sobota, 15 czerwca 2013

"Serce mroku" ~ Rozdział 11


W którym połyskuje wampirza gwiazda...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Naruto z trudem opanował krzyk przerażenia, który zatrzymał się w gardle, gdy kula jaskrawego światła pojawiła się wewnątrz jego głowy. Ponieważ w pierwszej chwili panika przejęła nad nim kontrolę nabrał ochoty, aby opuścić dłonie i przerwać połączenie z wampirem. Jednakże kiedy odczuł na policzkach silniejszy dotyk Potomka Nocy zdołał wyciszyć swoje emocje. Obecność Sasuke wpływała kojąco na jego nerwy, a chłodna, aksamitna skóra czarnowłosego łagodziła pulsujący ból, który nagle pojawił się w głębi jego czaszki. Dotkliwe wibracje rozchodziły się od potylicy wzdłuż kręgosłupa blondyna, co kilka sekund wywołując przemiennie dreszcze oraz fale gorąca. Na jego czole gromadziły się kropelki potu, klatka piersiowa unosiła się i opadała w zabójczym rytmie, a dłonie drżały zaciśnięte na twarzy ciemnookiego. Duszności połączone z mdłościami doprowadzały go powolnie do skraju wytrzymałości, aż nagle objawy całkowicie ustały. Ogarnął go błogi spokój, przez co mógł wyrównać oddech i rozluźnić napięte mięśnie.
          W tej samej chwili światło w jego głowie zaczęło stopniowo blednąć, czemu towarzyszyły zróżnicowane uczucia - gniew, duchowe cierpienie, strach, tęsknota, osamotnienie i ogrom nienawiści. Razem złączone stworzyły upiorną mieszankę, która wydawała się blondynowi zupełnie obca, jakby pochodziła z głębi duszy innej osoby. Nigdy wcześniej nie kumulowało się w nim tyle negatywnych odczuć. Nawet po utracie swojego ojca nie był wypełniony takimi emocjami - na wskroś przesiąkniętymi rozpaczliwym błaganiem o udzielenie pomocy. Miał wrażenie, że jest nimi przygnieciony niczym wielkim głazem, z pod którego nie uda mu się wydostać. Boleśnie zagryzł wargę, gdy przypomniał sobie słowa bruneta mówiące o tym, że podczas złączenia umysłów doświadczy jego przeżyć. Te doznania nie należą do mnie, pomyślał. One wszystkie znajdują się wewnątrz Sasuke. Nie wiem, jak ogromna siła w nim drzemie, skoro potrafi je w sobie zdusić i nie pozwolić, by ktokolwiek je odkrył. 
          Nagle w umyśle Naruto rozwiały się resztki blasku, które zastąpiły niewyraźne, różnokolorowe kontury. Powoli przybierały dopracowane formy, aż pierwsze wspomnienie wampira nabrało odpowiednich kształtów. 

*******
          Nocne niebo, usłane tysiącami gwiazd rozciągało się nad osadą Sandimel - małym, wampirzym miasteczkiem, położonym we wschodnich lasach Lenoi. Mroźny wiatr wzburzał korony drzew, które traciły pierwsze, jesiennie liście, po czym przemykał opustoszałymi ulicami. Gdyby nie obecność strażników czuwających przy głównej bramie oraz światłom, które tliły się w nielicznych oknach można by pomyśleć, że budynki od dziesiątek lat pozostają opuszczone - jakby mieszkańcy w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęli, zacierając za plecami ślady swojego istnienia.
          Choć w powietrzu wyraźnie wyczuwało się niepokój, zapach ten nie przeszkadzał sześcioletniemu chłopcu, siedzącemu na dachu pewnej posiadłości. W śnieżnobiałej, nocnej koszuli przypominał wyglądem ducha, który zbłądził na ziemskich ścieżkach. Przyciągnąwszy nogi do piersi, oparł głowę na kolanach. W tej samej chwili wicher rozwiał jego czarne włosy, ukazując zapłakaną, pobladłą twarz. Krople leniwie toczyły się po policzkach i skapywały z podbródka na splecione, drżące dłonie. Nieznacznie uniósł zaszklone tęczówki, aby móc wygodnie wpatrywać się w sierp księżyca. 
          Spoglądanie w konstelacje zawsze go pocieszało i sprawiało, że momentalnie odzyskiwał dziecięcą radość. Wierzył, że może gdzieś tam, za chmurami znajduje się lepsze miejsce, gdzie ludzie i wampiry trwają w pokoju. Miał nadzieję, iż kiedy stanie się doroślejszy uda mu się odnaleźć ten szczęśliwy zakątek i przyprowadzić tam swoją rodzinę, aby nigdy więcej nie musieli obawiać się o swoje bezpieczeństwo. 
          W duchu dziękował ojcu, który zdecydował, że ich rodzina będzie mieszkać w zwykłym, wampirzym domu, a nie w Kryształowym Pałacu Kolonii - stąd mógł dłużej obserwować niebo, choć zarówno starszy brat, jak i rodzice kategorycznie mu tego zabraniali. Obawiali się, że malec - mimo swego wyjątkowego poczucia równowagi - mógłby się poślizgnąć i spaść wprost na kamienną drogę. Dlatego przed snem, gdy inni domownicy zajęci byli własnymi sprawami, Sasuke wymykał się strychem i niczym zaczarowany przyglądał się gwiazdom. 
          Lecz tego dnia nic nie mogło go pocieszyć. Nawet widok Diamentowego Kwiatu - jego ulubionego zbioru - nie wywołał na ustach choć najmniejszego cienia uśmiechu. 
          Kilka minut wcześniej chłopiec był świadkiem kłótni swojej mamy i taty. Skryty w mroku korytarza słuchał, jak rodzice wyładowywali na sobie wzajemne frustracje, obrzucając się obelgami, krzycząc oraz gniewnie gestykulując. Gdy do jego uszu doszło łkanie kobiety wtargnął do pokoju błagając, aby zaprzestali dalszych waśni. Miał nadzieję, że jego interwencja odniesie pożądany efekt, jednakże wzburzony mężczyzna zamiast się uspokoić wpadł w jeszcze większą złość, przez co zaczął atakować słownie swojego syna. Zarzucał dziecku brak męstwa, niewystarczającą ilość siły, aby kiedykolwiek mógł zostać zastępcą władcy. Ale na Sasuke najbardziej piorunujące wrażenie wywarło zdanie, w którym ojciec stwierdził, że bawiąc się, a nie szkoląc na wojownika przyczynia się do mordowania Potomków Nocy. Dziecko w przypływie strachu uciekło z komnaty. Pragnęło schować się w ramionach Itachi'ego, wsłuchać się w bicie serca brata, które z pewnością zdołałoby je uspokoić. Ku rozczarowaniu chłopca, starszy przedstawiciel rodzeństwa udał się na trening jazdy konnej, przez co młodszy musiał zadowolić się spędzaniem czasu na dachu budynku.
          Od wielu długich tygodni atmosfera panująca w posiadłości rodziny Uchiha stawała się coraz bardziej napięta. Ciepło, które dotąd wypełniało dom przemieniło się w chłód panujący między mieszkańcami. Król oraz królowa Potomków Nocy raz po raz tracili wspólny język, doprowadzając do drobnych sprzeczek oraz częstszych, wycieńczających awantur. Ich złość i brak porozumienia przelewały się na dzieci, które z trudem radziły  sobie z problemami dorosłych, notorycznie na nie odreagowywanymi. Kryzys małżeństwa najgorzej odbierał młodszy chłopiec wychowany w głębokiej, rodzicielskiej miłości. Miał dopiero sześć lat i jego przywiązanie względem matki, ojca lub brata można byłoby tłumaczyć wiekiem, lecz w rzeczywistości Sasuke był osobą, która potrzebowała bliskości innych istot. Wiedział, że w świecie wampirów dzieje się coś nadzwyczaj złego, gdyż rodzice zupełnie nie przywiązywali do niego uwagi. Starał się rozumieć, iż są ważniejsze sprawy, którymi muszą zająć się jego bliscy. Jednakże, mimo swojej bystrości nie był w stanie pojąć, czym w rzeczywistości jest między-rasowa wojna, ani wszechobecna śmierć, których tematy tak często poruszano w ich posiadłości. Nigdy nie miał odwagi, aby poprosić członków swojej rodziny o ich wyjaśnienie, przez co coraz częściej zadawał sobie pytania, na które nie mógł samodzielnie znaleźć odpowiedzi: dlaczego ojciec, który dotąd całym sobą oddawał się rodzinie stał się obcym, agresywnym wampirem? Dlaczego matka każdego dnia roniła łzy? Dlaczego ich niegdyś kochająca się rodzina zmierzała ku upadkowi? Pokręcił nerwowo głową. "Nie rozumiem", pomyślał. "Niczego nie rozumiem", po czym zakrył twarz rękami i głośno zapłakał.

*******
          Naruto odczuł, jak dłonie czarnowłosego drżą na jego policzkach, a chłodny oddech coraz prędzej owiewa zaciśnięte usta. Reakcje jego ciała pozwalały, aby blondyn zdał sobie sprawę, że powrót do przeszłości jest dla Sasuke niebywałym wyzwaniem - zmierzeniem się z dawnymi przeżyciami, a także podzieleniem się intymnymi emocjami.
          Po ujrzeniu fragmentu pierwszego wspomnienia, błękitnooki był zdruzgotany uczuciami, jakich doświadczał Potomek Nocy podczas trwania swojego dzieciństwa. Okres życia, który powinien być latami spędzonymi na błogiej zabawie Sasuke pamięta, jako ciągły lęk. Bezustanne stawianie mu coraz wyższych wymagań, którym nie mógł sprostać. Wampirzy książę musiał być takim, jakim widzieli go inni, ale nikt oprócz starszego brata nie zauważał, że oczekiwania przerastały jego możliwości. Według Naruto wywieranie presji na dziecku nigdy nie spełnia oczekiwanych wymogów, wręcz przeciwnie - sprawia, że malec zupełnie nie wierzy we własne siły, a co za tym idzie - obniża poczucie własnej wartości. Kiedy oczyma wyobraźni widział zapłakaną twarz czarnowłosego od razu odczuł jego brak pewności siebie, lecz najbardziej uderzyło go rozpaczliwe pragnienie okazania miłości przez rodziców. 
          Uzumaki, choć wychowywał się bez matki i nie posiadał rodzeństwa, nigdy nie narzekał na brak uwagi ze strony najbliższych, albowiem jego ojciec robił wszystko, by zastąpić chłopcu całą rodzinę. Choć pozostał zupełnie sam, utracił ukochaną żonę i nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc, Minato poświęcał się swojemu synowi. Po wielogodzinnej pracy słaniał się na nogach, lecz zmęczenie nigdy nie przeszkodziło mu w spędzeniu odrobiny czasu w towarzystwie Naruto. Miłość, którą darzył swoje dziecko była silniejsza niż fizyczne wycieńczenie.
          Zderzenie dziecięcych lat pół-wampira, w których otoczony był opieką swojego taty, a młodością Sasuke, przepełnioną ciągłymi zakazami i nakazami wywarło na blondynie piorunujące wrażenie. Nie sądził, iż między nimi znajduje się tak wiele kontrastów - jakby pochodzili z dwóch różnych światów.  

*******

          Po ciele sześciolatka przebiegł upiorny dreszcz, który z łatwością zjeżył maleńkie włoski na jego karku. Nagłe uderzenie zimna, spowodowane nieustającym łkaniem sprawiło, że chłopiec szczelniej otulił się śnieżnobiałą koszulą. Niestety cienki materiał nie obdarzył go wystarczającą ilością ciepła, przez co Sasuke zaczął rozpatrywać zejście z dachu i powrót do domu. Miał ochotę usiąść przed rozpalonym kominkiem, którego płomienie z pewnością zdołałyby go ogrzać. Lecz kiedy pomyślał, że w salonie mógłby spotkać swojego rozjuszonego ojca, jego zapał wyparował, a marzenie o buchającym ogniu zostało zastąpione decyzją o dalszej obserwacji nieba.
          Kiedy zdołał opanować napad płaczu, nieznacznie uniósł głowę w stronę błyszczącego księżyca. Choć po policzkach ciągle spływały strugi łez, chłopiec nie pociągał już nosem ani nie wydawał z siebie najcichszych dźwięków. Jego uwagę przykuła lśniąca gwiazda, której światło przebijało się pomiędzy nagimi gałęziami pobliskiego kasztanowca.
          Przypomniał sobie, jak pewnego, letniego wieczoru wraz ze swoim bratem obserwował w tafli jeziora odbicia konstelacji. Itachi powiedział mu wtedy, że każdy wampir posiada własną gwiazdę, która czuwa nad jego losem. Bezustannie się nim opiekuje i oświetla drogę, którą powinien podążać. 
          Tamtego dnia Sasuke uwierzył, że jedna z tak pięknych rzeczy postanowiła trzymać nad nim pieczę. Gdy tylko spoglądał w niebo czuł się doceniony, dumny oraz zauważony.
          Teraz przypuszczał, iż albo musiała o nim zapomnieć, albo nigdy nie istnieć, ponieważ zupełnie nie odczuwał jej obecności. Wpatrując się w nieboskłon widział dziesiątki gwiazd, z których żadna nie wydawała się do niego należeć. 
         - Ani jedna z was nie chciała dla mnie świecić - szepnął, po czym gorzko się uśmiechnął. - Nie gniewam się. Jest wielu Potomków Nocy, którzy bardziej zasługują na wasz blask. 
         - Gwiazdy oświetlają każdego z nas. Nie ma na świecie wampira, który nie jest ich godzien. 
          Do uszu Sasuke doszedł znajomy, łagodny głos. Prędko otarł rękawem wilgotną twarz, po czym odwrócił głowę w stronę wejścia na dach. Obok otworzonej klapy prowadzącej w głąb strychu, chłopiec dostrzegł smukłą sylwetkę swojego starszego brata. Odziany w jasno-brązowy, jeździecki strój, z ciasno związanymi włosami posłał sześciolatkowi czarujący, szeroki uśmiech. 
          - Wróciłeś! - zawołał radośnie Sasuke, a kąciki jego ust gwałtownie się uniosły.
          Itachi potwierdził delikatnym skinieniem głowy. Był jedyną osobą, której obecności nie był w stanie zarejestrować wyostrzony słuch młodszego chłopca, gdyż wypracował niemal bezszelestny sposób poruszania - stawiał stopy od palców po pięty, dzięki czemu dźwięk jego kroków był niedosłyszalny. Jedynymi rzeczami zdradzającymi jego przybycie pozostawały szeleszczące poły długiego płaszcza, które rozwiewał porywisty wiatr. 
          Powolnym, niepewnym krokiem ruszył w stronę Sasuke, który ku jego rozpaczy siedział kilka centymetrów przed krańcem dachu. Nie chciał się nikomu przyznać do swojej słabości, lecz od urodzenia dręczył go nieznaczny lęk wysokości. Na pozór udawało mu się wygrywać ze strachem, ale przesiadywanie na szczycie posiadłości wyjątkowo przyprawiało go o dreszcze. Jako Potomek Nocy, wychowany wśród wysokich drzew, na które dla zabawy wspinają się wampirze dzieci, nigdy nie powinien obawiać się wizji upadku. Jednakże gdy tylko spostrzegał, że stały grunt położony jest kilka metrów niżej miał wrażenie, iż za chwilę się ześlizgnie i utraci życie.
          Z przyspieszonym oddechem i zaciśniętymi pięściami zbliżał się do obserwującego go sześciolatka, który wyciągał ku niemu dłonie.
          - Nie bój się - powiedział. - Nie spadniesz.
          Itachi zamarł w bezruchu, rzucając chłopcu zaniepokojone, pytające spojrzenie.
          - Wiem, że obawiasz się wysokości - wyjaśnił. - Za każdym razem, gdy wchodzisz na dach jesteś wystraszony, choć starasz się to ukrywać. Ale wiesz, każdy z nas się czegoś boi, Ita. Nie ma istoty, która nie odczuwa żadnego strachu, dlatego nie powinieneś się tego wstydzić. Wierzę, że pokonasz swój lęk, tylko potrzebujesz odrobiny wsparcia. Złap mnie za ręce i podejdź - Obdarzył go zachęcającym uśmiechem. - Nie martw się. Ja zawsze cię złapię.
          Długowłosy nerwowo przełknął ślinę. Nie był pewny słów Sasuke, gdyż tak drobny chłopiec z pewnością nie poradziłby sobie z wciągnięciem go na dach, gdyby niefortunnie się poślizgnął. Nabrał w płuca okazałą ilość mroźnego powietrza i ostatecznie uległ namowom sześciolatka, chwytając go za czubki palców i z łopoczącym sercem siadając przy roześmianym dziecku.
          - Mówiłem, że nie będzie tak strasznie - oznajmił sześciolatek i objął rękami szyję starszego brata, wskakując na jego kolana i wtulając twarz w klatkę piersiową.
          Itachi zaśmiał się cicho i zamknął ciało chłopca w swoich ramionach, od czasu do czasu pieszcząc dłońmi jego kruczoczarne kosmyki. Obecność malca wpływała kojąco na jego nerwy, dzięki czemu po upływie kilku minut nie odczuwał już lęku przed wysokością. Mógł śmiało spoglądać na drogę, położoną kilka metrów niżej i nie obawiał się wizji upadku. Sasuke - jego mała iskierka napędzająca go do działania zawsze sprawiała, iż opuszczały go wszelkie wątpliwości czy zmartwienia. Trzymając go w rękach miał wrażenie, iż otula cały swój świat, którym była jego rodzina.
          Gdy odczuł, że dziecko drży z zimna bez słowa zrzucił swój płaszcz, szczelnie okrywając nim sylwetkę młodszego brata. Nie musiał pytać, co sprawiło, iż sześciolatek z powodu strachu zaczął odczuwać chłód, gdyż w salonie napotkał swoją zmartwioną matkę. Kobieta opowiedziała mu o odwadze Sasuke, pragnącemu położyć kres awanturze. Kiedy Itachi usłyszał o zachowaniu swojego ojca od razu ruszył na poszukiwania malca. Wiedział, że mimo zakazów i przestróg spędza takie chwile na dachu domu, oddając się swojemu ulubionemu zajęciu - obserwowaniu gwiazd.
          Długowłosy musnął ustami czoło sześciolatka, mocniej przytulając jego głowę do swojej klatki piersiowej. "Życie wymaga od ciebie dorosłości, na którą nie jesteś gotowy", pomyślał ze smutkiem, kiedy młodszy brat przyłożył ucho do jego serca, aby móc wsłuchać się w kojącą, spokojną melodię. 

*******
       
           Na twarzy Naruto pojawił się rozczulający uśmiech, gdy dogłębnie zrozumiał więź, jaka łączyła Sasuke z jego starszym bratem. Nie byli jedynie rodzeństwem związanym wspólną krwią, lecz przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi, darzącymi się głęboką miłością. Widząc ciemnookiego otulonego ramionami Itachi'ego, blondyn po raz pierwszy doznał pozytywnych uczuć Uchihy - pełnego zaufania oraz poczucia bezpieczeństwa, które gwarantowało mu towarzystwo przedstawiciela rodziny. 
          Jednakże po chwili namysłu nerwowo zagryzł wargę, kiedy w jego duszy odezwały się wyrzuty sumienia. Miał sobie za złe, że kategorycznie odmawiał prośbom czarnowłosego, aby użył swoich wampirzych zdolności w celu odnalezienia Itachi'ego - sensu życia wampirzego księcia, jedynej osoby, którą szczerze kochał. Był dla niego tak ważny, jak dla Naruto jego zaginiony ojciec. Gdyby tylko miał taką możliwość, błękitnooki z pewnością ruszyłby na ratunek swojemu tacie i zaryzykowałby własnym życiem, aby tylko móc jeszcze raz go zobaczyć. Skoro byłby gotowy stanąć do walki i obudzić w sobie instynkty Potomków Nocy, żeby ocalić Minato, to dlaczego nie odważył się pomóc Sasuke? Dlaczego potrzebował ujrzeć jego wspomnienia, by dopiero się nad tym zastanowić? Z jakiego powodu był dla niego tak surowy i nawet nie pomyślał, że dla wampira cierpienie jego brata jest identyczną męką? Strach nie jest dla mnie wytłumaczeniem, stwierdził w myślach Naruto. Jako lekarz mam obowiązek pomagać wszelkim istotom żywym i nie ogranicza się to jedynie do zaszywania ran na ciele. Jeśli jestem w stanie powinienem także zajmować się skaleczeniami na sercu. Odnajdując Sasuke na progu mojej posiadłości zdecydowałem się otoczyć go swoją opieką, przez co stałem się za niego odpowiedzialny. Moje wewnętrzne opory i pragnienie utrzymania przysięgi raz po raz niszczyły jego nadzieję na odzyskanie ukochanego brata.
          - Wybacz mi - wyszeptał blondyn, a samotna łza wypłynęło z pod jego przymkniętej powieki. Kropla powolnie potoczyła się wzdłuż policzka i zatrzymała na palcach Potomka Nocy.
          Czarnowłosy mocniej przycisnął dłonie do twarzy Naruto, ścierając opuszkiem mokrą smugę. Pragnął otworzyć oczy i spojrzeć w czarujące tęczówki chłopaka, lecz musiał ukazać mu jeszcze wspomnienia, których najbardziej się obawiał - przepełnionych bólem, lękiem oraz śmierciom, gdzie szaleją niszczące domy płomienie, a Potomkowie Nocy giną pod gruzami.
           ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani :)

Udało mi się zaliczyć matematykę, z którą walczyłam przez wszystkie tygodnie mojej nieobecności, dzięki czemu blog zostaje reaktywowany! :D 
Powracam do pisania opowiadań i od dnia dzisiejszego notki powinny pojawiać się raz na tydzień bądź dwa tygodnie.

Przyznam się Wam szczerze, że jestem bardzo niepewna 11 rozdziału "Serca mroku". Przez przerwę w prowadzeniu bloga trudno było mi wpaść w odpowiedni rytm, dlatego też bardzo ciekawią mnie Wasze opinie, na które będę cierpliwie czekać. Mam nadzieję, że Wam się spodobało, a jeśli nie to postaram się zrekompensować przyszłym rozdziałem :)
Początkowo wpis miał zawierać wszystkie wspomnienia Sasuke, lecz przez ich długość stwierdziłam, że zostaną rozbite na dwa osobne rozdziały. W tym chciałam głównie skupić się na braterskiej więzi i wpływie, jaki wywarła na Naruto, natomiast w 12 części zostaną opisane najbardziej przerażające wspomnienia wampira.

Przez moją długą nieobecność zmieniło się rozplanowanie publikacji - na razie chciałabym nadgonić z "Sercem mroku". Po 15 - 16 rozdziale opowiadania powinny pojawić się zapowiadane wcześniej one-shoty.

Zauważyłam, że na blogu pojawili się nowi obserwatorzy - witam serdecznie i bardzo się cieszę, że jest Was coraz więcej. Ciągła obecność wszystkich czytelników niewiarygodnie mnie motywuje, dlatego też postaram się jak najprędzej zabrać za następny wpis :)

Wszelkie blogi, które obserwuje oraz na które zostałam zaproszona odwiedzę w ciągu najbliższych dni. 

Pragnę także podziękować wszystkim osobom odwiedzającym bloga za Waszą stałą obecność. Pozdrawiam gorąco i do następnego wpisu:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~