zamieszkaliśmy razem, blondyn nalegał, abyśmy je wyrzucili. Zostały przez niego wykonane zanim się poznaliśmy. Powstawały, gdy najmocniej cierpiał - w domu dziecka, w swoim wynajmowanym pokoju, znosząc krzywdę, jaką przynosiła mu samotność. Chłopak chciał się ich pozbyć - jedynie budziły bolesne wspomnienia. A on chciał zapomnieć - wymazać z pamięci wszystko, co działo się przed naszym spotkaniem. Nie byłem tym zdziwiony. Rozumiałem go i szanowałem tę decyzję, ale poprosiłem, by zostawił rysunki w składziku, schował je tak, żeby nie musiał na nie patrzeć. Naruto nie potrafił zrozumieć, dlaczego zależało mi, aby zostały, jednak zgodził się - zebrał wszystkie prace i ułożył je w pomieszczeniu. Nigdy więcej na nie nie spoglądał ani ich nie dotykał. Nawet się do nich nie zbliżał. 
           W jakim celu zaproponowałem mu zachowanie rysunków? Nie z pobudek artystycznych. Były piękne i szalenie mi się podobały, a że przemawiał przez nie mrok jeszcze bardziej przypadały do mojego "demonicznego" gustu. Ale nie chodziło tu o ich wygląd. Te prace miały mi przypominać, przez co przeszedł Naruto, ile cierpiał i jak wiele łez nad nimi wylewał. W przeciwieństwie do chłopaka, ja chciałem pamiętać o jego przeszłości. Dzięki temu mogłem lepiej chronić go w przyszłości.
          Za każdym razem, gdy zdarzyło nam się posprzeczać, przychodziłem do składziku i oglądałem rysunki. Wtedy opuszczała mnie wszelka duma, niepozwalająca jako pierwszemu wyciągnąć ręki i wypowiedzieć magicznego słowa "przepraszam". Budziły się moje wyrzuty sumienia i stawałem się sobą rozczarowany. Smutek blondyna był dla mnie największą życiową porażką. Kiedy go do niego doprowadzałem, a co najgorsze - sprawiałem, że płakał, czułem się podle. To straszne, że w nerwach człowiek najmocniej rani tych, których najbardziej kocha. Prace chłopaka mnie wyciszały - myślałem trzeźwo i docierało do mnie, jak wiele gniewnych, kąśliwych uwag wykorzystywałem podczas kłótni. Odkładałem na bok własne urazy i błagałem Naruto, aby mi wybaczył. Bez względu na to, kto zaczął sączyć jad, ja doprowadzałem do zgody. Przynajmniej tak mogłem wynagrodzić mu swoją złośliwość.
           Teraz znów oglądam jego rysunki. Znam je na pamięć - zapłakane portrety, pokaleczoną dziewczynę zamkniętą w klatce dla ptaków, chłopaka podcinającego sobie żyły, za którego plecami tańczą demony, ludzkie czaszki otoczone wężami i krukami, dziewczynkę siedzącą samotnie na huśtawce, przerażonego chłopca chowającego się pod kołdrą przed potworem z szafy... A mimo to, przyglądanie się im wywołuje to samo odczucie, któremu uległem za pierwszym razem - nieprzyjemnego ucisku w żołądku. Ktoś inny, podziwiając rysunki powiedziałby, że są dziełem sztuki. Ja, patrząc na nie, nie czuję artystycznego uniesienia. Wiem, co się za nimi kryło. Doświadczam cząstki bólu blondyna.
           Moje oczy się zaszkliły. 
          Cholera, szczęściarz ze mnie - trafiłem na wspaniałego chłopaka. Tylko czy... jestem go wart? Może zasługuje... na kogoś lepszego?
          Z zadumy wyrwały mnie wibracje komórki, która za wszelką cenę próbowała się wydostać z kieszeni spodni. Wyciągnąłem telefon i z wielką radością odkryłem, że Itachi nareszcie wylazł z łóżka i odpisał na moją wiadomość. "Cały dzień siedzę w domu. Przyjeżdżaj, o której ci pasuje, braciszku. Szykuje się... poważna rozmowa,?", odczytałem. "Można tak powiedzieć. Mam problem. Niedługo do ciebie wpadnę.", odpisałem i błyskawicznie wysłałem odpowiedź.
            Odłożyłem rysunki na miejsce, przykryłem je prześcieradłem i wyszedłem z pomieszczenia. Niestety, wizyta w składziku nie przyniosła niczego dobrego - zamiast pomóc, bardziej mnie zdołowała. Moje myśli przestały kręcić się wyłącznie wokół oświadczyn,  a zaczęły również dotyczyć kwestii czy Naruto w ogóle jest zadowolony z naszego związku. Cholera, ja to umiem się pocieszyć i podnieść na duchu!
          W posępnym nastroju, udałem się do kuchni. Blondyn niebawem powinien się obudzić. Ten dzień mieliśmy spędzić razem, nacieszyć się wzajemną obecnością, lecz... nie mogłem z nim przebywać, gdy tyle spraw chodziło mi po głowie. Byłbym mało rozmowny, pogrążony we własnych myślach... Jeszcze tylko tego brakowało, aby Naruto zaczął się mną martwić i - co najgorsze - obwiniał się o mój nastrój. Nie mogłem na to pozwolić. Musiałem jak najprędzej porozmawiać z Itachi'm, rozwiać wątpliwości, które mnie dręczyły. Wiedziałem, iż blondyn będzie rozczarowany, gdy dowie się, że jadę w odwiedziny do brata. Aby choć odrobinę go pocieszyć, postanowiłem przygotować mu śniadanie. Nie lubię i nie umiem gotować, ale nauczyłem się wykonywać ulubioną potrawę blondyna - naleśniki z czekoladą. Nieskromnie przyznaję, że smakują... naprawdę dobrze, a dodatkowej słodyczy dodaje im radość chłopaka, gdy od czasu do czasu je usmażę. 
          Po kilku minutach pomieszczenie wypełniło się zapachem gotowego dania oraz gorącej, malinowej herbaty, które ustawiłem na stole. Lekko się uśmiechnąłem. Miałem nadzieję, że to trochę rozweseli blondyna, ale równocześnie bałem się, iż jedzenie nie wpłynie na jego dzisiejszy humor. Ech... nie oszukujmy się - też byłbym smutny, gdyby mój partner oświadczył mi, że wybiera się na wycieczkę, gdy akurat miał się ze mną widzieć...
          - Jestem beznadziejny - mruknąłem.
         Gniewnym krokiem wyszedłem z kuchni. Chciałem wziąć płaszcz i natychmiast wyjść z domu, kiedy po przeciwległej stronie korytarza dostrzegłem sylwetkę Naruto. Gwałtownie się zatrzymałem.
          Nagle złagodniałem. Przyglądałem się blondynowi - jego złotym kosmykom, pięknym, niebieskim oczom, zarumienionym policzkom i różowym ustom, szeroko rozchylonym w zdziwieniu. Musiał dostrzec moją kilkusekundową wściekłość, gdyż nie odważył się do mnie zbliżyć - tylko wpatrywał się we mnie z niezrozumieniem, nerwowo skubiąc palcami koszulkę od piżamy. 
          Speszyłem się. Nie chciałem go martwić, a niecelowo sprawiłem, że bał się do mnie podejść. Brawo! Należą mi się owacje na stojąco!
          Westchnąłem głęboko, po czym posłałem chłopakowi najlepszy uśmiech, na jaki było mnie w tej chwili stać. 
          - Dzień dobry, kochanie - powiedziałem, zbliżając się do Naruto. Starałem się, by nie wyczuł w moim głosie niespokojnych pobrzękiwań. 
          Blondyn wysoko uniósł kąciki ust.
          - Dzień dobry - odpowiedział. 
          Gdy stanąłem przed nim, oddalony o kilka centymetrów, twarz chłopaka niespodziewanie pobladła. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałem, co go przeraziło - mój dzisiejszy wygląd.
          - Sasuke, dobrze się czujesz? - zapytał troskliwie, układając dłonie na moich policzkach i następnie sprawdzając moją temperaturę. 
          Kochałem jego czuły dotyk, jakim zawsze mnie obdarzał. Poczułem, że wszelkie negatywne emocje mnie opuszczają. Uspokoiłem się. Przestałem uciążliwie myśleć. Nie istniały dla mnie już wcześniejsze zmartwienia. Liczył się dla mnie tylko on. Tylko Naruto. Ten chłopak jest skuteczniejszy od każdego środka przeciwbólowego czy antydepresantu - wystarczy, że się zjawi, a ja już czuję się lepiej. O niebo lepiej.
          - Tak - skłamałem. - W nocy miałem problemy z zaśnięciem.
          W gruncie rzeczy, w ogóle nie spałem, ale stwierdziłem, że zostawię tę wiadomość dla siebie.
          Delikatnie chwyciłem jego rękę i złożyłem pocałunek na dłoni. Blondyn cicho się zaśmiał, pozwalając, bym następnie otoczył go ramionami oraz wtulił w swoje ciało. Ułożył głowę na mojej piersi, otulając mnie w pasie, gdy tymczasem ja cmokałem go w czubek głowy. Było mi dobrze. Uśmiechałem się. Naruto też. Cudowne uczucie. Radość wypełniała mnie od palców stóp aż po krańce włosów. Nie chciałem go wypuszczać ze swoich objęć. Jak dla mnie, mogliśmy spędzić tak wieczność, rozkoszując się swoim dotykiem, wdychając w nozdrza zapachy naszych skór...
          - Naruto - szepnąłem. - Kocham cię, wiesz?
          - Wiem - odparł z głębokim przekonaniem. - Ja ciebie też.
          Blondyn uniósł głowę, dzięki czemu nasze oczy się spotkały. Zagryzł wargę. Cholera, wiedział, że coś ze mną nie tak. Zresztą, przeczuwałem, iż się domyśli. Za dobrze mnie zna, by moje zachowanie uszło jego uwadze.
          - Sasuke, widzę, że coś cię gryzie. Powiesz mi, o co chodzi?
            Chciałbym, Naruto. Jednak... nie mogę.
          - To nic takiego - odparłem. - Miałbyś coś przeciwko, gdybym na chwilę pojechał do Itachi'ego?
          - Do Itachi'ego? - Przekręcił głowę w zaciekawieniu. - W jakim celu?
          - No... chciałbym z nim porozmawiać.
          Zmarszczył brwi. Zły znak!
          - Zawsze spotykacie się wtedy, gdy chcecie porozmawiać o problemach. Który z was ma kłopoty?
          Nie mogłem uciec od jego świdrującego spojrzenia. Głośno przełknąłem ślinę.
          - Żaden - wydukałem. - To tylko taka... braterska pogadanka.
          Nie uwierzył mi, ale najwidoczniej stwierdził, że nie ma sensu drążyć tematu - i tak mu nie odpowiem. Spuścił wzrok i się ode mnie odsunął. To zabolało. Choć nie zrobił tego gwałtownie, lecz subtelnie, poczułem się tak, jakby niewidzialna dłoń zaserwowała mi potężny cios w policzek. 
          - Jeśli nie chcesz mi o czymś mówić, nie musisz - poinformował. - Nie będę cię zmuszał. Ale mnie nie okłamuj, dobrze?
           Skinąłem głową ze zrozumieniem.
          - Obiecuję, że szybko wrócę - wymamrotałem. Czułem się podle. - Naruto, ja... wszystko ci wyjaśnię, kiedy przyjadę do domu. Przysięgam.
           Blondyn chwycił moje dłonie, przyciskając je do swojego serca.
          - Nie trzeba - odparł. - Nie chcę, byś dzielił się ze mną swoimi sprawami z przymusu. Rób to, jeśli uznasz, że tego chcesz. Tylko bądź ze mną szczery i nie udawaj, że wszystko jest w porządku, kiedy coś wyraźnie nie gra. - Zacisnął powieki. - Martwię się o ciebie.
          - Nie ma powodu. Nic złego się nie dzieje.
          Tym razem chłopak pokiwał głową. Widziałem, że nie ma ochoty na kontynuowanie rozmowy - atmosfera niebezpiecznie się zagęściła.
          - Jedź do Itachi'ego - powiedział. - Nie będę cię dłużej zatrzymywał. 
           Lekko uniosłem kąciki ust. Próbowałem się uśmiechnąć, ale prędzej wyglądałem, jakby rozbolał mnie brzuch. Pochyliłem się w stronę blondyna. Nie odważyłem się złożyć pocałunku na jego ustach - miałem wrażenie, że chłopak nie ma na to ochoty, więc musnąłem wargami jego policzek. Naruto lekko się rozchmurzył.
          - Przygotowałem ci śniadanie.
          - Naleśniki? - zapytał z prawdziwym, szerokim uśmiechem.
         Potwierdziłem cichym mruknięciem. Chłopak radośnie się roześmiał, lekko cmoknął mnie w czoło, podziękował i pognał do kuchni, gdy tymczasem ja ubrałem płaszcz i wyszedłem z mieszkania.
         Stwierdziłem, że nie skorzystam z windy, lecz przejdę się schodami - musiałem się rozładować. Byłem wściekły, przygnębiony... Nie chciałem, by ta rozmowa tak się potoczyła. Zmartwiłem go. Chociaż później wydawał się szczęśliwy, tylko udawał. 
          Prędko znalazłem się na zewnątrz. Serce biło mi jak szalone, a oczy paliły łzy, które zgromadziły się pod powiekami. Miałem dość. Dość tego przeklętego dnia!
          Puściłem się pędem wzdłuż chodnika. Moją twarz smagał lodowaty wiatr, a deszcz uderzał we włosy. Naciągnąłem kaptur, wsadziłem ręce do kieszeni i z typową miną dla Smigola z "Władcy pierścieni", udałem się w stronę stacji metra.
          Właśnie przechodziłem przez ulicę pełną dziur, gdy z sąsiedniej uliczki wypadł samochód. Kierowca nawet nie zwolnił, kiedy się do mnie zbliżał. Z impetem przejechał kałużę, której cała zawartość - pod wpływem uderzenia - wylądowała na mnie. Byłem przemoczony. Cały w błocie, spływającym po mojej twarzy. Nie mogłem uwierzyć w swojego pecha.
          Stanąłem na krawężniku. Ciągle powtarzałem pod nosem: "spokojnie, tylko nie krzycz". Jednak moja frustracja była tak duża, że przypominałem bombę zegarową, która właśnie wybucha.
          - Nienawidzę tej pieprzonej soboty! - wykrzyczałem, starając się zetrzeć błoto z policzków.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam serdecznie, kochani :)

Na początku chciałabym Wam bardzo podziękować za Wasze wsparcie, jakim obdarzyliście mnie pod poprzednim postem.  Na szczęście choroba już mnie opuściła. Pozostał po niej jedynie delikatny kaszel i nieznaczny katar, które również niedługo przejdą. Z całego serca dziękuję za życzenie mi zdrowia - poskutkowało :)

Dziś prezentuję Wam drugą część "Pechowej soboty". Szczerze mówiąc, nie jestem przekonana wobec tego wpisu. Niesamowicie przyjemnie mi się go pisało, ale większość notki powstała w towarzystwie gorączki i tony chusteczek, wśród których tonęłam ;D Z tego powodu nie jestem pewna, jak wypadła. Będę cierpliwie czekać na Wasze opinie. Mimo moich mieszanych uczuć wobec dzisiejszego wpisu, mam nadzieję, że Wam się spodobał, a jeśli nie to wierzę, że następny bardziej przypadnie do Waszych gustów ^^

W ciągu kilku najbliższych dni odwiedzę blogi, na jakich pojawiły się nowe posty i projekty, na które zostałam zaproszona oraz dodam na nich swoje komentarze.

Pozdrawiam cieplutko i do napisania w następnej publikacji - trzeciej części "Pechowej soboty" :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

23 komentarze:

  1. Hej, co tam?
    Szczerze, to tego jeszcze nie przeczytałam xD ponieważ z reguły nie czytam niezakończonych opowiadań. Jednak i tak postanowiłam skomentować, dobre prawda?
    No nic, cieszę się, że do nas wróciłaś po długiej nieobecności i że wszystko sobie poukładałaś ze swoim życiem. Sorry za tak późny odzew, ale z reguły nie bardzo jestem na bieżąco co się dzieje na blogach... Straszne wiem.
    Dobra nie pozostało mi nic innego, jak tylko życzyć ci powodzenia i niecierpliwie czekać do ukazania się następnej części, która będzie, mam nadzieję, ostatnia.
    Hwaiting całym sercem!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za ciepłe powitanie i miłe słowa :)
      Rozumiem, nic nie szkodzi ^^
      Planuję opublikować jeszcze dwie części "Pechowej soboty". Mam nadzieję, iż gdy wszystkie pojawią się na blogu, będziesz dobrze się bawić przy ich czytaniu.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Ayu, moja bogini. Jestem niezwykle szczęśliwa, kiedy czytam Twój wpis. Zawsze pochłaniam go w zawrotnym tempie i nie cierpię, gdy ktokolwiek mnie od niego odciąga. Tym razem również tak było. Notka mi się niezmiernie podobała, ale rwę sobie włosy z głowy, domyślając się co może nastąpić. Dlaczego się cokolwiek komplikuje?! D:
    No nic, dalej dzielnie czekam, ciekawa co też takiego wymyślisz, Ayu <3
    Shia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, zrobiło mi się niesamowicie ciepło na serduszku, gdy przeczytałam Twój komentarz :) Ślicznie dziękuję za tak miły, pokrzepiający wpis i bardzo się cieszę, że notka przypadła do Twojego gustu. Niebawem postaram się rozpocząć pracę nad trzecią częścią "Pechowej soboty". Mam nadzieję, że również Ci się spodoba ^^
      Pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń
  3. Notka jak zwykle bardzo mi się podobała. W dodatku nauczyłam się nowego słowa xd "Altruizm" nie miałam pojęcia, że to tak się nazywa. Jestem ciekawa co się stanie dalej i czy Sasu oświadczy się Naruto. Kiedy widzę, że wstawiłaś coś nowego od razu poprawia mi się humor.
    Weny!
    Pozdrawiam
    Ayo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję i niesamowicie się cieszę, że wpis przypadł do Twojego gustu :) Hah, człowiek uczy się całe życie ;D Bardzo mi miło i mam nadzieję, że następna część "Pechowej soboty" również Ci się spodoba.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń


  4. Hej kochana :*
    Na wstępie chciałam Cię przeprosić,że piszę dopiero teraz ale wczoraj w moim rejonie były burze i wolałam nie ryzykować utratą komputera :)
    Notka jest przecudna,połknęłam ją od razu i jestem zachwycona. Przemyślenia Sasuke są bardzo życiowe i w dodatku pięknie opisane. Podoba mi się taki Sasuke - jest normalnym mężczyzną,który również ma chwile słabości i który nie musi być idealny. Ten jego pech mnie rozwala. Zaskoczyłaś mnie jedną rzeczą.W każdym opowiadaniu yaoi jakie czytałam to Naruto był bałaganiarzem a Sasuke pedantem do potęgo n-tej. U Ciebie jest na odwrót i nie ukrywam,że bardzo mi się to podoba^^ Spore wrażenie wywarł na mnie moment z obrazami.Wspaniale to wymyśliłaś i opisałaś,coś cudownego. Sasuke jest taki zagubiony mam nadzieję,że w końcu odważy się poprosić blondyna o rękę,a ten oczywiście się zgodzi:) Notka ta tryska również humorem co coraz lepiej da się zauważyć. Porównania z różnymi filmami,np. "Titanic'iem" wywołały uśmiech na mojej twarzy. Naprawdę rewelacyjna notka,znowu niepotrzebnie się martwisz,te tony chusteczek wcale nie zaszkodziły;p Lecz znalazłam pewną nieścisłość,obok której jako mat-fiz nie mogę przejść obojętnie:) "Mój pogląd na temat dojrzałej miłości uległ zmianie o trzysta sześćdziesiąt stopni, gdy natknąłem się na blondyna." Kochana powinno być o sto osiemdziesiąt stopni,bo gdyby to było trzysta sześćdziesiąt to wtedy Sasuke wróciłby do punktu wyjścia i tak naprawdę nic nie uległoby zmianie. To taki drobny błąd,nie przeszkadzający w czytaniu,więc nie martw się i wybacz mi,że mam śmiałość Cię poprawiać. Ogólnie notka fantastyczna,z niecierpliwością oczekuję co będzie dalej;p
    To dobrze,że poradziłaś sobie z problemami i myślisz bardziej pozytywnie.W Twoich notkach też widać więcej humoru i radości. A szczęśliwy twórca to szczęśliwi czytelnicy =p Dziękuję kochana odkrywam mój talent,nie ma to jak życiowe porównania =D Bardzo pięknie do tego podchodzisz,każdego traktujesz z szacunkiem i sprawiasz,że czytelnicy czują się tu dobrze.Dlatego przybywa ich coraz więcej.Po prostu o nas dbasz:) Naprawdę wspaniała z Ciebie osoba,przecież nie musisz,a mimo to każdemu odpisujesz i mówisz coś miłego,aż chce się tu zaglądać^^
    Na szczęście mam więcej szczęścia niż rozumu bo nic mi nie jest:) Na pewno to jest straszne - nie dość,że na dworze upał,to jeszcze paruje z człowieka.Normalnie sauna:) A u mnie cały tydzień jest parno,wczoraj była burza,podczas której było zimno. Takie tam skoki temperatury:) Wiesz kochana, u mnie prawie wcale nie ma komarów ale są ślepaki. to jest jeszcze gorsze,jak się uczepi to nie uciekniesz. I wszędzie te bąble. Ja też stawiam na naturalność, te plastikowe panienki mnie odstraszają. Praktycznie w ogóle się nie maluję,jakoś nie lubię tego stania przed lustrem i nakładania na siebie różnych cudów kosmetycznych. Ale od czasu do czasu na jakąś większą imprezę to czemu nie ;p
    Ale masz fajne "sprzęty" =D Idealnie przygotowana;) Tak kochana przyjemne z pożytecznym ^^ To normalne,że na początku byłaś w tym wszystkim zagubiona,ale teraz weszło Ci to w nawyk. Dobrze,że znajdujesz czas na robienie innych rzeczy,w końcu nie można się skupiać tylko na jednym.
    Kochana udało mi się kupić piękną żółtą sukienkę z czarną koronką na górze w bardzo przystępnej cenie bo za jedyne 35 zł. prawie za darmo.Wyprzedają już letnie rzeczy,więc skorzystałam. Kupuj kupuj zwłaszcza jak wyprzedają.Mam nadzieję,że również sprawisz sobie ładnie rzeczy^^
    Przepraszam,że tak krótko i chaotycznie ale jestem troszkę zmęczona.Ostatnio ciągle chce mi się spać.To ta pogoda tak mnie usypia:)
    Pozdrawiam gorąco :**
    Kasia
    Ps.Jutro wybieram się na osiemnastkę do koleżanki,więc napiszę dopiero w niedzielę albo w poniedziałek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana :*
      Rozumiem, nic nie szkodzi ^^ Dzisiejszego dnia burze również nawiedziły moje miasto. Na szczęście już przeszły, ale pogoda jest nieciekawa - pochmurno i wilgotno. Miałam nadzieję na trochę ruchu na świeżym powietrzu, ale muszę dzisiaj pozostać w domu - nie chcę ryzykować kolejnym przemoczeniem i przeziębieniem.
      Bardzo się cieszę, że notka przypadła do Twojego gustu, kochana :) Zależało mi, by pokazać bohaterów jako zwykłych ludzi - "Pechowa sobota" dotyczyć może każdej osoby, bo porusza uniwersalne problemy. Sasuke jest normalnym mężczyzną - ma swoje wady, zalety, popełnia błędy. Cieszę się, że taka kreacja Ci się spodobała, kochana ^^ Szczerze mówiąc, tym bałaganiarstwem chciałam podkreślić autentyczność Uchihy - często bywa tak, że Sasuke w opowiadaniach jest... idealny. A przez to mniej do mnie przemawia. Bardzo mi miło, iż zwróciłaś uwagę na ten detal :) Staram się wprowadzać do opowiadań więcej humoru. Ciągły pesymizm źle oddziałuje zarówno na czytelników, jak i samego autora. W przyszłych publikacjach będzie więcej wstawek humorystycznych ^^ Ślicznie dziękuję, kochana :) Ojej... teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jak duży błąd popełniłam. Za chwilkę go poprawię. Bardzo dziękuję, że mi go wskazałaś. Nie mam pojęcia, o czym myślałam, gdy pisałam ten fragment. Od razu widać, że Ayu ma umysł humanistki i gubi się w podstawach matematyki xD Kochana, bardzo dobrze, że mi o tym napisałaś. Jeżeli popełnię błąd, to jestem niesamowicie wdzięczna, jeśli ktoś mi o nim wspomni.
      Dziękuję, kochana :) Grunt to mieć pozytywne nastawienie, a wtedy wszystko staje się łatwiejsze. Bardzo się cieszę, że dobrze się czujecie na moim blogu ^^ Trzeba pamiętać, iż internetowe projekty są tworzone dla zabawy i ważne jest, by czerpać z nich przyjemność. Dziękuję, kochana i jestem niewiarygodnie szczęśliwa, że towarzyszą mi tak wspaniali ludzie jak Wy ^^
      Wspaniale, że przeziębienie Cię nie dopadło. Bardzo mnie to cieszy :) Dokładnie, kochana. Przez chwilę ma się dreszcze, a później robi się tak gorąco, iż człowiek się rozpuszcza. U mnie także występują teraz straszliwe skoki temperatury - najpierw bardzo ciepło, potem nagła burza i ochłodzenie. Najgorsze jest to, że szybko zmienia się ciśnienie - jestem na to nadwrażliwa i zaraz pobolewa mnie głowa. Och, współczuję, kochana. W tym roku owady są nie do zniesienia. Tak, mnie również odstraszają plastikowe lale. Rozumiem delikatny makijaż, ale niektóre mają nałożone tak grube warstwy, że aż przypominają maskę...Od czasu do czasu można zaszaleć ;D
      Hah, "sprzęty", które każdy znajdzie w swoim domu i nie ma problemu z ich kupnem ^^ Niestety, profesjonalny ekwipunek sportowy jest strasznie drogi. Myślę tylko nad kupnem karimaty - ćwiczę albo na panelach, albo na dywanie i czasem zdzieram przy tym łokcie. Z karimatą byłoby wygodniej :) Dziękuję, kochana ^^ Dzisiaj czeka mnie bardzo fajny trening z dodatkowym ręcznikiem, a do tego ćwiczenia bokserskie oraz rozciągające - taki balet dla osób bardzo początkujących ;D
      Bardzo się cieszę, że udało Ci się kupić piękną sukienkę - na pewno ślicznie w niej wyglądasz ^^ Och, ale tanio - żal byłoby nie skorzystać. Mam nadzieję, że również uda mi się trafić na ciekawe wyprzedaże. Dziękuję, kochana ^^
      Nic nie szkodzi. Również przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi. Jakoś dzisiaj mam strasznie mało energii, jestem senna i na niczym nie potrafię się skupić. Za chwilkę lecę ćwiczyć - może po treningu poczuję się lepiej ^^
      Kochana, mam nadzieję, że impreza się udała i dobrze się na niej bawiłaś :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    2. Hej kochana :*
      U mnie na szczęście burze minęły i jest ładna, słoneczna pogoda. Tylko jest trochę za gorąco,ale w końcu co to by było za lato bez słońca i upałów?:) Tak,lepiej pozostać w domu niż ryzykować nawrotem choroby.
      Twoje notki zawsze przypadają mi do gustu:) Bardzo dobrze ukazałaś bohaterów.Lubię jak są oni normalnymi ludźmi,z wadami i zaletami a nie jakimiś ideałami bo tacy nie istnieją. Udało Ci się to znakomicie,pozakałaś,że nawet wielki Uchiha może być normalny i trochę pobałaganić^^ Niby detal a jednak ma wielkie znaczenie,przeważnie staram się zwracać uwagę na szczegóły,gdyż mają one wielką wagę. To bardzo dobrze,humru nigdy za wiele, a bez niego jest zbyt smutno.Trzeba umieć znaleźć równowagę.U Ciebie jest w sam raz - lekka notka ze szczyptą humoru aż przyjemniej się czyta.Cieszę się,że będzie tego więcej. W ogóle nie wiem jak to robisz ale piszesz coraz lepiej :)
      Aż taki duży to on nie jest ale istotny:) Nie masz a co mi dziękować,przeważnie nikogo nie poprawiam,na literówki w ogóle nie patrzę,bo każdemu może się zdarzyć,nawet ja pisząc komentarz co rusz wcisnę nie tą literkę co trzeba ;p Ale akurat tutaj chciałam zwrócić Ci uwagę,żeby inni się nie czepiali.Chociaż to może ja jestem taka przewrażliwiona=D Oj tam zaraz gubi,może się zamyśliłaś,a powiem Ci szczerze,że sporo osób z mojej klasy nawet by nie zauważyło,że to błąd ;) Cieszę się,że umiesz przyjąć poprawkę z godnością,bo wiele osób nie znosi jak się je poprawia.Ale odrobina krytyki może sprawić,że człowiek będzie jeszcze lepszy w tym co robi.Chociaż w Twoim przypadku nie wiem czy można być jeszcze lepszym^^
      Masz rację pozytywne nastawienie to podstawa. No pewnie,że czujemy się dobrze,skoro Ayu tak o nas dba;p Dobrze,że powstają różne blogi,w końcu służą one zabawie i również poznaniu nowych ludzi. Każdy może dzielić się tym co robi i lubi z innymi. Najważniejsze żeby obie strony czerpały przyjemność,a na twoim blogu właśnie tak jest ;p
      W tym roku lato jest wyjątkowo upalne ale trzeba się cieszyć i korzystać bo już niedługo czeka nas ostatni najgorszy rok szkolny. Jak ten czas szybko leci... U mnie skoki temperatury są niewielkie. Współczuję Ci kochana ból głowy nie należy do przyjemnych,a jeszcze przy tej zmianie ciśnienia. Ja też reaguję na takie zmiany,ale tak,że ciagle chce mi się spać. Jak jest niskie ciśnienie to przespałabym cały dzień;p
      Po co kupować strasznie drogie sprzęty jak ma się swoje.Najważniejsze żeby ćwiczenia przynosiły rezultaty. Karimaty nie są chyba drogie a zawsze będzie bardziej komfortowo. Mam nadzieję,że ćwiczenia się udały:)
      Dziękuję kochana,zakup bardzo mi się podoba i moim koleżankom też:P Trzeba korzystać z takich promocji. Na pewno trafisz na wiele ciekawych okazji^^
      Nie masz za co przepraszać,ja też piszę bardzo chaotycznie ale taka już moja natura:) Ćwiczenia Cię rozruszają.
      Na imprezce bawiłam się dobrze,ale był jeden kłopot a mianowicie mama naszej osiemnastki. Ma straszny charakter,wszyscy mieli jej dość,ciągle wchodziła i nas kontrolowała najpierw co dziesięć a później to nawet co trzy minuty. Oczywiście nie pozwoliła pić alkoholu,co dla mnie nie ma żadnego znaczenia,ponieważ nie piję,ale to w końcu osiemnastka!Doszło do tego,że dziewczyny potajemnie robiły sobie drinki,podczas gdy jedna stała na czatach. Wiem,że to chore,ale z tą kobietą nie ma żadnej dyskusji. Później poszłyśmy z domu i było przynajmniej więcej luzu:)
      Pozdrawiam serdecznie :**
      Kasia

      Usuń
    3. Hej kochana :*
      Cieszę się, że burze u Ciebie ustały i zastąpiła je piękna, słoneczna pogoda. Tak, lato powinno być gorące - jeszcze się namarzniemy w jesieni i zimie, więc trzeba korzystać z ciepła :) U mnie jeszcze wczoraj padało i temperatura nie była zbyt wysoka, ale dzisiaj na szczęście się już przejaśniło. Mam nadzieję, że nie będzie więcej opadów - chciałabym wieczorem wybrać się na rower ^^
      Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, kochana :) Chcę, byś dobrze się bawiła przy moich opowiadaniach i cieszę się, że czerpiesz z nich przyjemność. Również podoba mi się, gdy bohaterowie fanfiction mają plusy i minusy swoich charakterów. Troszeczkę mnie razi, kiedy na przykład Sasuke jest idealnym, wręcz perfekcyjnym mężczyzną, a Naruto jedynie bałaganiarzem i ciamajdą, nie posiadającą zalet. To normalna ludzka rzecz być w czymś lepszym i gorszym - trzeba tylko znaleźć równowagę, by ani przesadnie nie wychwalać danej postaci, ani nie traktować jej jak stereotypowego kozła ofiarnego. Dziękuję, kochana :) Miło mi, że tak uważasz. Staram się ciągle eksperymentować ze stylem, by go poprawiać i modyfikować. Teraz będę wprowadzać więcej humoru - zobaczymy, jak mój zabieg wypadnie w kolejnych notkach ^^
      Kochana, bardzo dobrze, że zauważyłaś błąd i mnie o nim poinformowałaś - takie uwagi naprawdę pomagają się rozwijać. Choć czytałam notkę kilka razy przed jej opublikowaniem, umknęło to mojej uwadze - nie pomyślałam i źle użyłam wyrażenia. Cieszę się, iż o tym wspomniałaś - teraz już będę o tym pamiętać i drugi raz nie popełnię takiego błędu. Kochana, wychodzę z założenia, że jeśli coś publikuję w internecie to jednocześnie zgadzam się, by ludzie swobodnie to komentowali. Doceniam krytykę, bo tak, jak wspomniałaś - ona pomaga się kształcić. Nie ma w niej nic złego - trzeba tylko do niej przywyknąć i wyciągać wnioski :) Oczywiście, należy także rozróżniać konstruktywną krytykę od czystej złośliwości - czym innym jest negatywna opinia, która potrafi nakierować nas na błędy, a czym innym próba urażenia autora. Oj, kochana, czeka mnie jeszcze masa pracy :)
      Pozytywne nastawienie sprawia, że życie staje się łatwiejsze ^^ Bardzo mnie to cieszy :) Tak, wspaniale, iż powstają coraz bardziej zróżnicowane blogi - nie tylko zawierające opowiadania, ale także dotyczące hobby czy internetowe recenzje różnych produktów. Każdy może znaleźć coś, co go zainteresuje i przyjemnie spędzać czas przy komputerze :)
      Wiesz, kochana - jestem zadowolona z pogody w tym roku. Pamiętam, że w zeszłym była okropna - ciągle padało i jedynie kilka dni było cieplej. Pasuje mi taka temperatura - można się opalać, przesiadywać na dworze czy spacerować wieczorami ^^ Och, wakacje mijają stanowczo za szybko... Nie pogardziłabym jeszcze jednym wolnym miesiącem ;D Kochana, już się przyzwyczaiłam do mojej roli pogodynki - bóle głowy od razu wskazują czy pogoda będzie lepsza czy gorsza xD Fakt, czasem bywają straszliwie uciążliwe, ale zdołałam do nich przywyknąć. Hm... senność niekiedy również mnie dopada ^^
      Dokładnie - nie ma sensu przepłacać, skoro drogie sprzęty można zastąpić tańszymi. Z tego, co się zdołałam zorientować, ceny karimat wahają się od 20 do 50 zł. W gruncie rzeczy, nie jest to duży wydatek - jednorazowa zapłata zwiększy komfort wykonywanych ćwiczeń. Teraz zdzieram sobie łokcie i kolana, a mata mogłaby mnie od tego uchronić ^^ Tak, kochana - bardzo się udały :) Za chwilkę lecę na trening - dziś czekają mnie ramiona, plecy, klatka piersiowa i boczki ;D
      Wspaniale, że sukienka spodobała się również Twoim koleżankom :) Tak, trzeba korzystać z okazji - nie ma po co wyrzucać kilkuset złoty na ubranie, które po promocji będzie o wiele tańsze.
      Cieszę się, że dobrze bawiłaś się na imprezie ^^ Och, rozumiem, kochana. Nie ma nic gorszego od rodziców, którzy starają się zanadto kontrolować sytuację. Rozumiem, że się martwią, ale to osiemnaste urodziny ich dzieci. Powinny być dla nich niezapomniane, a nie zepsute przez nadopiekuńczą mamę lub nadopiekuńczego tatę.

      Usuń
    4. Kochana, jadę jutro nad morze - wszystko się udało i wyjeżdżam do Łeby :) Wracam w niedzielę lub poniedziałek. Postaram się jeszcze odpisać przed podróżą, ale mam przed sobą sporo zajęć, więc jeśli nie uda mi się wpaść na blog to odezwę się po powrocie ^^
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    5. Hej kochana :*
      Jednak za wcześnie się cieszyłam bo wczoraj była burza;p W ogóle wczoraj były urodziny mamy ale też i jeszcze pogrzeb wujka i nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać. Tak naprawdę to tego wujka nawet dobrze nie znałam. No ale cóż takie jest życie...
      Bawię się wspaniale przy Twoich opowiadaniach. Są na naprawdę wysokim poziomie a przecież tu chodzi o jakość. Masz rację bohaterowie muszą w końcu być ludźmi i czasami zrobić coś źle lub wybuchnąć gniewem. Mnie też czasami coś takiego razi. Ogólnie Sasuke jest taki dumny i bez uczuć,więc robią z niego ideał, ale z Naruto czasami trochę przesadzają. Fakt jest on troszkę gapowaty i niezdarny ale bez przesady. Całkowicie się z Tobą zgadzam kochana:) Dobrze,że się udoskonalasz i eksperymentujesz. Trzeba próbować czegoś nowego;p Wierzę,że ten zabieg wypadnie perfekcyjnie^^
      Cieszę się,że mogłam się na coś przydać:) Czasami sama czytam coś, chociażby komentarz, po kilka razy a coś tam umknie,jakoś trudno zauważyć. Ale każdemu, nawet najlepszym , zdarzają się błędy. Krytyka jest dobra ale do pewnego stopnia. Zdarzają się komentarze,które daleko wykraczają poza krytykę,czytałam takich wiele. Najczęściej są pisane anonimowo,bo w końcu w internecie i pod anonimem wszystko można i bardzo obrażają autora. Jak się coś nie podoba to po co to czytać i jeszcze komuś ubliżać? Przypomniała mi się ta osoba,jeżeli dobrze pamiętam to była Kamila,wiesz o czym mówię ;p
      Teraz jest o wiele łatwiej.Nawet zakupy można zrobić przez internet:) Jeśli ktoś ma jakieś oryginalne zainteresowania to w internecie na pewno znajdzie ludzi,z którymi się dogada. Tylko trzeba uważać gdzie się wchodzi i z kim się pisze. Ale na Twoim blogu na szczęście nie ma się czego bać,czuję się tu bezpieczna =D
      Ja również tak uważam. W końcu w lato musi być gorąco bo inaczej nie byłoby to lato;) W poprzednim roku lipiec był chłodny i deszczowy,za to ten był piękny i słoneczny^^ Szkoda,że tak szybko to leci.Pocieszam się jedynie faktem,że za rok czekają nas cztery piękne miesiące wakacji =D Dobrze,e sobie jakoś z tym bólami radzisz,a pogodynką jesteś niezawodną xD
      No to warto zainwestować, cena niewielka, a karimata będzie Ci służyła przez długi czas. To bardzo się cieszę kochana:) Mam nadzieję,że trening się udał ;p
      Masz rację kochana.To naprawdę ważna impreza a mama Moniki tylko niepotrzebnie się wtrącała i psuła zabawę. W takich chwilach jeszcze bardziej doceniam moich wspaniałych rodziców,którzy są wyluzowani i mają poczucie humoru no i nie są tacy staroświeccy. Tu nawet nie chodzi o nadopiekuńczość,dla mnie to jest zwykłe zrzędzenie :)
      Bardzo się cieszę,że wyjeżdżasz nad morze.Życzę Ci udanej zabawy^^ Mam nadzieję,że za bardzo nie nudziłaś się w pociągu i czekam na dokładne relacje ;p
      Przepraszam kochana,że tak krótko i chaotycznie ale jestem trochę zmęczona.
      Pozdrawiam :**
      Kasia

      Usuń
    6. Hej kochana :*
      Oj, niestety, pogoda lubi płatać figle... U mnie rano zaczęło padać i przestało na wieczór, ale dalej jest troszeczkę chłodno. Aż mnie od czasu do czasu dopada gęsia skórka ;D Bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej, kochana - wiem, jak pogrzeby bolą nawet, gdy nie znało się zmarłej osoby.
      Jestem niesamowicie szczęśliwa, że tak sądzisz :) Tak, trzeba pamiętać, że bohaterowie opowiadań to ludzie z krwi i kości - powinni mieć swoje wady, zalety, popełniać błędy, podejmować złe i słuszne decyzje, popadać w skrajne nastroje tak, jak robi to normalny człowiek. Gdy Sasuke jest ideałem, a Naruto chodzącym kataklizmem, przestają być dla mnie autentyczni. Stają się tacy... odlegli. Nie potrafię się z nimi w żaden sposób utożsamić, gdyż są straszliwie nierealni. Dokładnie, kochana - trzeba próbować czegoś nowego. Stanie w miejscu w niczym nie pomaga, ponieważ się nie rozwijamy i popadamy w rutynę. Warto eksperymentować, a nawet jeśli coś nie wyjdzie to zawsze nasze doświadczenie wzrośnie ^^
      Tak, wszyscy popełniamy błędy. To wpisane w ludzką naturę. Grunt to umieć się do niego przyznać i spróbować go poprawić. Właściwa krytyka potrafi bardzo pozytywnie wpłynąć na autora. Kiedy ktoś wystosuje taką opinię na temat moich opowiadań, wskaże mi, co robię źle, naprawdę tym pomoże. Dzięki niemu się poprawię i więcej nie popełnię błędu, na który zwrócił uwagę. Och, tak. Zdarzają się komentarze anonimowych bohaterów, którzy dla własnej zabawy szydzą z autorów. To nawet nie jest krytyka. Raczej zwykłe chamstwo. Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie zrozumieć, w jakim celu to robią. Jeśli widzą głęboki sens w obrzucaniu kogoś błotem w internecie, to nawet nie chcę wiedzieć, jacy są na codzień, skoro muszą się w taki sposób dowartościować. Na szczęście, rzadko spotykam się z takimi wpisami. Myślę, że nawet jeśli taki komentarz by się teraz trafił, nie przywiązałabym do niego większej wagi - nabrałam już takiego dystansu, że mnie by to nie zabolało. Jednak współczuję początkującym blogerom - gdy na samym wstępie otrzyma się taki komentarz, można się zupełnie zdemotywować. Oj, tak kochana - wiem, co masz na myśli ;D
      Dokładnie, internet wiele ułatwia. Możemy kupić w nim produkty z całego świata, dzielić się naszymi pasjami z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania. Tylko trzeba używać go z głową i zawsze pamiętać, że może być niebezpieczny, gdy źle się z niego korzysta. Hah, bardzo mnie to cieszy ;D
      W stu procentach się z Tobą zgadzam, kochana - lato powinno być upalne, z dużą ilością słońca i niewielkimi opadami :) W jesieni, zimie i wczesnej wiośnie bywa naprawdę chłodno, więc trzeba się cieszyć ciepłem. Tegoroczne wakacje są bardzo udane pod względem pogody ^^ Och, kochana, też pocieszam się tym faktem ;D Już nie mogę się doczekać czterech miesięcy leniuchowania. Pewnie złapię jakąś wakacyjną pracę, ale na pewno znajdę odrobinę czasu, by odpocząć po ciężkim roku ^^
      Dokładnie. Zaoszczędzę troszkę pieniędzy, by kupić karimatę - zawsze będzie mi się wygodniej ćwiczyło niż na panelach czy nierównym dywanie ^^
      Szkoda, że mama Twojej koleżanki psuła imprezę - gdyby nie jej podejście to zabawa z pewnością byłaby o niebo lepsza. Kochana, ja również w takich chwilach bardziej doceniam moją mamę i jej chłopaka. Są wyluzowani, idą z duchem czasu i nie trzymają mnie krótko, jakbym była na uwięzi. Szczerze mówiąc, oszalałabym, gdyby ktoś ciągle próbował mnie kontrolować. Cieszę się, że tego nie robią :)
      Dziękuję, kochana ^^ Wycieczka była wspaniała. W następnym komentarzu wszystko dokładnie opowiem - dzisiaj jestem strasznie roztrzepana i nie wiem, od czego powinnam zacząć najpierw ;D Jestem niewiarygodnie szczęśliwa, bo kilka godzin temu otrzymałam wcześniejszy prezent na osiemnaste urodziny. Jeszcze chyba nie ocknęłam się z szoku i dlatego tak trudno zebrać mi myśli ;D
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    7. Hej kochana :*
      Niestety już coraz bliżej jesieni,więc pogoda płata figle. No niestety takie jest życie i trzeba umieć się pogodzić ze śmiercią bliskich. W końcu na tym to polega żeby kiedyś spotkać się ponownie w lepszym świecie,bez zmartwień i problemów.Wiara bardzo w takich chwilach pomaga.
      Całkowicie się z Tobą zgadzam kochana.Jeśli dana postać ma cechy ludzkie,to łatwiej jest się z nią utożsamić,wczuć się w jej sytuację.Opowiadanie staje się przyjemniejsze,lepiej się je odbiera. Zaś kiedy bohaterowie są nienaturalni,stają się przez to odlegli,takie opowiadanie czyta się bez żadnych uczuć,ciężko jest zrozumieć postać. A w końcu chodzi o to,żeby jak najdłużej tkwić w danej notce,przeżywać wszystko z bohaterami,ponieważ jest to wspaniałe uczucie. Już nawet nie mówię o Twoim blogu ale również o książkach. O wiele przyjemniej się je czyta jeśli kogoś polubimy i jesteśmy z tą postacią na dobre i na złe ;p Cieszę sie,że eksperymentujesz,bo akurat w Twoim przypadku wychodzi to idealnie :) Masz rację - warto próbować czegoś nowego, nawet jak na początku nie wychodzi,to późneij może okazać się bardzo przydatne. W końcu człowiek uczy się na błędach :)
      Krytyka jest dobra ale w umiarkowanych ilościach.Nie wiem po co ludzie obrażają innych,chyba dlatego żeby poczuć się lepiej. Ale jeżeli komuś sprawia przyjemność krzywdzenie drugiego człowieka to nie wiem czy ten ktoś w ogóle ma sumienie. To dobrze,że nabrałaś dystansu do tego typu komentarzy,bo po prostu tak trzeba.Po co szukać zaczepki,lepiej zignorować i nie odpisywać. Zresztą u Ciebie na pewno nie trafi się taki komentarz,no chyba,że ktoś jest ślepy,głupi i bez gustu. Widać jak na dłoni,że piszesz coraz lepiej,rozwijasz się,więc naprawdę nie ma się czego przyczepić. Ale początkujący są bardzo wrażliwi na krytykę i może to ich tylko zniechęcić. Według mnie dobra krytyka to krytyka w pełni uzasadniona z podanymi argumentami. Ostatnio spotkałam się z czymś takim i niestety w głebi serca musiałam się z nią zgodzić. Ale myślę,że takie słowa tylko zmotywują autora do działania.
      O tak pogoda w tym roku bardzo dopisuje :p W przyszłe wakacje chciałabym się wybrać do Wrocławia.Mam nadzieję,ze mój zamysł się powiedzie^^ Też myślę o pracy,bo pieniądze się przydadzą, ale na odpoczynek również trzeba znaleźć czas ;)
      Też tak uważam,no ale rodziców się nie wybiera ;p Cieszy mnie to,że Twoja mama jest mamą na czasie. Na pewno dogadałaby się z moją :) No i bardzo się cieszę,że akceptujesz chłopaka swojej mamy i masz z nim dobry kontakt (tak wnioskuję z wypowiedzi). Nie łatwo jest się przemóc do nowych ludzi,ale skoro jest on wyluzowany i razem z mamą Cię nie kontrolują to nie masz na co narzekać ;p A tak przy okazji to moja mama Cię pozdrawia^^
      Bardzo się cieszę,że wycieczka Ci się udała i czekam z niecierpliwością na relacje :) Ja razem z siostrą idę jutro do Kodnia,bo jest pielgrzymka z Wisznic, a mieszkamy po trasie. Ode mnie do Kodnia jest tylko 25 km, a że nie poszłam do Częstochowy to przynajmniej pójdę do Kodnia.A powiem Ci szczerze,że zatęskniłam za tym pielgrzymkowym klimatem^^
      I na koniec najważniejsza sprawa: co dostałaś,co dostałaś, co dostałaś???? xD
      Pozdrawiam gorąco :**
      Kasia


      Usuń
    8. Hej kochana :*
      Oj tak, jesień zbliża się wielkimi krokami. Liście na drzewach już zmieniają kolory i nawet się nie obejrzymy, jak zrobi się chłodno, a deszcz zacznie padać całymi dniami. Dokładnie, kochana. Trzeba wierzyć, że kiedyś wszyscy spotkamy się w lepszym miejscu. Choć aktualnie jestem bardzo sceptycznie nastawiona do wiary, to jednak myślę, że po śmierci czeka nas dalsze życie. Gdyby tak nie było, trwanie na Ziemi byłoby pozbawione sensu.
      Tak, opowiadania, w których bohaterowie mają ludzkie cechy o wiele przyjemniej się czyta. Często możemy w nich znaleźć samych siebie - nasze wady, zalety czy rozterki. Możemy żyć życiem fikcyjnych charakterów. To wspaniałe uczucie. Jest magiczne zarówno w opowiadaniach na blogach, jak i książkach. Nie ma nic gorszego od wyidealizowanej czy przesadnie negatywnej postaci - jej się nie da poczuć. Człowiek czerpie o wiele większą przyjemność z opowiadania, gdy czytając je płacze lub się śmieje wraz z bohaterami. Po tym można poznać wspaniałe dzieło - kiedy wymyśleni ludzie są w stanie wywołać w nas takie same uczucia jak ci prawdziwi. Szkoda, że mam niebywały talent do uwielbiania bohaterów, którzy wiecznie muszą zginąć ;D Dziękuję, kochana :) Dzisiaj będę kontynuować mój eksperyment - rozpoczynam pracę nad trzecią częścią "Pechowej soboty" ^^ Myślałam, że opowiadanie szybciej pojawi się na blogu, ale ostatnio byłam tak zabiegana, że nawet nie zdążyłam napisać jednego akapitu ;c
      Oczywiście, krytykę trzeba umieć miarkować - nie można ciągle wskazywać czyiś błędów. Powinno się również zauważyć zalety - naprawdę, jeden, szczery komplement może bardziej podnieść na duchu niż może się to wydawać. Wydaje mi się, że tacy ludzie muszą mieć problemy ze sobą - wyładowują się w internecie, bo nikt nie może ich za to ukarać. Albo czerpią przyjemność z wyrządzania innym bólu. Sfrustrowani własnym życiem lub skryci sadyści. Dziękuję, kochana ^^ Jeśli komuś się coś u mnie nie podoba może śmiało mi o tym powiedzieć - na pewno wezmę to pod uwagę. Jednakże, gdy dla własnej zabawy spróbuje mnie obrazić, zignoruję go - nie będę szarpać sobie przez coś takiego nerwów :) Według mnie także krytyka powinna być uzasadniona, bo jeśli ktoś napisze "beznadziejne", "głupie" niczego swoim komentarzem nie wniesie. Można sądzić wszystko, ale trzeba umieć to uzasadnić.
      To super, kochana - przyjeżdżaj, zapraszam ;D Również mam nadzieję, że plan się powiedzie - mogłybyśmy się wtedy spotkać ^^ Oczywiście - trzeba znaleźć równowagę pomiędzy pracą a odpoczynkiem, by się nie zamęczyć.
      Tak, na pewno by się dogadały :) Szczerze mówiąc, traktuję chłopaka mojej mamy jak prawdziwego tatę - nie ważne, że nie jesteśmy spokrewnieni. Nigdy nie otrzymałam tak wiele od mojego biologicznego ojca jak od niego. Ślicznie dziękuję i również pozdrawiam Twoją mamę ^^
      Kochana, wycieczka była wspaniała - piękna pogoda, prawie w ogóle nie padało. Każdego dnia wylegiwałam się na plaży oraz kąpałam się w morzu. Łeba to urokliwe miasto. Wcześniej byłam tam na zielonej szkole, jednak niemal nic nie zwiedziłam - wszędzie trzeba było się spieszyć. A tym razem obeszłam spokojnie wszystkie ulice. Ze szczególnością wieczorami było tam magicznie. Oprócz tego odwiedziłam fokarium, gdzie oglądałam kotiki afrykańskie, foki szare, muzea oraz brałam udział w imprezie na statku, który wypływał w Bałtyk. Jedynym minusem wycieczki była podróż - pod koniec jazdy pociągiem w obie strony nie za dobrze się czułam. W drodze powrotnej miałam również nieprzyjemne towarzystwo w przedziale. Naprawdę, myślałam, że tam wybuchnę xD
      Życzę Ci miłej pielgrzymki, kochana :) Hm... 25 km to nie tak dużo, więc śmiało można ten dystans pokonać spacerkiem. Ja dzisiaj narobiłam kilometrów w Zoo, a teraz ubolewam nad bólem nóg xD

      Usuń
    9. Haha ;D Kochana, dostałam śliczny pierścionek i nowy telefon. Z obu prezentów cieszę się identycznie. Kiedyś nosiłam pierścionki, ale wszystkie mi się zniszczyły - powyginały się lub zrobiły się czarne. Poprzedni telefon również się psuł - miał uszkodzone wejście na kartę pamięci, wyświetlacz się zacinał i czasem sam z siebie włączał dziwne opcje. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że moja mama i jej chłopak perfekcyjnie trafili w moje potrzeby ^^
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    10. Hej kochana :*
      Te liście to nie dość, że zmieniają kolory to jeszcze spadają jak szalone. Człowiek nie zdąży ich zgrabić a tu już są nowe :) No ale jesień też ma swoje uroki. Każdy może mieć kryzys wiary i trochę się pogubić ale najważniejsze żeby całkowicie nie zwątpić, bo jak napisałaś po co żylibyśmy tu na Ziemi gdyby po śmierci nie było nic? Człowiek nie miałby żadnej nadziei i śmierć byłaby o wiele straszniejszym przeżyciem ,a tak nawet jeśli się jej boimy to wiara w życie pozagrobowe umacnia nas i daje siły w tych trudnych chwilach odejścia najbliższych.
      Uwielbiam zżyć się z opowiadaniem czy książką i bohaterami. Czasami aż traci się poczucie czasu i rzeczywistości, a problemy postaci stają się naszymi. Żyje się wtedy w zupełnie innym świecie :p Jednak trzeba mieć prawdziwy talent żeby stworzyć świat i bohaterów, od których trudno się oderwać. No to musisz jeszcze bardziej przeżywać daną książkę kochana ;) A jak już jesteśmy przy książkach to chciałabym przeczytać coś fajnego, może być fantasty (ale nie musi ;p) żeby było wiele zwrotów akcji i książka trzymała w napięciu. Miałabyś może coś do polecenia? Wystarczą tytuły resztę informacji poszukam sama :) Cieszę się ,że prace nad trzecią częścią „Pechowej soboty” już ruszyły. Czekam z niecierpliwością na notkę ;p
      Na pewno jeden szczery komplement potrafi czynić cuda. Człowiek lubi być chwalony i jest szczęśliwy jeśli to co robi podoba się innym. Jednak niektórzy są zazdrośni i chcą za wszelką cenę zniszczyć ciężką pracę innej osoby. Nie rozumiem takich osób, najlepiej nie mieć z nimi do czynienia. Masz rację, lepiej się nie przejmować, zwłaszcza nieuzasadnioną krytyką. Bo jak autor będzie niepotrzebnie przeżywał to zrobi dokładnie to na czym zależy „oprawcy”.
      To jest jeden z powodów. Bardzo chciałabym się z Tobą spotkać kochana, mam nadzieje, że nam się to uda^^
      To wspaniale, że Twoja mama trafiła na porządnego mężczyznę, który opiekuje się nią i Tobą. Najważniejsze, że go zaakceptowałaś i jest dla Ciebie niczym tata, dzięki temu tworzycie prawdziwą rodzinę. Cieszę się, że Ci się układa :) Moja mama również dziękuje ;p Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że mama o Tobie wie, ale nie mam przed nią tajemnic. A taką wspaniałą przyjaciółką trzeba się pochwalić^^
      Bardzo się cieszę, że wycieczka się udała i pogoda dopisała ;p Lepiej spokojnie sobie pozwiedzać niż wszędzie się spieszyć, bo wtedy nie ma tej radości z wycieczki czy wakacji. Ojeju ale miałaś fajnie też chętnie obejrzałabym foczki i popływała statkiem po Bałtyku^^ Tak, długa podróż na pewno męczy a jeszcze jak się trafiło nieprzyjemne towarzystwo to już w ogóle. No ale nie może być idealnie ;) Dobrze, że nie wybuchłaś bo kto by nam takie wspaniałe opowiadania pisał? ;p
      Kurczę ja też chcę do ZOO, Ty to masz fajnie. Ale jak przyjadę do Wrocławia to na pewno pójdę ;) Dziękuję kochana, mnie też bolą nogi, lecz na szczęście bez żadnych przeszkód pokonałam te kilometry. Przypomniał mi się ten fantastyczny, pielgrzymkowy klimat :)
      Cieszę się, że jesteś zadowolona z prezentów, zwłaszcza, że są one trafione i przydatne. Oby służyły Ci jak najdłużej ;)
      Pozdrawiam gorąco :**
      Kasia
      Ps. Obejrzałam kilka odcinków „Kuroshitsuji : Book of circus” i jestem zachwycona! Opening jest genialny tak samo jak i ending, kreska śliczna i co najważniejsze wszystko jest na podstawie mangi. Nie spodziewałam się, że wyjdzie tak świetnie. Są najlepsze momenty, przy których miałam wielki ubaw, praktycznie każda strona jest w anime zaprezentowana, ta dokładność pozytywnie mnie zaskoczyła. Strasznie się cieszę, że ktoś się wziął za robienie anime. Słyszałam, że ma wyjść jeszcze „Kuroshitsuji : Book of murder” i mam nadzieję, że to prawda, bo tak samo jak wątek z cyrkiem uwielbiam wątek z zabójstwami^^

      Usuń
    11. Hej kochana :*
      Bardzo przepraszam, że wczoraj nie odpisałam, ale moja babcia przygotowała niespodziewaną, kameralną imprezę na swoje urodziny. Spędziłam na niej większość dnia i nie miałam możliwości, by odpowiedzieć na wpis. Mam nadzieję, że się nie gniewasz :)
      Oj tak, liście spadają w zastraszającym tempie. Obok mojego domu rosną dwie potężne brzozy i dąb, przez co ciągle lądują na moim podwórku. Nie da się za nimi nadążyć ^^ Szczerze mówiąc, dość daleko odeszłam od Boga i Kościoła, ale nie chcę całkowicie izolować się od wiary. Ateizm mnie nie przekonuje. Bliżej mi do deizmu. Nie sądzę, że jesteśmy tylko mięsem stworzonym po to, by podtrzymać gatunek. Gdyby tak było, nie mielibyśmy uczuć. Choć jestem zwolenniczką nauki, nie wydaje mi się, by wszystko dało się wytłumaczyć rozumem. Dlaczego płaczemy, gdy jest nam smutno, po co kochamy? Nie ma na to odpowiedzi. To potwierdza, że nie jesteśmy zaledwie workami białek. Nasze życie ma większe znaczenie i na pewno nie kończy się na Ziemi. Śmierć jest tylko drogą między jednym światem, a drugim. Gdyby była końcem wszystkiego, życie nie miałoby racji bytu. Wiara pociesza, bo choć śmierć przeraża, to wiemy, że kiedyś ponownie zobaczymy tych, którzy wcześniej odeszli. Gdybyśmy nie mieli już nigdy ponownie się spotkać, byłoby to zbyt brutalne. W końcu nasze dusze są nieśmiertelne i nie da się tego zawestionować ^^
      Również uwielbiam zżyć się z fikcyjnymi postaciami - to wspaniałe uczucie :) Odrywamy się na chwilę od własnego świata i zaczynamy żyć życiem bohaterów. Dokładnie, trzeba być ogromnie utalentowanym pisarzem, by wprowadzić czytelnika we własne realia i sprawić, aby nie chciał ich opuścić. Hm... kochana, poleciłabym Ci "Pieśn Lodu i Ognia" George'a R. R. Martina. To saga, na której podstawie powstał serial "Gra o tron". Wspaniałe fantasy, trzymające w napięciu, pełne akcji i potrafiące porządnie zaskoczyć. Jednak dużo w nim przemocy, niecenzuralnego języka, a trup się ściele gęsto ;D Z takich książek o bardziej lekkiej tematyce wybrałabym "Tunele" Rodericka Gordona i Briana Williamsa lub serię "Dom Nocy" autorstwa P.C Cast i Kristin Cast :)
      Kochana, notka jest już prawie gotowa i niedługo pojawi się na blogu ^^
      Tak, chociażby jedno zwrócenie uwagi na pozytywny aspekt czyjejś pracy potrafi podnieść autora na duchu. Jeśli ciągle się go krytykuje i nie wspiera, wrażliwsza osoba nie będzie potrafiła się poprawić, bo nie znajdzie ku temu motywacji. Niestety, niektórzy lubią zniechęcać innych ludzi do realizowania ich marzeń. Najlepiej nie przywiązywać wagi do złośliwości i zwracać swoją uwagę na konstruktywne opinie.
      Ojej, bardzo mi miło, kochana ^^ Również chciałabym się z Tobą zobaczyć i wierzę, że nam się uda :)
      Dziękuję, kochana :) Cieszę się, że moja mama znalazła odpowiedniego mężczyznę, z którym obie jesteśmy szczęśliwe. Mam nadzieję, że na zawsze zostaniemy rodziną i nic nas nie rozłączy. Hah, oczywiście, że się nie gniewam - jestem zaszczycona ^^ Ojej, dziękuję, kochana :* Cieszę się, że mam tak wspaniałą przyjaciółkę, jak Ty.

      Usuń
    12. Tak, o wiele przyjemniej się zwiedza na spokojnie niż gdy wszędzie trzeba biegać. Foczki i kotiki były cudowne :) Nie mogłam się na nie napatrzeć. Słodkie zwierzątka ;D Rejs statkiem był wspaniały, ale szkoda, że złapała nas wtedy ulewa - wyglądałam jak zmokła kura xD Och, towarzystwo w drodze powrotnej było nieznośne, ale mimo wszystko jestem zadowolona z wyjazdu. Hah, byłam bliska wybuchnięcia, jednak z trudem wytrwałam do końca jazdy pociągiem ;D
      Kochana, wybierzemy się razem do Zoo :) Znam ścieżki, więc się nie pogubimy ;D Niedługo zostanie otwarte Afrykarium - ogromne oceanarium, gdzie między innymi będą rekiny. Nie mogę się tego doczekać ^^ Bardzo się cieszę, że pielgrzymka się udała :)
      Dziękuję, kochana ^^
      Również jestem zachwycona :) Na razie obejrzałam parę odcinków, ale już zakochałam się w tej serii. Wspaniała muzyka, grafika, a do tego jest w nim przedstawiona cała manga. Z najdrobniejszymi szczegółami. Uśmiałam się, jak tygrysica ugryzła Sebastiana - to mój ulubiony moment z wątku cyrkowego i cieszę się, że został ukazany w anime. Jestem pozytywnie zaskoczona :) Och, byłoby wspaniale, gdyby wyszła kolejna seria ^^
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  5. Hej, cieszę się, że nie musiałam czekać na nowy rozdział zbyt długo. To miłe. Notka bardzo mi się podobała, jakoś przypadł mi do gustu klimat 'Pechowej soboty". Bo projekt porusza dość poważną i często spotykaną problematykę, lecz przedstawia to w taki łatwy w odbiorze sposób, co jest wielkim plusem. Dzięki temu wiadomo jakimi uczuciami się kierują bohaterowie i nie trzeba analizować ich poczynań by doszukiwać się tego co nimi kieruje, co jest niekiedy męczące, zwłaszcza na dłuższą metę. Ogólnie jestem szalenie ciekawa jak zakończysz te opowiadania i co jeszcze w nim pokażesz. Przy okazji ciekawy pomysł z pracami braci. Przeważnie pojawia się kanon w którym Itachi jest lekarzem/prawnikiem a Sasuke zgarnia te bardziej twórcze zajęcia jak muzyk/pisarz/malarz. A tu proszę inaczej. :)
    Będę czekać niecierpliwie na nowy wpis, więc życzę dużo weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam.
    P.S U mnie nowa notka powinna się pojawić jeszcze dzisiejszego dnia, ewentualnie jutro, ale na pewno w ten weekend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Ślicznie dziękuję i bardzo się cieszę, że notka przypadła do Twojego gustu. Szczerze mówiąc, mnie również spodobał się klimat "Pechowej soboty" - opowiadanie zupełnie się różni od moich poprzednich publikacji, co jest fajną odmianą - nie tak poważne, potraktowane z przymrużeniem oka. Przyjemnie mi się je pisze i jestem niesamowicie szczęśliwa, że historia Ci się podoba :) Niebawem postaram się opublikować trzecią część one-shotu. Prawdopodobnie pojawi się w przyszłym tygodniu, bo możliwe, że w tym nie będzie mnie w domu. Hm... również spotkałam się z takim układem zawodów braci, jednak przyznam szczerze, iż dla mnie zawsze Itachi był taką artystyczną duszą :)
      Bardzo dziękuję za informację. Kiedy tylko znajdę chwilkę, z wielką przyjemnością przeczytam Twój nowy wpis.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  6. Witam,
    coraz bardziej mi się to podoba, oj Sasuke, Sasuke ty się zastanawiasz czy dobrze zrobisz oświadczając się Naruto, a on się pewnie zastanawia czy chcesz go dalej... no i to poranne spotkanie, pewnie się będzie tym martwił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie ^^
      Bardzo się cieszę, że opowiadanie coraz bardziej przypada do Twojego gustu. Mam nadzieję, że kolejne części również Ci się spodobają.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń