środa, 16 lipca 2014

One-shot Sasuke i Naruto


"Pechowa sobota" - część 1.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Powolnym krokiem, szurając po podłodze włochatymi kapciami, skierowałem się w stronę kuchni. Choć zdążyłem już wziąć odprężający, poranny prysznic, a także naciągnąć na wilgotne ciało świeże ubrania, dalej czułem się zaspany - na zmianę potężnie ziewałem i przecierałem dłońmi podpuchnięte oczy. Naprawdę, uwielbiam, gdy mam jeden dzień wolny od pracy - nadarza się okazja, by porządnie się wyspać, dłużej wylegiwać się w łóżku i obudzić się przed południem, wyczuwając w powietrzu woń jajecznicy smażonej przez partnera posiadającego niebywały talent kulinarny. Wczoraj, kładąc się spać po wycieńczającym dyżurze w szpitalu, byłem przekonany, że właśnie w taki sposób będzie wyglądać moje wspaniałe, wręcz idealne rozpoczęcie soboty. Niestety, coś poszło cholernie nie tak! Zamiast odpoczynku otrzymałem... drażniącą bezsenność. Nie rozumiem - dlaczego najwięcej wspomnień, rozmyśleń, wątpliwości dopada nas właśnie wtedy, kiedy słońce zamienia się miejscem z księżycem? Hm... może noc wcale nie jest przeznaczona do spania? Może to czas, który spędzamy sam na sam z własnymi myślami? Snujemy scenariusze na przyszłość, które pewnie nigdy się nie spełnią i wypominamy sobie wydarzenia z przeszłości, na jakie już nie mamy wpływu? Brzmi sensownie. W gruncie rzeczy, nie mam nic przeciwko temu - od czasu do czasu przyjemnie jest wsłuchać się w siebie, w swoje uczucia, na chwilę odcinając się od rzeczywistości. Jednak dlaczego taki stan dopada mnie akurat wtedy, gdy moim jedynym marzeniem jest smacznie chrapać?! Złośliwość losu, psia mać. 
          Chociaż... może jest w tym cząstka mojej winy - od kilku dni coś mnie dręczy. Ta sprawa... bezustannie zaprząta mi głowę, a im dłużej ją rozpatruję tym bardziej nie wiem, jak powinienem postąpić. Zawsze myślałem, że zdecydowany ze mnie człowiek, który wie, czego chce. Ale, gdy trzeba wziąć pod lupę sprawy sercowe, gubię się - zupełnie jak małe dziecko w ogromnym supermarkecie.
           Mimo okropności tej nocy muszę przyznać, iż miała jeden znaczący plus - przez wiele godzin mogłem bez krępacji przyglądać się blondynowi. Naruto leżał obok mnie, pogrążony we śnie. Jego złote włosy były rozrzucone na poduszce, policzki zarumienione, a usta wygięte w delikatnym uśmiechu. Blask księżyca, wpadający do sypialni przez rozchylone zasłony, oświetlał jego twarz. Tak, wyglądał pięknie, a otaczająca go poświata dodawała mu niezwykłego uroku. Kochałem na niego patrzeć. Starałem się nie wlepiać oczu w chłopaka na każdym kroku - sam dziwnie się czuję, gdy ludzie lustrują mnie spojrzeniami od góry do dołu. Nie chciałem go krępować, dlatego w nocy mogłem wyjątkowo wykorzystać okazję i do woli napawać się jego widokiem. 
          Koniec końców, wstałem wcześniej niż zamierzałem - dochodzi 06:00, a ja - chirurg z jednym dniem wolnym od pracy - jestem już na nogach. Bomba. Gdyby tego było mało, zamiast pysznej jajecznicy muszę zadowolić się moim nieudolnym śniadaniem, ponieważ Naruto cichutko pochrapuje i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miał zamiar wysunąć się spod kołdry. A to on uchodzi za rannego ptaszka... Ech, ten dzień zapowiada się gorzej niż sądziłem...
          - Tylko kawa może mnie uratować - mruknąłem, nastawiając wodę w elektrycznym czajniku. 
          W oczekiwaniu, aż się zagotuje, podszedłem do okna i widok z 11 piętra bloku wyjaśnił mi, dlaczego w mieszkaniu jest tak ciemno, chociaż wstaje ranek - mnóstwo popielatych chmur, z których pada rzęsisty deszcz. Na samą myśl, jak na zewnątrz musi być zimno moje ciało pokryło się gęsią skórką, przez co mocniej otuliłem się połami rozpinanego swetra. Ponura, jesienna pogoda. Właściwie nic zaskakującego. Prawdziwym powodem kilkusekundowego szoku, w jakim się znalazłem, było odbicie mojej twarzy w szybie - kruczoczarne włosy sterczały we wszystkie strony, pod oczami malowały się sine półksiężyce, a białka były silnie przekrwione. Wyglądałem, jakby dopiero uderzył we mnie piorun, rozjechał mnie walec drogowy albo właśnie obudziłbym się po mocno zakrapianej imprezie i umierałbym na kaca.
          - Nawet nie myślałem, że jest aż tak okropnie - jęknąłem.
          Moje dalsze użalanie się nad swoim stanem przerwał odgłos czajnika, sygnalizujący, że woda jest gotowa do użycia. Prędko znalazłem w szafce mój ulubiony, kolorowy kubek, który Naruto wykonał własnoręcznie i podarował mi na zeszłe urodziny. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie, po czym wsypałem do naczynia dwie czubate łyżeczki rozpuszczalnej kawy. 
          Gdy sięgałem po zgrabną, szklaną cukierniczkę sądziłem, że nic złego nie może mi się już więcej przydarzyć. Pech ma swoje granice, rzuciłem raźno w myślach, wtem przekonałem się, że znów się myliłem - naczynie wyślizgnęło mi się z rąk i cała jego zawartość wylądowała na podłodze kuchni. Moja frustracja osiągnęła apogeum. Przez dłuższą chwilę błądziłem obłąkanym wzrokiem po kafelkach błyszczących się kilogramem rozsypanych kryształków. Miałem ochotę krzyczeć, ale na szczęście przypomniałem sobie, iż Naruto śpi w drugim pokoju i zdążyłem zamknąć usta nim wydobył się z nich szalony wrzask. Skończyło się na niegroźnym przegryzieniu języka oraz kilku cichych przekleństwach.
          Kiedy ukończyłem sprzątać moje cukrowe pobojowisko, byłem tak wściekły i rozdrażniony, że odechciało mi się jeść śniadanie. Tylko z gniewem wsypałem do kawy dwie łyżeczki cukru, starając się tym razem niczego nie rozsypać, po czym ciężko usiadłem przy stole. Skrzywiłem się, gdy pociągnąłem potężny łyk - jak się okazało już lodowatego - napoju. 
          - Równie dobrze mogłem wlać zimną wodę z kranu - mruknąłem. - Nie odczułbym wielkiej różnicy w temperaturze. Cholera, dlaczego to musiało tak szybko ostygnąć?
          Z niedowierzaniem pokręciłem głową, oparłem podbródek na splecionych dłoniach i wsłuchiwałem się w odgłos deszczu bębniącego w szyby okna, czasem przerywanego wyciem porywistego wiatru. Świat wydawał się smętny - całkowicie skąpany w szarościach. Mam wrażenie, że większość ludzi, słysząc słowo "jesień" myśli sobie o drzewach z wielobarwnymi liśćmi, tworzącymi w większej grupie prawdziwie magiczne pejzaże. Ja natomiast widzę to - kałuże, kupę błota, wiecznie brudne buty i powyłamywane druty w parasolkach. Właśnie w takie dni - mokre, zimne i bez wyrazu cieszę się, że mam takie mieszkanie - małe, ale przytulne i bajecznie kolorowe.
          Dawniej, zanim poznałem Naruto, chłopak początkowo żył w domu dziecka, gdzie dzielił niewielki pokój z pięcioma innymi rówieśnikami. Po pierwsze - nie miał nawet najlichszej prywatności. Po drugie - był prześladowany przez swoich współmieszkańców tylko dlatego, że najmocniej się wśród nich wyróżniał - najdrobniejszy, o najwątlejszym zdrowiu i niebywałych zdolnościach artystycznych. Do dziś miewa koszmary - budzi się w środku nocy, zlany zimnym potem na wspomnienie tego, co niegdyś mu robili, a mnie skręca, kiedy widzę blizny, pokrywające jego ciało. Po trzecie - pomieszczenie w sierocińcu miało surowy wygląd - odrapane ściany, z których płatami odpadała łuszcząca się biała farba, a jedynymi meblami były tam metalowe łóżka z uszkodzonymi materacami(wystawały z nich sprężyny i raniły plecy) oraz jedna rozklekotana szafa.
          Naruto, pragnąc prędko wyrwać się z tego piekła, pilnie się uczył, jednocześnie samodzielnie szkoląc się w rysunku. Zaczął sprzedawać swoje obrazy i po ukończeniu liceum miał na tyle pieniędzy, iż odszedł z domu dziecka i wynajął pokój w pewnym bloku. Niestety, wpadł z deszczu pod rynnę - mieszkanie znajdowało się w najbiedniejszej, kryminogennej i niebezpiecznej części miasta. Samo pomieszczenie okazało się być kilkumetrową klitką, bez okna, gdzie weszło małe łóżko i jedna szafka. Męczył się tam do czasu, aż postanowiliśmy razem zamieszkać i z pomocą finansową mojego brata, Itachi'ego, zdołaliśmy kupić mieszkanie do remontu. Pozwoliłem blondynowi samemu zaplanować urządzenie wnętrz. Po tylu latach spędzonych w ciemnych, ciasnych pomieszczeniach mógł dowolnie zabawić się barwami, wybrać meble i dodatki, które mu się podobały. Podszedł do tego zadania z ogromnym entuzjazmem - rozrysowywał plany, a później biegał godzinami po sklepach szukając czegoś, co pasowałoby do jego wyobrażeń.
          W taki sposób powstał nasz dom - kolorowe pomieszczenia z drewnianymi meblami, które często sami przemalowywaliśmy, aby lepiej pasowały, z podłogami pokrytymi miękkimi dywanami. Każde z nich ozdobione było wieloma dodatkami - obrazami Naruto, lampami bijącymi ciepłym blaskiem i ogromem kwiatów. Pomysł z zawieszeniem malunków blondyna oraz wprowadzeniem większej ilości światła szalenie mi się podobał, jednak najbardziej nie mogłem przeboleć roślinek... Cholerne chwasty. Są wszędzie - na podłodze, parapetach, szafkach... Nie raz już się o nie pokłóciliśmy, jak zapomniałem je podlać. Jednak największy armagedon nastał wtedy, gdy otworzyłem okno i zapomniałem, że Naruto ustawił na zewnątrz kilka doniczek krwisto czerwonych pelargonii. Najpierw na mnie nakrzyczał, a później zamknął się w sypialni, gdy tymczasem ja zbierałem resztki jego ukochanych kwiatuszków z chodnika pod naszym blokiem. Fakt, nie cierpię roślin. Jednak mój partner je uwielbia, więc chcąc nie chcąc - muszę je przeboleć. Idealny związek to nie taki, w którym dwie strony zawsze się ze sobą zgadzają, lecz istnieje on wtedy, kiedy potrafi się dojść do kompromisów. My taki odnaleźliśmy - zgodziłem się na kwiaty, ale to Naruto ma się nimi opiekować. Oczywiście i tak się do tego nie stosuję - gdy widzę, jak się szarpie z doniczkami, zawsze mu pomagam. Co ta miłość ze mną wyczynia...
          Ludzie odwiedzający nasze mieszkanie często twierdzili, że jest ono chaotyczne, niepoukładane, a kolory doprowadzają do oczopląsu zamiast sprawiać optyczną przyjemność. Nie zgodzę się z tym. Jest piękne. Przesiąknięte osobowością Naruto.
          Oderwałem spojrzenie od ponurego krajobrazu, rozciągającego się za oknem i przeniosłem je na obraz, zawieszony nad stołem. Przedstawiał różnorodne owoce wystające z wiklinowego koszyka, otoczonego polnymi kwiatami. Szeroko się uśmiechnąłem. Malunki, które zdobiły ściany naszego domu były optymistyczne, wypełnione pozytywnymi uczuciami. Jednakże, kiedy dopiero spotkałem blondyna, przez jego rysunki przemawiał mrok, cierpienie, strach... Tak bardzo się zmienił na przestrzeni czterech lat...
          Właśnie, już cztery lata jesteśmy razem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to dużo czasu, ale muszę przyznać, że minęło szybko niczym mrugnięcie powieką. Czy to wystarczająco długo, by wiedzieć, iż człowiek, z którym tworzymy związek jest tym jedynym do końca naszych dni? Tutaj ponownie rozpoczynają się moje przemyślenia, które nie pozwalają mi zasnąć - ciągle goszczą w mojej głowie. Naruto jest moim wybrankiem, a ja jego partnerem na resztę życia? To odpowiednia chwila... by się oświadczyć? Związać się na zawsze? Na dobre i złe?
           Wciągnąłem w płuca okazałą ilość powietrza, po czym powolnie wypuściłem ją nozdrzami. Zawsze pomagało mi to w ukojeniu nerwów, oczyszczeniu umysłu ze zbędnych myśli. Niestety, tym razem nie skutkowało. Gdy tylko zaczynałem się zastanawiać, w jaki sposób poprosić Naruto o rękę, po moim ciele przelatywały dreszcze, głos stawał w gardle, a czoło pokrywało się potem. 
          Nie boję się ustatkować. Już wybawiłem się i wyszalałem jako "wolny strzelec". Miałem kilku partnerów i parę partnerek. Jednak do żadnego z nich nie czułem tego, co do blondyna - cieszę się, kiedy tylko go widzę, tęsknię, jeśli jestem od niego oddalony, robię się chorobliwie zazdrosny, gdy ktokolwiek się do niego uśmiechnie i wiem, że jeżeli znalazłby się w zagrożeniu zasłoniłbym go własnym ciałem. A także zgodziłem się dla niego na rośliny w domu. To musi być miłość, bez wątpienia.
          Jestem pewien uczuć, jakie do niego żywię. Nie martwię się ani o rutynę, która mogłaby pojawić się w naszym związku, ani tym bardziej o ryzyko zdrady - jeśli naprawdę się kogoś kocha, nigdy nie zwróci się uwagi na innego człowieka. Musiałbym nie mieć serca, aby go w taki sposób potraktować, a czuję, że coś mi w tej piersi pika. Czy Naruto mógłby zainteresować się jakąś osobą, gdybym był jego mężem? Nie sądzę. Ten chłopak... ma zbyt duże pokłady wrodzonej dobroci.
          W takim razie, czego się obawiam? Tego, że Naruto może nie być gotowy na tak poważny krok, który zaważy na jego przyszłości. Jest ode mnie młodszy. O cztery lata. Wiele przeszedł mimo tego, iż dopiero przeżył dwadzieścia dwie wiosny. Nie zniósłbym odrzucenia przez niego oświadczyn, a w konsekwencji - pewnego rozstania. Czy je przyjmie? Odmówi? Będzie szczęśliwy? Rozczarowany? Co robić, co robić, co ja powinienem zrobić?!
           Wplątałem dłonie w krucze kosmyki i ciężko westchnąłem. Cholera, kocham go. Od kiedy go poznałem wiem, że to z nim chcę się zestarzeć. Ale czy on ma zamiar zrobić to... ze mną?

*****

          Znowu tam byłem. Siedziałem w małej, przytulnej kawiarni. Jak zawsze zająłem dwuosobowy stolik, znajdujący się w najciemniejszym kącie pomieszczenia - z tego miejsca mogłem swobodnie śledzić, kto wychodzi lub wchodzi głównymi drzwiami. Zamówiłem mocne espresso i zaplątawszy dłonie na filiżance, czekałem. Zerknąłem na zegar, zawieszony na przeciwległej ścianie. Dochodziła 15:00, a im wskazówki były bliżej wybicia pełnej godziny, coraz mocniej się niecierpliwiłem. Nawet nie zwracałem uwagi na otaczający mnie zgiełk, wywoływany przez wielu ludzi, popijających gorącą kawę i żywo ze sobą dyskutujących. Przyszło ich wyjątkowo dużo. Pewnie dlatego, że chcieli się ogrzać - za oknami prószył śnieg, a szyby były w połowie skute lodem. Mroźna zima. W takie dnie ciepłe napoje potrafią zdziałać cuda. Gdybym był w moim zwyczajnym nastroju, pewnie pękałyby mi uszy od krzyków, ale najwidoczniej nerwy sprawiały, że wrzaski do mnie nie docierały. Jeszcze kilka minut i znowu go zobaczę - chłopaka o magicznym uśmiechu. Lecz tym razem nie będę mu się biernie przyglądał - odważę się, by podejść i z nim porozmawiać. Oczywiście, jeśli nie uzna, że jestem nachalny, rzecz jasna. Albo nie zje mnie stres...
          Pewnego dnia, gdy odbyłem ostrą kłótnię z rodzicami, poddenerwowany wyszedłem z domu. Stwierdziłem, że może wysokokaloryczne ciasto z kilogramem czekolady poprawi mi humor. W ten oto sposób trafiłem do rzeczonej kawiarni i podczas składania zamówienia zauważyłem go przy pobliskim stoliku. Drobny blondyn o niesamowicie pięknych, błękitnych oczach rysował portret młodej dziewczyny. Choć używał zaledwie jednego ołówka, jego obraz był niesamowicie realistyczny - patrząc na niego miało się wrażenie, że jest zdjęciem. Niebywały talent, pomyślałem i niczym zaczarowany obserwowałem chłopaka, pochłoniętego tworzeniem arcydzieła. Nagle, gdy blondyn zrozumiał, iż od dobrej chwili lustruję go spojrzeniem, podniósł wzrok z nad kartki i - ku mojemu zdziwieniu - posłał w moją stronę czarujący uśmiech, dzięki któremu na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Ten jeden gest sprawił, że wszystkie negatywne emocje mnie opuściły - jakby ktoś wylał balsam na moje rozdygotane serce. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem podobnego uczucia. Podniesienie kącików warg - niby nic wielkiego - a jednak mnie pocieszyło, uszczęśliwiło. Niesamowite, prawda?
          Od tamtego wydarzenia codziennie odwiedzałem kawiarnię, by móc go zobaczyć. Zawsze przychodził popołudniu i przesiadywał tam do późnego wieczora, spędzając czas na rysowaniu, a także ukradkowym obserwowaniu mojej osoby. Tak, wiem, że moje zachowanie podchodzi pod prześladowanie... ale co mogę zrobić, jeśli jego widok tak mnie cieszy? Mam wrażenie, iż jest mi drogi, a nawet nie znam jego imienia, śmieszne...
          Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos dzwonka, zawieszonego nad drzwiami, który miał sygnalizować przybycie nowego gościa. To on. W granatowym płaszczu oraz pomarańczowej czapce, długim szaliku i puchatych rękawiczkach. Lekko przyprószony śniegiem, z czarną teczką rysunkową na ramieniu. Stanął w miejscu i rozglądał się po pomieszczeniu. Raptownie posmutniał, na co z niezrozumieniem zmarszczyłem brwi. Po chwili zrozumiałem, dlaczego spochmurniał - nie było wolnych miejsc.
          Gdy już zbierał się do wyjścia, poderwałem się z krzesła. Nawet nie chcę wiedzieć, z jaką prędkością biło moje serce, kiedy się do niego zbliżałem. Myślałem, że zaraz wyskoczy mi z piersi albo stanie w gardle. Nigdy wcześniej się tak nie denerwowałem. Stanąłem przed blondynem, już łapiącym za klamkę. Nieśmiało położyłem dłoń na jego ramieniu, na co chłopak odwrócił się w moją stronę, po czym obdarzył mnie swoim ciepłym uśmiechem.
          - Problem z miejscem? - zapytałem niezbyt mądrze, czując, iż moje policzki płoną rumieńcami.
          - Niestety, nie ma wolnych stolików - odparł, wzruszając ramionami. Zadziwiające - pierwszy raz usłyszałem jego głos. Miałem nadzieję, że nie ostatni.
          Splotłem dłonie za plecami, aby ukryć palce, którymi nerwowo poruszałem.
          - Może... dosiądziesz się do mnie? Mam wolne krzesło... oczywiście, jeśli chcesz... nie lubię się narzucać - jąkałem, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Robiłem wszystko, by nie spojrzeć na blondyna - byłem pewny, że jeśli to zrobię, głos zupełnie uwięźnie w moim gardle.
          Najwidoczniej chłopak zauważył mój stan, ponieważ uśmiechnął się uspokajająca, po czym powiedział:
          - Nie martw się - nie narzucasz się. W gruncie rzeczy... to bardzo miły gest, z którego z wielką chęcią skorzystam.
          - Jestem Sasuke - Wyciągnąłem rękę. Nasze oczy znalazły się w tej samej linii. Z bliska jego tęczówki były wręcz hipnotyzujące.
          - Naruto - Uścisnął moją dłoń. - Cieszę się, że nareszcie wiem, jak masz na imię.
          Kolejna fala gorąca oblała moje ciało, a oddech niebezpiecznie przyspieszył.
          - Byłeś go ciekaw? - wydukałem.
          - Od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem - wyjawił.
          Moje serce zadrżało. Dziwne uczucie... ogromna radość, której nie da się wyrazić, jaką można jedynie poczuć. Myślałem, że weźmie mnie za zdesperowanego wariata, który sobie go upatrzył i polował na niego od kilku tygodni. Natomiast on... widział we mnie to samo, co ja w nim. Życie to pasmo cholernie nieprzewidywalnych niespodzianek...
          Pomogłem mu się rozebrać, po czym usiedliśmy naprzeciw siebie przy moim ustronnym stoliku. Choć w pomieszczeniu było gorąco, Naruto drżał i dmuchał na dłonie, starając się dostarczyć im trochę ciepła.
          - Przemarzłeś - stwierdziłem. - Powinieneś napić się czegoś ciepłego. 
          Niewiarygodne... naprawdę się o niego troszczyłem i czułem dziwny ucisk w żołądku widząc, jak jego ciałem wstrząsają dreszcze. Przecież go nie znałem... ba, dopiero dowiedziałem się, jakie jest jego imię! A zależy mi na tym, by był zdrowy, szczęśliwy... Czy to normalne?
          - Nie, nie jest mi zimno. - Uśmiechnął się, jednak zauważyłem, że pod jego radosnym wyrazem twarzy krył się głęboki smutek. Chyba zrozumiałem, co było jego przyczyną.
          - Nie masz pieniędzy, prawda?
          Naruto spuścił wzrok i nieznacznie skinął głową.
          - Lubisz gorącą czekoladę? - zapytałem, wyciągając portfel z kieszeni.
          - Uwielbiam, ale... chyba nie chcesz mi jej kupić?
          - Dlaczego nie? - Wstałem z miejsca.
          - Zupełnie... mnie nie znasz - wyszeptał.  
          - Ale chcę poznać.
          Ruszyłem w stronę baru. Po kilku minutach wróciłem, stawiając przed blondynem wysoką szklankę z parującym napojem. Chłopak przez dłuższą chwilę wpatrywał się w naczynie, po czym przeniósł wzrok na moją twarz.
          - Dziękuję - powiedział, a w kącikach jego oczu zgromadziły się łzy. Nigdy wcześniej nie widziałem, by ktoś tak się wzruszył prezentem w postaci czekolady.
          - Nie ma sprawy - odparłem, kiedy Naruto wypił pierwszy łyk napoju i obdarzył mnie kolejnym uśmiechem. Cholera, potrafi nim poruszyć...
          - To jedyny podarek, jaki kiedykolwiek dostałem - przyznał. - Ma dla mnie szczególną wartość.
          Zdębiałem. 
          - Nigdy niczego od nikogo nie otrzymałeś? - zapytałem, nie kryjąc szoku, który malował się na mojej twarzy.
          - Nigdy. Niczego. Od nikogo - przytaknął, silnie akcentując poszczególne wyrazy. - Jesteś pierwszym człowiekiem, który... tak dobrze mnie traktuje.
           Poczułem, jak moje gardło się zacisnęło. Tylko zaprosiłem go do stolika. Jedynie kupiłem mu napój... nie chciałem myśleć, w jaki sposób wcześniej się z nim obchodzono, skoro był mi tak bardzo wdzięczny.
          Spodziewałem się, że nasza pierwsza rozmowa będzie szła... opornie - obydwaj będziemy sprawdzać, na co możemy sobie w swoim towarzystwie pozwolić, a tematy pogawędek nie wyjdą poza zakres "co robimy na co dzień". Jak bardzo się myliłem! Nawet nie przeszło mi przez myśl, iż możemy być wobec siebie... tak otwarci. Jakbyśmy z całych sił pożądali czyjejś bliskości i nareszcie ją znaleźli. W gruncie rzeczy, tak właśnie było.
          Naruto zwierzył się, że zawsze był sam. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. On jeden uszedł z życiem, ale jako małe dziecko odniósł tak rozległe obrażenia, że nie odzyskał pełni zdrowia - niedosłyszy na prawe ucho, ma niską odporność... Bezustannie musi odwiedzać lekarzy. Nie pamięta ani mamy, ani taty. Nie posiadał innych członków rodziny, dlatego trafił do domu dziecka. Wspominał, jak był tam traktowany -  bity, prześladowany... Nikt nie udzielił mu pomocy. Aby się nie poddać, nie zrezygnować z życia, znalazł oparcie w rysowaniu. Tylko to dawało mu radość. Teraz mieszka w najbiedniejszej dzielnicy miasta, ale jak sam powiedział - przynajmniej ma własny pokój i żaden "kolega" go nie krzywdzi. Jednak nie ma biurka, a na łóżku niewygodnie mu się rysuje, dlatego każdego dnia przychodzi do kawiarni - by móc tworzyć obrazy i je sprzedawać.  
          Gdy słuchałem jego historii z trudem powstrzymywałem się od płaczu. Nie mogłem uwierzyć, że chłopak o tak niespotykanym charakterze nie zaznał  dobroci ze strony innych ludzi. Bolało mnie to. Jego krzywda działała na mnie tak, jakbym przeżywał ją razem z nim. Czy to możliwe?  Taka zażyłość  między obcymi osobami?  Nie znaliśmy się, a mimo to czułem, że Naruto jest mi drogi. Jak to się stało?  Nie mam pojęcia. Najwidoczniej na niektóre pytania nie istnieją odpowiedzi.
          Okazało się, że jesteśmy całkowitymi przeciwieństwami. Pochodziłem z "dobrego domu". Bogatego, ale prawie pozbawionego miłości. Rodzice częściej pracowali niż widywali się ze swoimi dziećmi. Smutna prawda była taka, że bardziej pamiętałem nasze nianie niż twarz mamy czy taty. Jedynym człowiekiem, który faktycznie otoczył  mnie miłością, był mój brat. To on mnie wychował i sprawił, że moje dzieciństwo jednak było szczęśliwe.
          W opozycji do mnie, Naruto nie miał nikogo. 
          Po swoich zwierzeniach stał się przeraźliwie smutny. Nieśmiało chwyciłem jego dłoń. Bałem się, że mógby ją zabrać, ale pozwolił, bym splątał nasze palce w jeden węzeł. Rozchmurzył się i sam zaczął wodzić opuszkami po mojej skórze. Jego wesołość wróciła. Nie mogłem się nadziwić, że ktoś, kto tak wiele wycierpiał, potrafi tak pięknie się uśmiechać.
          Siedzieliśmy w kawiarni do późnej, wieczornej godziny. Nie mogłem uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał. Jedynie rozmawialiśmy, a czerpałem przyjemność z każdej sekundy, jaką spędziłem w towarzystwie blondyna.
          Gdy poinformowano nas, że niebawem lokal zostanie zamknięty, zaoferowałem się, że odprowadzę Naruto do domu. Początkowo protestował, argumentując, że nie chce sprawiać mi kłopotu. Jednakże po kilku minutach  uległ i razem wyszliśmy na zewnątrz.
          Spokojnym krokiem skierowaliśmy się w stronę sąsiedniego osiedla. Śnieg trzeszczał pod naszymi stopami, lecz był zagłuszany dalszymi pogawędkami oraz salwami śmiechu. Nawet się nie obejrzałem, gdy znaleźliśmy się na obskurnej sklatce schodowej bloku chłopaka.
          Kiedy stanęliśmy przy drzwiach do jego mieszkania, Naruto zwrócił się w moją stronę, dodając swój szeroki uśmiech:
          - Dziękuję, Sasuke.
          - Za co? - odparłem zdziwiony.
          - Za to, że mnie wysłuchałeś. Przyjdziesz jutro do kawiarni?
          Pokiwałem twierdząco głową, unosząc kąciki ust.
          - W takim razie, do zobaczenia - szepnął blondyn, po czym delikatnie musnął wargami mój policzek.
          
*****

          Czy już wtedy wiedziałem, że go kocham? Bez wątpienia.
           
           ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was serdecznie, kochani, w pierwszej notce po moim urlopie :)

Na początku chciałabym podziękować Wam za tak miłe przywitanie pod poprzednim postem ^^ Bardzo się cieszę, że mimo mojej nieobecności, zdecydowaliście się dalej mi towarzyszyć. Naprawdę, wiele to dla mnie znaczy.  

Dziś prezentuję Wam pierwszą część one-shotu pod tytułem "Pechowa sobota". Jest to opowiadanie, które niedawno zrodziło się w mojej głowie i pomyślałam, że będzie ono fajną rozgrzewką po mojej długotrwałej przerwie od pisania. Oprócz tego, jest ono pewnego rodzaju eksperymentem - napisałam je odrobinę innym stylem niż moje pozostałe historie, a także porusza ono lżejszą, mniej poważną tematykę. Postanowiłam podzielić je na dwie części, gdyż jedna notka byłaby stanowczo za długa.   Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia wobec dzisiejszego postu - z jednej strony bardzo przyjemnie mi się go pisało, ale z drugiej przez długi czas byłam odcięta od opowiadań i muszę się w nie na nowo wdrążyć. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, dlatego będę cierpliwie na nie czekać. Mam nadzieję, że notka Wam się spodobała, a jeśli nie, to spróbuję zrehabilitować się następną publikacją :)

Teraz kilka spraw organizacyjnych.
W poprzednim poście wspominałam, że muszę przemyśleć sprawę opowiadania pod tytułem " Sidła przeszłości". Zdecydowałam, iż pojawi się na blogu i będzie dodawane na zmianę z "Sercem mroku", gdy tylko dokończę "Pechową sobotę" oraz "Bezsilnego".
Od czwartku rozpocznę nadrabianie zaległości na blogach i umieszczę swoje komentarze pod wszystkimi notkami.

Pozdrawiam serdecznie :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

28 komentarzy:

  1. Boziu, boziu, boziu! Cudo, wisienka na torcie, powrót z WIELKIM rozmachem. Nic nie sprawiłoby mi większego bólu niż fakt, że już nigdy nie przeczytałabym jakiejkolwiek Twojej pracy. Szczerze podziwiam Cię za Twój talent. Niesamowita forma, tak płynnie, czysto, hipnotyzująco. A najbardziej kocham Twoje pomysły. Jesteś moim wzorem do naśladowania. Dziękuję, że nie zostawiłaś swoich wiernych czytelników.
    Życzę Ci wszystkiego dobrego.
    Wiecznie czekająca na nowe teksty
    Tenshi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić moją wdzięczność za Twój komentarz ^^ Gdy tylko go przeczytałam, zrobiło mi się ciepło na serduszku. Bardzo podniósł mnie na duchu i zmotywował do dalszej pracy. Ślicznie dziękuję i niesamowicie się cieszę, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu :) Kochana, nie potrafiłabym opuścić tak wspaniałych czytelników jak Wy i to ja dziękuję, że dalej jesteście przy mnie i mnie wspieracie :* Ma to dla mnie ogromną wartość.
      Również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze i pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń
  2. Nie no, zrobiłaś wejście smoka ; )
    Po pierwsze, to nie sądziłam, że pojawi się to tak szybko, a po drugie, jest to bardzo dopracowana publikacja. Nie wykryłam żadnych błędów, a wręcz przeciwnie- zdaje się ona być nienaganna pod względem estetycznym, jak i fabularnym, czego bardzo gratuluję. C:
    Jestem rada, że poruszyłaś tak lekki, może jeszcze nie 'bestroski', jednak z pewnością dojżalszy temat. Nie twierdzę tym samym, że Twoje poprzednie publikacje poruszają dziecinną tematykę, wręcz przeciwnie, jednak to opowiadanie jest jednym z najbardziej... Życiowych. Jednak chodzi mi o ten 'życiowy' sens, który może dotyczyć prawie każdego z nas. Takie opowiadania bardzo lekko i sprawnie się czyta ; )
    Może się mylę, jednak sądzę, że ta tematyka, jak i lekka zmiana Twojego stylu, mogą wiązać się z tym, że poradziłaś sobie ze swoimi problemami... Na prawdę jestem z Ciebie dumna i jeszcze raz gratuluję ; )
    No cóż, nie zostało mi nic innego, jak czekać na następną część!
    Pozdrawiam,
    ~Rena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, bardzo dziękuję ;D
      Szczerze mówiąc, sama nie przypuszczałam, że tak szybko uda mi się opublikować pierwszą część opowiadania. Sądziłam, iż dodam ją pod koniec tygodnia, ale tak lekko, szybko i przyjemnie mi się ją pisało, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam ^^ Naprawdę, strasznie się stęskniłam za pisaniem.
      Kochana, bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa. Niesamowicie się cieszę, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu i jestem wdzięczna za Twoje wsparcie :) Bardzo mi ono pomaga w powrocie do blogosfery. Jeszcze raz dziękuję z całego serca ;*
      Kochana, również mam wrażenie, że zmiana mojego pisania jest spowodowana ustabilizowaniem się spraw prywatnych. Wcześniej odreagowywałam swoje problemy w opowiadaniach, ale teraz, gdy się ich pozbyłam, mam wolny umysł, pozytywne nastawienie do życia, którym nareszcie zaczęłam się cieszyć ^^ Ślicznie dziękuję, kochana i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Hej kochana :*
    Cudo po prostu cudo. Ja również nie spodziewałam się nowej notki tak szybko,więc jestem mile zaskoczona. A to opowiadanie jest świetne,tak lekko się czyta i tematyka jest bardzo przyjemna. Lubię takie klimaty, codzienne życie i jeszcze te retrospekcje... Po tak długiej nieobecności dałaś nam piękny prezent. Piszesz coraz lepiej, w ogóle nie da się odczuć,że nie pisałaś jakiś czas. To tylko potwierdza Twój talent. Pomysł też jest oryginalny i tak szybko mi się czytało... Naprawdę jestem zachwycona i dziękuję Ci za te opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejną część :)
    Pozdrawiam serdecznie :**
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana :*
      Przyznam się szczerze, że kiedy przeczytałam Twój komentarz, łezka mi się w oku zakręciła. Naprawdę się za Toba stęskniłam i cieszę się, że mimo mojej długiej nieobecności, o mnie nie zapomniałaś. Jestem bardzo szczęśliwa, że opowiadanie Ci się spodobało :) Dziękuję z całego serca za Twoje ciepłe słowa, a także za Twoją obecność i wsparcie. Naprawdę, mają one dla mnie ogromną wartość. Kurcze, tak się wzruszyłam, że zaraz cały tablet wymoczę łzami ;D Jeszcze raz dziękuję. Za wszystko.
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    2. Hej kochana :*
      Ojej ja też się chyba zaraz rozpłaczę. Ja również za Tobą tęskniłam kiedy tylko miałam czas wchodziłam na bloga z nadzieją,że pojawi się coś nowego. Bardzo się cieszę,że wróciłaś i że moje słowa mają dla Ciebie wielkie znaczenie. Nigdy o Tobie nie zapomnę,bo jesteś mi naprawdę bliska. Nie pomyślałabym,że można kogoś tak polubić znając go jedynie z internetu :) Cieszę się,że się poznałyśmy i że mogę czytać Twoją rewelacyjną twórczość. Jesteś wspaniałą osobą, życzę Ci wszelkiego dobra w życiu i również dziękuję...
      Pozdrawiam gorąco :**
      Kasia

      Usuń
    3. Hej kochana :*
      Jeju, znowu mam łezki w oczach. Bardzo Cię przepraszam za moją długą nieobecność i brak wiadomości. Potrzebowałam troszkę więcej czasu, by uporać się z prywatnymi sprawami. Teraz, gdy wszystko się już poukładało, nie zamierzam ponownie znikać. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz - bardzo cenię sobie Twoją przyjaźń i nie chciałabym jej utracić. Dziękuję, kochana. Za wsparcie, ciepłe słowa, ale w szczególności za Twoją obecność. Niewiarygodnie się cieszę, że jest przy mnie tak rewelacyjna osoba jak Ty. Również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.
      Kochana, opowiadaj, co u Ciebie słychać ^^ Jestem bardzo ciekawa, jak tam się Twoje życie układa :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    4. Hej kochana :*
      Oczywiście,że się na Ciebie nie gniewam :) Najważniejsze,że uporałaś się ze swoimi sprawami i że wszystko się ułożyło. Bardzo się z tego powodu cieszę. Nie masz mi za co dziękować kochana to ja Ci dziękuję za wspaniałego bloga i Twoją przyjaźń.Nie jestem osobą towarzyską ale cenią sobie ludzi takich jak Ty, bo wiem,że na Tobie się nie zawiodę.
      U mnie wszystko jest dobrze. Tylko nie mogę uwierzyć,że lipiec niedługo się skończy.Niestety wakacje mijają stanowczo za szybko... Aktualnie spędzam je na leniuchowaniu i regenerowaniu sił na najtrudniejszy rok szkolny. Druga klasa minęła szybko i było w miarę luźno, nawet udało mi się zapracować na czerwony pasek^^ Ale teraz niestety czeka nas ciężki rok,więc trzeba porządnie wypocząć.
      Byłam na konwencie w Warszawie i było wspaniale.Pojechałam z koleżanką na jeden dzień, bo to był nasz pierwszy raz i wcześniej nie poruszałyśmy się same po Warszawie. Na szczęście udało nam się dotrzeć bez żadnych przygód, a na konwencie czułam się jak w domu;) Fantastyczne przeżycie, ciekawe zajęcia i tyle gadżetów,że nie wiadomo co kupić:) Następnym razem wybieram się na całość. A Ty byłaś na konwentach? Wiem,że ma być we Wrocławiu ale tam raczej nie pojadę bo za daleko;p A właśnie odwiedziłam w końcu Wrocław będąc na tej wycieczce,o której Ci opowiadałam. Piękne miasto,tylko niestety byliśmy w nim krótko. Widziałam rynek i Panoramę Racławicką. Ale to wystarczyło żebym się zakochała.Nawet nie wiedziałam,że macie tyle krasnali =D Muszę kiedyś pojechać do Wrocławia na dłużej.
      Nie wiem kochana co Ci jeszcze opowiedzieć, nic mi nie przychodzi do głowy. Ogólnie wakacje mijają mi dobrze mam nadzieję,że Tobie też. Czekam na Twoje relacje :)
      Pozdrawiam serdecznie :*
      Kasia
      Ps. Wiesz,że robią anime Kuroshitsuji 3: Book of Circus? Są już dwa odcinki z tego co czytałam ma być ich dziesięć. Jest to wątek z cyrkiem i całe anime jest na podstawie mangi^^ Cieszę się,że zdecydowali się zrobić te anime bo wątek z cyrkiem jest jednym z najlepszych :)

      Usuń
    5. Hej kochana :*
      Bardzo mnie to cieszy. Zależy mi na Twojej przyjaźni i nie chciałabym jej utracić. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że mimo mojej długiej nieobecności, nie opuściłaś mnie i dalej mi towarzyszysz. Wiem, iż zawsze mogę na Tobie polegać. Z całego serca za to dziękuję ^^
      Cieszę się, że wszystko dobrze się układa i nie dzieje się u Ciebie nic złego. To najważniejsze - by każda sprawa szła po naszej myśli. Och, również nie mogę uwierzyć, że wakacje tak szybko mijają. Mam wrażenie, jakbyśmy dopiero co świętowali zakończenie roku, a tu już lipiec niemal dobiegł końca. Wolne jest stanowczo za krótkie ;D Odpoczywaj, kochana - trzeba nabrać sił przed najtrudniejszą, trzecią klasą. Ja spędzam swoje wakacje... aktywnie. Stwierdziłam, że trzeba o siebie zadbać i wprowadziłam dietę, a także treningi - codziennie ćwiczę trzy razy - rower stacjonarny, fitness i rower zwykły. Jestem bardzo zadowolona, bo widać już pierwsze efekty :) Kochana, gratuluję czerwonego paska ^^ Podziwiam Cię, że go osiągnęłaś. Jak najbardziej należy Ci się wakacyjny odpoczynek :)
      Bardzo się cieszę, iż dobrze bawiłaś się na konwencie. Ja, niestety, nie miałam okazji nigdy żadnego odwiedzić. W sierpniu, we Wrocławiu, odbędzie się Niucon, ale prawdopodobnie będę wtedy poza miastem - moja mama planuje kilkudniową wycieczkę nad morze. Jestem tym niesamowicie uradowana, bo już bardzo dawno nie odwiedzałam Bałtyku :) Kochana, bardzo się cieszę, że miasto Ci się spodobało. Szkoda, iż nie zdołałyśmy się spotkać, ale jestem szczęśliwa, iż wycieczka Ci się podobała ^^ Rynek to moja ulubiona część Wrocławia :3 Tak, sporo tych krasnali ;D Przyjeżdżaj, kochana - gdy zatrzymasz się na dłużej, na pewno się zobaczymy ^^
      Wspaniale, że wakacje dobrze Ci mijają. Moje także fajnie się układają - bajeczna pogoda, z której aż żal nie korzystać :)
      Tak, kochana - niedawno się o tym dowiedziałam i już przerobiłam obydwa odcinki ^^ Jak na razie, seria zapowiada się cudownie. Jestem miło zaskoczona, że twórcy anime zdecydowali się poruszyć wątek cyrku - to moja ulubiona część mangi i przyjemnie będzie ją zobaczyć na ekranie :)
      Kochana, przepraszam, że tak krótko i chaotycznie, ale coś dzisiaj niewyraźnie się czuję - od rana mierzę się z nieznośnym bólem głowy. Obiecuję, że następnym razem bardziej się rozpiszę ^^
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    6. Hej kochana :*
      Mi też zależy na Twojej przyjaźni, cieszę się,że możemy sobie przynajmniej popisać. Kto wie może kiedyś uda nam się spotkać :) Bardzo bym tego chciała.
      Gratuluję rozpoczęcia ćwiczeń i widocznych efektów :) Podziwiam Cię za silną wolę,bo nie jest łatwo zmusić się do ćwiczeń.Wiem to po sobie - chciałyśmy z mamą codziennie biegać i na początku jakoś szło ale później zrezygnowałyśmy. Jednak bieganie nie jest dla mnie. Za to uwielbiam jeździć rowerem i robię to kiedy mam okazję^^ Pływam też w basenie,który zrobił mój tato,więc chyba też jestem trochę aktywna;) Ponadto pomagam w różnych pracach jak to na wsi. Żebyś sobie nie pomyślała,że cały czas leniuchuję =D A co do Twojej diety to nie katuj się za bardzo, ale masz rację o siebie trzeba dbać:)
      Ojej ale Ci fajnie, ja nigdy nie byłam nad morzem:) Już teraz życzę Ci udanej zabawy. Kurczę przejdziecie prawie całą Polskę:) Oby tylko pogoda dopisała, żebyś mogła pokazać efekty ćwiczeń na plaży;p
      Kochana zakochałam się w architekturze Wrocławia. Rynek mnie po prostu urzekł, jest przepiękny. Na wycieczce sorka nam pokazała pierwszego krasnala, a potem idąc wypatrywaliśmy kolejnych. To musiało fajnie wyglądać, grupka nastolatków rozgląda się wokoło i co jakiś czas ktoś woła "tu jest następny" =D Nawet sobie kupiłam jednego na pamiątkę:)
      Ja niestety jeszcze nie oglądałam,gdyż internet mi na to nie pozwala. Ale mam w planach obejrzeć i mam nadzieję,że może kiedyś zrobię odcinki na postawie dalszych tomów^^
      Ja również przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi. Niestety nie mam czym jej usprawiedliwić;p Mam nadzieję,że czujesz się już lepiej :)
      Pozdrawiam serdecznie :*
      Kasia

      Usuń
    7. Hej kochana :*
      Mnie również bardzo cieszy, że możemy utrzymywać kontakt przez internet. Byłoby wspaniale się kiedyś spotkać. Mam nadzieję, że nam się to uda :)
      Ślicznie dziękuję, kochana ^^ Ostatni okres mojego życia był strasznie burzliwy i pomyślałam, że powinnam zrobić coś dla siebie - nie tylko, aby osiągnąć lepszy wygląd, ale przede wszystkim, by poprawić swoje samopoczucie i kondycję. Fakt, pierwszy tydzień był najtrudniejszy, bo pojawiły się pierwsze zakwasy, a także lenistwo. Jednak się przemogłam i wykonuję ćwiczenia regularnie. Teraz lepiej się czuję, mam więcej energii, a centymetry lecą w dół ;D Wyniki naprawdę mnie cieszą. Rozumiem, kochana - bieganie również nie jest dla mnie. Za bardzo bolą mnie kolana, ale rower jak najbardziej uwielbiam :) Tylko muszę mój porządnie umyć, bo jak ostatnio wracałam na nim z centrum miasta złapała mnie ulewa i jest okropnie zabłocony xD Oczywiście, kochana - wiedziałam, że nie tylko leniuchujesz ;D Staram się nie popadać w klątwę przeliczania kalorii - zamiast słodyczy i słonych przekąsek, jem więcej warzyw i owoców :)
      Dziękuję, kochana ^^ Wycieczka nie jest jeszcze w stu procentach pewna, ale mam cichutką nadzieję, że uda nam się pojechać. Bardzo bym chciała na chwilkę wyrwać się z miasta. Kocham Wrocław, ale marzę, by sobie poleniuchować na plaży :) Kochana, podróż troszkę mnie przeraża, bo pociągiem będzie trwać... 10 godzin. Jednak jest możliwość lotu samolotem -wprowadzono bardzo tanie przeloty do Trójmiasta. Wtedy spędzimy w powietrzu jedynie godzinę, ale ta wizja jeszcze bardziej mnie stresuje, bo nigdy nie leciałam samolotem i odrobinę się boję...
      Bardzo się cieszę, że styl budownictwa przypadł do Twojego gustu ^^ Rynek najpiękniej się prezentuje w okresie świątecznym, gdy pada śnieg i odbywa się na nim jarmark :) Hah, musiało to zabawnie wyglądać ;D
      Także mam taką nadzieję, bo manga jest o wiele ciekawsza pod względem fabularnym od anime.
      Kochana, wydaje mi się, że dopadło mnie przeziębienie, bo do bólu głowy dołączył jeszcze katar. Jednak wzięłam proszki i mam nadzieję, że rano poczuję się lepiej :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    8. Hej kochana :*
      To dobrze,że robisz coś dla siebie a przy okazji poprawisz wygląd i kondycję. Najważniejsze to wygrać z lenistwem a Tobie się to udało,czego serdecznie Ci gratuluję. Rower to sama przyjemność:) Podczas jazdy się nie męczę nie to co przy bieganiu. Chyba właśnie dlatego zrezygnowałam z biegów :) Rower się wyczyści,ogrzej jeśli Ty się przemoczyłaś. Może właśnie dlatego boli Cię głowa i masz katar? Lepszej pory nie mogłaś sobie wybrać:) Mam nadzieję,że czujesz się już lepiej i że proszki pomogły.
      Ja też ostatnio jem dużo warzyw i owoców. Za mięsem nie przepadam a trzeba coś jeść, więc postawiłam na warzywa:) Przynajmniej są zdrowsze. A słodki,soczysty arbuz czy nektarynka są czasami lepsze od batonika czy czekolady:)
      Rozumiem Cię ja też chciałabym się gdzieś wyrwać. Nawet takie wspaniałe miasto jak Wrocław może się znudzić:) 10 godzin to sporo ja też jechałam podobną ilość autokarem nie było aż tak źle, gorzej jak jest strasznie gorąco. A pociągiem jest lepiej. Kochana jeśli masz możliwość lotu samolotem to nawet się nie zastanawiaj! Ja zawsze chciałam się przelecieć to musi być fajne uczucie unosić się nad ziemią:) Fakt jest trochę strasznie,ale żyje się tylko raz i jedna godzina to nie dziesięć:)
      Ojej już sobie wyobraziłam świąteczny rynek.Musi być cudownie,w ogóle w mieście bardziej czuje się święta, wszędzie są choinki,lampiony,Mikołaje. Kurczę dzięki Tobie poczułam święta w lipcu^^
      Kochana przepraszam Cię,że tak krótko. Miałam dłuższą wiadomość, mniej chaotyczną i ogólnie lepszą ale coś mi się zrobiło w komputerze,że nie mogłam jej wysłać ani nawet zapisać. Musiałam wszystko zresetować i piszę jeszcze raz to co pamiętam. A wiadomo,że pierwsza wiadomość jest najlepsza. Trochę mi jej szkoda,ale mam nadzieję,że się nie gniewasz i jakoś przebolejesz to gorszą wersję.
      Pozdrawiam gorąco:**
      Kasia

      Usuń
    9. Hej kochana :*
      Bardzo dziękuję :) Faktycznie, w pierwszym tygodniu lenistwo dochodziło do głosu, ale się przełamałam i teraz ćwiczenia są dla mnie rutyną, a także przyjemnością ^^ Mam tak samo, kochana - podczas jazdy rowerem się nie męczę. A przy bieganiu bolą mnie stawy, tracę oddech... to nie dla mnie . Kiedy lepiej wyrobię sobie kondycję, ponownie spróbuję pobiegać - może wtedy się do tego przekonam :) Kochana, dzisiaj przeziębienie całkowicie mnie rozłożyło. Wydaje mi się, że przemarzłam podczas ćwiczeń - robiłam je przy otwartych oknach i musiało mnie przewiać. Ale to nic - wygrzeję się w łóżku, wezmę tabletki i będzie dobrze :)
      Dokładnie, kochana - potrafi się znudzić. Wszyscy moi znajomi wyjechali albo poszli do pracy, więc za bardzo nie ma, co robić samemu w mieście. Niestety, wyjazd nad morze stanął pod znakiem zapytania. Mam nadzieję, że jednak dojdzie do skutku - bardzo chciałabym jechać, tak się wyluzować przed rokiem szkolnym :) Kochana, bardzo boję się latać, ale chciałabym spróbować. Marzę, by w przyszłości dużo podróżować, a do tego będę potrzebowała samolotów. Lepiej szybciej zmierzyć się z lękiem, a jednak jedna godzina lotu to nie tak dużo ^^
      Hah, fajnie tak poczuć święta, kiedy za oknem panuje gorący, letni klimat :) Tak, rynek jest niesamowicie piękny w grudniu - ogromna choinka, jarmark, ludzie poprzebierani za anioły... Cudnie ^^
      Kochana, nic się nie stało :) Czasem mam podobne problemy w tablecie i wiem, jak bardzo potrafi to zirytować. Ja również przepraszam, że moja wiadomość jest krótka i chaotyczna, ale dokucza mi gorączka. Troszkę trudno mi się dzisiaj skupić.
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    10. Hej kochana :*
      Podziwiam Cię,bo dla mnie ćwiczenia nie sprawiają żadnej przyjemności.Za bardzo zbrzydziłam się do wf-u dzięki mojej "kochanej" soreczce. Ale jeśli samej chce się ćwiczyć to co innego. Jeśli tak bardzo się wciągnęłaś to dobrze, może nawet w roku szkolnym znajdziesz czas aby trochę poćwiczyć.W końcu to samo zdrowie:) Masz rację - lepiej najpierw sobie wyrobić kondycję a później zacząć biegać.Na pewno będzie lżej.Może ja też tak spróbuję? ;p
      No to głupiutko postąpiłaś kochana.Na pewno Cię przewiało.Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i więcej tak nie rób =D Od chorowania jest rok szkolny^^
      Wiesz w mieście jest więcej możliwości niż na wsi. Chociaż ja się do miasta nie nadaję:) Ewentualnie na obrzeża. W wielkie upały to nawet na wsi ciężko jest wytrzymać a co dopiero w mieście;p Ja też chciałabym kiedyś podróżować.Lubię zwiedzać i poznawać nowe kultury. Wierzę w Ciebie na pewno wszystko będzie dobrze i polecisz:)
      Naprawdę bardzo poczułam święta.Dzisiaj przy myciu samochodu nuciłam "Let it snow" ;p Jak dostanę się na studia do Wrocławia to na pewno pójdę na rynek w okresie świątecznym. Uwielbiam takie klimaty^^
      Nie masz za co przepraszać kochana lepiej szybko zdrowiej i walcz z gorączką :)
      Pozdrawiam gorąco :*
      Kasia
      Ps. Czy mogłabym zapytać kiedy tak mniej więcej będzie kolejna notka? Bo bardzo mnie ciekawi zakończenie "Pechowej soboty" i mam nadzieję,że wena Cię nie opuszcza. Oczywiście najpierw wyzdrowiej to nie tak,że ja chcę na teraz tylko mnie ciekawi:)

      Usuń
    11. Hej kochana :*
      Och, ja też byłam strasznie zniechęcona do ćwiczeń przez moich nauczycieli od wychowania fizycznego. Jednak pewnego dnia usiadłam sobie przed komputerem i zaczęłam szukać jakiś ciekawych treningów w internecie. Natknęłam się na naprawdę fajne i zdecydowałam się spróbować je wykonywać. Okazały się być przyjemne :) Oczywiście - potrafią zmęczyć, ale to takie... dobre wycieńczenie, bo wtedy czuję, że coś robię ^^ Kochana, bardzo chciałabym znaleźć czas, by również ćwiczyć w roku szkolnym. Na początku zastanawiałam się nad wykonywaniem treningów przed zajęciami, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu - musiałabym wstawać o 04:00 rano, by się ze wszystkim wyrobić przed wyjściem do szkoły. Więc postanowiłam, że będę je robić po lekcjach - w tym roku mam zaledwie 6 przedmiotów, więc wydaje mi się, że poświęcenie jednej godziny dziennie na ćwiczenia nie będzie dużym problemem :) Spróbuj, kochana ^^ Zawsze lepiej jest coś wypróbować, bo może się udać.
      Tak, strasznie głupiutko ;D Nie przeszło mi przez myśl, że przy takiej temperaturze może mnie przewiać. Jednak nie wzięłam pod uwagę, że ćwiczę w dość... skąpym stroju, do tego przy szeroko otwartych oknach... Trudno, dostałam nauczkę xD Dziękuję, kochana :) Na razie wzięłam antybiotyki i czuję się już odrobinkę lepiej. Jednak muszę jeszcze troszkę poleżeć i całkowicie się wykurować.
      Oczywiście, w mieście jest więcej możliwości zajęcia sobie wolnego czasu, ale, niestety, na większość zajęć trzeba mieć pieniądze, co jest... kłopotliwe. Kochana, ja mieszkam na peryferiach miasta i jest... cudnie :) Cichutko, spokojnie... nie tak jak w centrum. Podróże kształcą ^^ Fajnie jest tak przyjrzeć się innym kulturom z bliska. Dziękuję, kochana :) Wstępnie dowiedziałam się, że jednak będziemy jechać pociągiem, a nie lecieć samolotem. Szkoda, ale pociąg też mi pasuje :)
      Hah ;D Kochana, z całego serca Ci życzę, byś dostała się na studia do Wrocławia - może wtedy razem odwiedzimy świąteczny rynek. Bardzo możliwe, że jednak będę studiować w moim rodzinnym mieście, a nie w Krakowie ^^
      Dziękuję :) Obiecuję, że wygram z gorączką ;D
      Kochana, notka miała się pojawić w tym tygodniu, ale przez chorobę zdołałam napisać tylko dwa akapity. Prawdopodobnie druga część "Pechowej soboty" ukaże się, niestety, dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Jeszcze dzisiaj pojawi się notka informacyjna na temat przyszłych publikacji :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  4. Ayu! Jak dobrze Cię znów widzieć :3 W końcu doczekałam się Twojej publikacji, która sprawiła, że serduszku się tak miło zrobiło... Strasznie się cieszę, że już jesteś, bo umierałam z tęsknoty. C:
    Shia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, zrobiło mi się bardzo miło, gdy przeczytałam Twój komentarz ^^ Ślicznie dziękuję i niesamowicie się cieszę, że notka przypadła do Twojego gustu. Również niewiarygodnie sie stęskniłam za tak wspaniałymi czytelnikami. Obiecuję, że już nie zniknę :)
      Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  5. Jezu... kocham, wielbię, składam pokłony... serio.
    To jest to, co kocham całym sercem. Idealne opisy, wspomnienia, nieco pesymistyczne myśli Sasuke, optymistyczny Naruto i jego mroczna przeszłość - dom dziecka, złe traktowanie przez rówieśników i zapał do nauki i rozwijania swojej pasji, by potem sprzedać swoje dzieła, zarabiając pieniądze i chęć jak najszybszego wydostania się z tego burdelu, jakim był ten cholerny dom dziecka. No... kocham, po prostu.

    Dawno nie czytałam NaruSasu, w ogóle nie tknęłam yaoi, bo nie miałam na to po prostu czasu, i jest mi cholernie miło móc przeczytać tak cholernie dobry początek oneshot'a.

    Napisz mi coś szybciutko, plz. Chcę ciąg dalszy, tak bardzo...~ Jestem cholernie ciekawa czy się oświadczy, no i w jaki sposób zrobi, choć... kusi mnie ta kawiarnia. Może tam? Hm.

    Obserwuję bloga i z niecierpliwością czekam na kolejną część.

    Pozdrawiam i życzę cholernie duuuużo weny, czasu i chęci do pisania.
    Blackey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie na moim blogu i bardzo dziękuję za komentarz oraz dołączenie do obserwatorów :)
      Niesamowicie się cieszę, że one-shot przypadł do Twojego gustu. Obiecuję, iż dołożę wszelkich starań, aby kolejne publikacje również Ci się podobały i mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić odwiedzając mój projekt. Jeszcze raz z całego serca dziękuję za tak budujący komentarz, który skutecznie zmotywował mnie do dalszej pracy. Postaram się opublikować drugą część "Pechowej soboty" do końca przyszłego tygodnia :)
      Ślicznie dziękuję i pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń
  6. Niesamowite!!! Nawet nie wiedziałam, że tak się stęskniłam za twoimi opowiadaniami, to połknęłam w całości niemalże bez mrugnięcia. ogromnie się ciesze, że wracasz do blogosfery, to była bardzo dobra wiadomość tak na prawie początek wakacji. I cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku i już wszystko ułożone. Jak na złość teraz u mnie się coś sypie, ale jakoś się trzymam i radykalnych kroków odnośnie bloga nie planuję przedsięwziąć.
    Co do opowiadnia. Faktycznie inaczej podeszłam do niego, inna tematyka niż zazwyczaj, ale muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze ci wyszedł ten eksperyment. Nie pamiętam, żebyś pisała w 1 osobie, zawsze 3, ale z perspektywy 1 dobrze ci idzie. Co prawda miejscami zauważyłam, że mocno przyzwyczaiłaś się do 3 osoby i było ci ciężko opisać zachowanie wszystkich, ale bez większych problemów widać radzisz sobie z tym. Czasami dobrze tak eksperymentować, to dobrze robi warsztatowi pisarza.
    Oczywiście będę z niecierpliwością czekać na dalsze rozdziały tego opowiadania jak i innych. Rozbawiła mnie scena z doniczką, miło tak poczytać takie wplecione wątki humorystyczne, zwłaszcza, że od razu przed oczami miałam wizję mojej mamy z kwiatkami, które również mam wszędzie gdzie się da, co wyraźnie kotowi nie podoba się bo regularnie je jak nie je, to depcze lub zrzuca co ja oczywiście muszę zbierać. Taka dygresja ^^''
    Tak w ogóle to bardzo ci dziękuję, że tak do razu nadrobiłaś rozdziały mojego opowiadani i, że ci się tak podobały. Nie sądziłam, że pójdą jako jedne z pierwszych do czytania. To, no naprawdę bardzo mnie tym ucieszyłaś i dałaś motywację do pisania następnego rozdziału [którą szukałam dość mozolnie].
    To teraz ja tylko czekam na kolejne rozdziały, życzę masy dosłownie ogromu weny no i oczywiście ton wolnego czasu na pisanie oraz udanych wakacji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie, kochana :)
      Ślicznie dziękuję za tak ciepłe słowa - gdy tylko przeczytałam Twój komentarz, od razu zaczęłam się uśmiechać. Cieszę się, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu. Bardzo zależało mi na Twojej opinii i jest mi niesamowicie miło, iż notka Ci się spodobała. Mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży. Z całego serca życzę Ci, by wszelkie sprawy poszły po Twojej myśli. Będę trzymać za to kciuki ^^
      Bardzo dziękuję za tak pozytywną opinię. "Pechowa sobota" przypadkowo zrodziła się w mojej głowie podczas słuchania muzyki. Pomyślałam, że fajnie byłoby spróbować czegoś nowego - innej formy i tematyki. Przyznam szczerze, że przyjemnie pisało mi się tę część one-shotu - dobrze było się na chwilę oderwać od dawnych przyzwyczajeń ^^ Myślę, iż częściej będę dodawać podobne opowiadania, bo wspaniale się przy nich bawię.
      Niebawem na blogu pojawi się nowy wpis :) Dziś rozpoczynam pracę nad drugą częścią "Pechowej soboty", która powinna zostać opublikowana do końca bieżącego tygodnia. Hah, mam podobnie - nastawienie Sasuke do roślin w opowiadaniu jest odzwierciedleniem mojej niechęci do kwiatów doniczkowych ;D Dzięki fascynacji mojej mamy, stoją one wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe i często zdarza się, że zahaczę któregoś storczyka, który w następstwie wyląduje na dywanie. Uwielbiam późniejsze sprzątanie ;D
      Nie ma za co, kochana - kocham Twoje opowiadanie i z wielką niecierpliwością wyczekuję następnych rozdziałów.
      Ślicznie dziękuję i również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. To jest świetne! Bardzo fajnym stylem napisane, takim "lekkim" w odbiorze. I like it^^ Bardzo podoba mi się pomysł na one shot. Zazwyczaj mamy do czynienia z opowiadaniami, gdzie Sasu widzi po raz pierwszy na oczy Naru i od razu zaciąga go do łóżka. A tu mamy retrospekcje, w których opowiada jak to się wszystko zaczęło. Bardzo fajny pomysł (jezu, ile tu tego "bardzo" dałam...).
    "Ja natomiast widzę to - kałuże, kupę błota, wiecznie brudne buty i powyłamywane druty w parasolkach." - Mam tak samo, no nie licząc ostatniego. Zawsze kupuję kurtki z kapturami, a później śmieję się z ludzi z parasolkami :)
    "Najpierw na mnie nakrzyczał, a później zamknął się w sypialni, gdy tymczasem ja zbierałem resztki jego ukochanych kwiatuszków z chodnika pod naszym blokiem. Fakt, nie cierpię roślin." - Przy tym fragmencie zaczęłam się śmiać. Już wyobrażam sobie Sasuke mamlącego przekleństwa i zbierającego kwiatki. Ej, chwila, czy oni nie mieszkają na 11 piętrze? O.o Biedne kwiatki...
    Cóż, zrobiłaś powrót w wielkim stylu. To zdecydowanie jedno z najlepszych opowiadań jakie napisałaś.
    Życzę Ci udanych wakacji, miłego odpoczynku od codziennego zgiełku, mnóstwo weny i wolnego czasu.
    Pozdrawiam
    Ayo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, zrobiło mi się niesamowicie miło, gdy przeczytałam Twój komentarz ^^ Ślicznie dziękuję i bardzo się cieszę, że one-shot przypadł do Twojego gustu. Styl tego opowiadania znacząco różni się od moich poprzednich publikacji. Obawiałam się, jak zostanie przyjęty i jestem niesamowicie szczęśliwa, że Tobie się spodobał :) Tak, w zupełności zgadzam się z Twoim zdaniem - często opowiadania SasuNaru są straszliwie schematyczne - chłopcy się poznają, a później trafiają do łóżka. Nic więcej. Rozumiem, że od czasu do czasu można napisać coś pikantniejszego, ale prawdziwe życie to nie tylko seks - ważna jest miłość, uczucia wobec partnera, a nie wyłącznie nocne igraszki. Bardzo dziękuję :)
      Hah, uwielbiam kaptury - są o wiele praktyczniejsze niż parasolki, które wyginają się we wszystkie strony ;D Niestety, chociaż zawsze noszę płaszcze z kapturami, moja mama po kryjomu wrzuca mi parasolkę do torby i chcąc nie chcąc muszę ją nosić xD
      Również się uśmiechnęłam, pisząc ten fragment - jest moim ulubionym z całej notki :) Szczerze mówiąc, jest to moja autobiografia - kiedyś sama w taki sposób zrzuciłam kwiatka. Na szczęście spadł z drugiego piętra na moje podwórku i co najdziwniejsze nie odniósł wielkich obrażeń ;D
      Och, ślicznie dziękuję :)
      Również życzę Ci wspaniałych wakacji i pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  8. Tak się cieszę, że nareszcie wróciłaś ^.^
    Bardzo brakowało mi Twoich postów z one-shotami/opowiadaniami.
    Uwielbiam Twoje prace, są cudowne.
    Opowiadanie jest wspaniałe. Bardzo przyjemnie się czyta. Cudne.
    Życzę Ci wszystkiego najlepszego, udanych wakacji oraz weny ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ślicznie dziękuję za miły, pokrzepiający komentarz :) Bardzo stęskniłam się za tak wspaniałymi czytelnikami. Niesamowicie się cieszę, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu. Jeszcze raz z całego serca dziękuję i również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze, a w szczególności udanych wakacji :)
      Pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń

  9. Witam,
    cudo, podoba mi się taki Sasuke, Naruto w jego świat wprowadził radość, mimo takiego cierpienia jakie zaznał Naruto w swoim życiu ciąż jest pogodny, i takie drobne gesty Sasuke go wzruszają...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Bardzo się cieszę, że wpis przypadł do Twojego gustu. Mam nadzieję, że kolejne notki również Ci się spodobają.
      Pięknie dziękuję i pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń