sobota, 12 października 2013

"Serce mroku" ~ Rozdział 15


W którym zostaje powierzone zadanie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Krzesło z głośnym piskiem przesunęło się po posadzce i z hukiem runęło na podłogę, kiedy Minato poderwał się z siedzenia. Z groźnie zmarszczonymi brwiami, zaciśniętymi zębami oraz pięściami, powiódł wzrokiem po twarzach członków Rady Księżyca, na których malowało się głębokie zdziwienie pomieszane z przerażeniem. Nie spodziewali się, że niepozornie wyglądający blondyn może poddać się wpływowi gwałtownych emocji, wywołując w nich najprawdziwszy strach - choć nie posiadali wobec niego szacunku i traktowali go jak wroga zgromadzenia, ciągle pozostawał Telepatą - potężną istotą, która za pomocą swojego umysłu, potrafiłaby w jednej chwili pozbawić ich życia. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, Potomkowie Nocy skulili się na swoich miejscach, wbijając spojrzenia w wyznaczone punkty na kryształowym blacie stołu. Jedynie Kakashi, którego kolana raz po raz się zginały, utrzymywał oczy na wysokości tęczówek Minato, aż ugiął się pod ich bezlitosnym, zimnym wyrazem i opuścił wzrok czując, że po plecach spłynął mu zimny pot. 
          Blondyn nabrał w płuca okazałą ilość powietrza, po czym głośno wypuścił ją nozdrzami. Wyraźnie zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi, wyprostował swoją sylwetkę i warknął ponaglającym tonem:
          - Zadałem pytanie - do czego chcecie wykorzystać Księgę Prawdy?
          W komnacie rozległy się stłumione szepty, lecz żaden głos nie raczył wyjaśnić dalszych planów Rady, co wzmogło irytację Minato, który boleśnie przegryzł wargi. Wilczyca, dotąd spokojnie siedząca przy nogach swojego pana, widząc frustrację mężczyzny, przybrała postawę obronną, jeżąc przy tym sierść oraz obnażając kły.
          Gdy w sali zapanowała głęboka cisza, którą przerywały jedynie pomrukiwania Pełni, blondyn utracił resztki cierpliwości - gromadząc całą swoją siłę w prawej dłoni, uderzył pięścią w kraniec stołu,  dotkliwie zdzierając skórę palców, z których spłynęły strużki krwi. Początkowo zabytkowy mebel nieznacznie się zatrząsł, ale po upływie dłuższej chwili, w miejscu zadania ciosu, zaczęły tworzyć się płytkie pęknięcia, które w zawrotnym tempie się pogłębiały. Wkrótce kryształowy blat przypominał wyglądem rozległą pajęczynę, którą wystarczyło delikatnie dotknąć, by uległa zniszczeniu. W obawie przed runięciem stołu, wampiry prędko się od niego odsunęły zabierając swoje kielichy oraz wygłaszając niepochlebne określenia pod adresem rozdrażnionego Telepaty. Wyłącznie Sai oraz szarowłosy przywódca zgromadzenia nie wykonali najmniejszego ruchu, lecz ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w zabójczym tempie, a rytmy serc gwałtownie przyspieszyły. 
          - Jeśli nie chcecie, by wasze czaszki pokryły podobne szczeliny, radzę udzielić odpowiedzi - mruknął Minato, silnie akcentując poszczególne sylaby. - Nie należę do osób, które posiadają niewyczerpalne pokłady wyrozumiałości.
          Słysząc groźbę blondyna, kilkoro Potomków Nocy gwałtownie się wzdrygnęło, podczas czego nieliczni członkowie Rady odważyli się wysunąć kły i skierować w stronę mężczyzny parę siarczystych przekleństw, co Telepata skwitował teatralnym wywrotem oczu.
          Niespodziewanie, Kakashi zmierzył upiornym wzrokiem uczestników zgromadzenia, jednocześnie ruchem dłoni nakazując milczenie zbulwersowanym wampirom. Następnie odetchnął głęboko, krzyżując ręce na piersiach oraz przenosząc wzrok na twarz Minato, z której natychmiastowo zniknął wyraz rozwścieczenia, a napięte mięśnie się rozluźniły. Bowiem w głębi tęczówek przywódcy Rady Księżyca, blondyn dostrzegł poczucie winy, skrywane w odmętach duszy, jakby dawne wyrzuty sumienia na nowo odżyły - oczy wysyłały w kierunku Telepaty rozpaczliwą wiadomość - "żałuję swojej decyzji". Obserwując zachowanie Potomka Nocy, Minato wyraźnie złagodniał, decydując się na uważne wysłuchanie zgromadzenia, lecz pragnął, by to właśnie Kakashi przedstawił jego plany - blondyn wierzył, że tylko szarowłosy pozostanie szczery i - w przeciwieństwie do pozostałych członków Rady - przedstawi mu wyłącznie prawdziwe zamiary.
          Kakashi otworzył usta, by zabrać głos, lecz z gardła mężczyzny wydobył się jedynie cichy świst. Obecność blondyna sprawiała, że w jego głowie pojawiał się natłok sprzecznych myśli, a błękitne tęczówki Telepaty zdawały się nie spoglądać w twarz przywódcy zgromadzenia, lecz na wskroś prześwietlać zakamarki duszy. By ukryć zmieszanie, szarowłosy powstał z miejsca, po czym powolnie rozpoczął przechadzanie się wokół popękanego stołu, skutecznie unikając stalowego spojrzenia Namikaze. 
          - Księga Prawdy - przemówił Kakashi, w którego głosie Minato wyraźnie wyczuł nerwowe drżenia. - Przedmiot powstały za czasów pierwszego pokolenia wampirów, utworzony przez nasze pramatki oraz praojców. Jedyna spuścizna dawnych generacji, najcenniejszy zabytek, jaki posiadamy. Okładka stworzona ze skór demonów Zakazanego Miasta, która wraz z zamkiem, jaki może otworzyć wyłącznie Strażnik, kryje tajemnice naszej rasy. Na pierwszy rzut oka, setki stronic pozostają niezapisane - nie ma na nich nawet grama atramentu. Jednakże wystarczy, by Strażnik własnoręcznie poświęcił jedną kroplę swojej krwi, wypowiedział starożytną formułę, a litery ukażą się wewnątrz Księgi. Słowa opisują najważniejsze wydarzenia, które wywarły szczególny wpływ na świat Potomków Nocy. Gdy dotknie się dłonią poszczególnych zdań, można przenieść się świadomością w ubiegłe lata lub wieki i na własne oczy zobaczyć poszczególne zdarzenia. Od zarania dziejów, Księga Prawdy -  jako magiczny przedmiot - sama wybiera klan Strażników, którzy mają za zadanie strzec jej bezpieczeństwa, a także umieszczać kolejne opisy. Jednakże ten, który spróbuje zapisać nieprawdę, sfałszować przekazy, doświadczy straszliwej kary - zostanie ukarany śmiercią. Bez wątpienia, Księga Prawdy to potężny przedmiot, zawierający najprawdziwsze informacje, ale także posiadający druzgocącą moc i potrafiący zniszczyć tych, którzy mu zagrażają.
          Blondyn syknął gniewnie, gdy nieświadomie rozprostował okaleczoną dłoń i doznał nieznośnego pieczenia otwartych ran. Choć były to płytkie rozcięcia, przez jego wyostrzony zmysł dotyku każde, nawet najmniejsze zadrapania odczuwał boleśniej niż przeciętny Potomek Nocy. Skaleczenia widniejące na jego skórze goiły się znacznie wolniej, nie szczędząc przy tym zbędnej męki, gdyż często się zdarzało, iż w rany wkradały się zakażenia. Z tego powodu, Minato wystrzegał się ronienia najdrobniejszych kropel krwi. Zganił się w myślach, kiedy zrozumiał, że niepotrzebnie posunął się do zdarcia palców ręki, która - pod wpływem bólu - nieubłaganie drżała. Wzmocniona umiejętność czucia to niepotrzebny i najbardziej krzywdzący dar, jaki otrzymałem, stwierdził w myślach, gorzko się przy tym uśmiechając. Nagle spoważniał, gdy zauważył, że członkowie zgromadzenia bacznie mu się przyglądają. Ich ostre, przenikliwe spojrzenia sprawiały, iż Namikaze czuł się jak wycieńczona antylopa rzucona pośród stado wygłodniałych lwic tylko czyhających, aby rzucić się do ataku. W celu uniemożliwienia członkom Rady poznania słabości Telepaty, blondyn z trudem przełknął ślinę i przybrał wyprostowaną postawę, wyzbywając się grymasu boleści, który błądził po jego twarzy. Mimo że dłoń, którą schował za swoimi plecami nieznacznie krwawiła, mimika nie wyrażała żadnych emocji - w nieruchomej pozie przypominał marmurowy posąg. Jednakże w głębi serca kłębiło się wiele sprzecznych uczuć, które powolnie doprowadzały go do skraju psychicznej wytrzymałości. Ogrom niepewności, rozdrażnienia i nienawiści względem zgromadzenia, utworzyły wspólną, upiorną mieszankę, która pozbawiała go opanowania.
          Aby nie doprowadzić do kolejnego aktu autodestrukcji, Minato odetchnął głęboko, po czym przeniósł spojrzenie na postać przywódcy zgromadzenia. Spodziewał się dojrzeć ten sam wyraz twarzy, który przybrały pozostałe wampiry - po domyśleniu się, jaki wyostrzony zmysł posiada blondyn, zagościło na nich zlekceważenie Telepaty, a u niektórych wręcz sarkastyczne wyśmianie potęgi mężczyzny. Natomiast oczy Kakashi'ego przepełnione były współczuciem oraz ogromną ilością szacunku, na co powieki Namikaze rozchyliły się w osłupieniu. Kiedy zdołał ocknąć się z chwilowego transu, znacząco odkaszlnął i wbił spojrzenie w blat stołu - miejsce, gdzie zbiegały się pojedyncze pęknięcia.
          - Doskonale znam zasady funkcjonowania Księgi Prawdy, a także jej historię oraz zastosowanie - stwierdził Minato, starając się, by w tonie głosu wyczuwalne było wyraźne opanowanie. - Od zarania dziejów, moi przodkowie ochraniali przedmiot, jednocześnie dodając fragmenty tekstów. Teraz, gdy poprzedni Strażnicy pomarli, przejąłem ich obowiązki. - Zaśmiał się nerwowo pod nosem i z niedowierzaniem pokręcił głową. - Już rozumiem, dlaczego zdecydowaliście się zaprosić mnie do Kolonii - tylko ja, będąc wybranym obrońcą, mogę otworzyć Księgę Prawdy, a także ją wam dostarczyć, ponieważ jestem jedyną osobą, która wie, gdzie aktualnie się znajduje.
          - Nie do końca ma pan rację - oznajmił Shikamaru, na co Namikaze uniósł wzrok i wbił stalowe spojrzenie w twarz młodzieńca. - Księga Prawdy, od momentu swojego stworzenia, zawsze wybierała Strażnika w obrębie pańskiego klanu - najstarszego rodu Telepatów. Z pokolenia na pokolenie przechodziły wyjątkowe zdolności i pewnym jest, że pański syn także musi je posiadać, a co za tym idzie - jego krew oraz umiejętności umysłu mogą odpowiadać Księdze Prawdy. Niestety, są to tylko spekulacje. - Szeroko rozłożył ręce. - Początkowo chcieliśmy odnaleźć pańskiego potomka i zwrócić się do niego z prośbą o odnalezienie przedmiotu. Jednakże nie wiemy, gdzie przebywa ani czy potrafi korzystać ze swoich wampirzych zdolności. Gdyby okazało się, iż nawet nie jest uświadomiony, jakie posiada możliwości, jego poszukiwania byłyby dla nas zaledwie stratą cennego czasu, a on sam stałby się dla nas całkowicie zbędnym balastem.
          Blondyn gniewnie zacisnął pięści, dzięki czemu z ran prawej dłoni spłynęły strumyki krwi. Dotąd błękitne tęczówki wypełniła szkarłatna barwa, która w połączeniu z wysuniętymi, wydłużonymi kłami, nadawała mu przerażającego, demonicznego wyglądu. Dygocąc z rozwścieczenia, Minato przypominał monstrum, które opuściło dno piekieł, by siać zniszczenie. Pełnia, obserwując zachowanie swojego pana, zjeżyła grzbiet, obnażyła zęby i wydała z siebie kilka ostrzegawczych warknięć, które stopniowo przemieniły się w straszliwe ujadanie.
          - Gdy przybyłem do Kolonii, Rada Księżyca skazała mnie i moje dziecko na pewną śmierć - syknął Namikaze, a każde wypowiedziane słowo przesiąknięte było jadowitym wydźwiękiem. - Gdyby nie łaskawość mojego przyjaciela, Naruto skonałby z głodu w moich ramionach, a ja nie mógłbym uczynić nic, by go ocalić. Jedyne, co byłbym w stanie wtedy zrobić, to umrzeć wraz z nim. Jednakże na przekór wam, przetrwaliśmy. Jak możecie żyć z faktem, że omal nas nie zamordowaliście?! Tłumaczycie swoje postępowanie chęcią ratowania rasy wampirów, ale sami, własnymi rękoma ją wyniszczacie! Niczym nie różnicie się od Łowców, a nawet, kiedy na was patrzę, widzę podobizny ludzkiej królowej! Jesteście zaledwie sadystycznymi, brudnymi ścierwami! - Odetchnął głęboko. - Nie pozwolę wam, abyście kiedykolwiek zbliżyli się do mojego syna i zagrozili jego bezpieczeństwu. Przez was zostałem z nim rozdzielony, ale nie zmienia to faktu, że ciągle go kocham i ciągle go chronię. Każdy, kto spróbuje go wykorzystać, zranić i wciągnąć w niebezpieczeństwo, zostanie przeze mnie ukarany. Nie będę zważał czy będzie członkiem Rady Księżyca, czy też zwykłym człowiekiem lub Potomkiem Nocy - nie zazna żadnej litości! A póki co, to wy plasujecie się na pierwszym miejscu listy osób, którym mam ochotę rozerwać tętnice!
          Przenikliwy głos blondyna, który od czasu do czasu dopełniało pomrukiwanie wilczycy, niósł się echem po sali obrad. Przez kilka sekund odbijał się od ścian sprawiając, iż atmosfera w komnacie wyraźnie zgęstniała - siedzące na krzesłach wampiry wcisnęły plecy w oparcia, zaciskając dłonie na kielichach, a stojący Kakashi musiał chwycić się pobliskiej kolumny, by nie runąć na posadzkę.
          - Proponuję, byśmy wszyscy się uspokoili - powiedział szarowłosy, kiedy zdołał nabrać w płuca okazałą ilość powietrza i następnie wypuścić ją nozdrzami. - Nie zebraliśmy się w Emiburze po to, by bezustannie wylewać wzajemne żale, lecz aby dojść do pożądanego porozumienia.
            Minato skierował spojrzenie na pobladłą twarz przywódcy zgromadzenia, którego gardło gwałtownie się ścisnęło, gdy ujrzał krwistoczerwone tęczówki blondyna. Telepata otwierał już usta w celu zabrania głosu, lecz Kakashi, jakby wyczuwając nadejście kolejnych oskarżeń dotyczących postępowania Rady, błyskawicznie zmienił temat rozmowy:
          - W Metrisundzie, wewnątrz twierdzy ludzkich władców, kilkoro naszych szpiegów przeniknęło do oddziałów Łowców, a zdobyte przez nich informacje potwierdziły nasze przypuszczenia.
          - Przypuszczenia? - mruknął Namikaze, którego oczy niespodziewanie odzyskały głęboką, błękitną barwę. W niezrozumieniu zmarszczył czoło, jednocześnie chowając kły i rozluźniając napięte mięśnie. 
          Kakashi, widząc zmianę zachowania Telepaty, odetchnął z wyraźną ulgą i pierwszy raz od kilku minut odważył się odejść od kolumny, na nowo rozpoczynając przechadzanie się po pomieszczeniu. Także Pełnia znacząco się uspokoiła, gdyż zaprzestała warczenia - zamknęła dotąd rozchylony pysk i usiadła obok stóp blondyna, czule ocierając łeb o kolana mężczyzny, który obdarzył wilczycę nieznacznym uśmiechem.  
           - Mąż Tsunade - Jiraiya, prawowity, ludzki władca wywodzi się z wampirzego rodu - oznajmił przewodniczący Rady Księżyca. - Większość przedstawicieli jego rodziny była Potomkami Nocy podobnie, jak matka. Przed rozpoczęciem wojny nigdy nie wydawał się wrogo nastawiony w stosunku do naszej rasy, a nawet traktował ją na równi z ludzką. Czy nie wydaje się panu dziwne, że nagle wybuchnęła bitwa, w której wampiry są brutalnie mordowane? Dlaczego król, którego krewni byli Potomkami Nocy, zezwala na naszą mękę? A także. - Przeniósł spojrzenie na twarz blondyna. - Z jakiego powodu nigdzie go nie widujemy? Od wielu lat Jiraiya nie pokazuje się publicznie, chociaż przed wybuchem wojny brał aktywny udział w życiu społecznym.
          Minato odczuł, jak po ciele przebiega gwałtowny dreszcz, który z łatwością zjeżył maleńkie włoski na karku mężczyzny. 
          - To niemożliwe... - wyszeptał bezdźwięcznie czując, że kolana uginają się pod jego ciężarem.
          Kakashi powolnie pokiwał głową, po czym odparł:
          - Jiraiya, wraz ze swoimi wiernymi oddziałami wojska, został wtrącony do lochów rozciągających się w podziemiach stolicy królestwa. Za prześladowanie Potomków Nocy odpowiedzialna jest wyłącznie królowa oraz jej bliski pomocnik - Orochimaru, który okazał się zdradzić rasę wampirów kilkanaście lat temu, a nie tak, jak przypuszczaliśmy - gdy został pojmamy przez oddział Łowców. Od długiego czasu pozostawał w tajnym pakcie z Tsunade, a jego uprowadzenie było jedynie oszustwem, w które mieliśmy uwierzyć. W rzeczywistości został eskortowany do twierdzy w Metrisundzie, aby żaden Potomek Nocy własnoręcznie nie wymierzył mu sprawiedliwości, gdy wyszło na jaw, że nas zwiódł. 
          - W takim razie, Jiraiya jest uwięziony, ponieważ sprzeciwił się władczyni - stwierdził Namikaze, którego ramiona nieubłaganie drżały. - Jeżeli zdołamy uwolnić ludzkiego króla oraz jego podwładnych, będzie mógł wkroczyć do stolicy, ukarać Tsunade i Orochimaru, dzięki czemu zapanowałby pokój.
          - Tak, ale dokonanie przewrotu, zepchnięcie z tronu władczyni i unieszkodliwienie podległego jej Telepaty nie jest możliwe bez odpowiedniej ilości wojska i poparcia społeczeństwa. Jiraiya dysponuje małą armią, ponieważ większość wojowników - w pogoni za obiecaną "chwałą i bogactwem" - stała się Łowcami. Nawet, jeśli siły ludzkie połączą się z wampirzymi, nie będziemy mieli wystarczającej liczebności bojowników . Nie możemy walczyć mieczami - musimy zakończyć wojnę słowami i popierającymi je dowodami.
          Blondyn uśmiechnął się cierpko, po czym skrzyżował ręce na piersiach.
          - Do tego potrzebujecie Księgi Prawdy - mruknął Minato, na którego twarzy ponownie pojawił się gniewny grymas. - Ocalicie ludzkiego władcę oraz jego wojowników. Przyprowadzicie ich do Kolonii, wręczycie magiczny przedmiot i rozkażecie, by udali się do Metrisundu, aby ukazać mieszkańcom prawdziwy powód wojny. Ludzie kochali Jiraiyę - często nazywali go swoim ojcem lub "królem nad królami", ale zdajecie sobie sprawę, że w tej sytuacji - przy ciągłej indoktrynacji ze strony Tsunade - mogą nie uwierzyć w jego przemowy, jednakże z pewnością zrozumieją, gdy za pomocą Księgi Prawdy ujrzą poszczególne wydarzenia na własne oczy. We wsiach i miastach pojawią się buntownicze odzewy społeczeństwa, aż ludzie sami chwycą za bronie, stając ramię w ramię z Potomkami Nocy. Czując się oszukanymi, sami pozbędą się wrogów naszej rasy. Zapanuje pokój i dobrobyt, a wampiry będą żyły w spokoju i harmonii z ludźmi. Na trony wrócą prawowici władcy. Lenoia podźwignie się z kryzysu. Piękna wizja, ale czy możliwa do zrealizowania?
          Usta członków zgromadzenia rozchyliły się w niemym zdziwieniu, kiedy zgodnie zdali sobie sprawę, że Minato, za pomocą swojej niezwykłej dedukcji, perfekcyjnie odczytał zamierzenia Rady. Kakashi kilkakrotnie zamrugał powiekami, jakby to, co Telepata przed chwilą wypowiedział nie dotarło do jego uszu, choć w rzeczywistości odbijało się echem wewnątrz głowy. Pustym wzrokiem wpatrywał się w oczy Namikaze, którego chłodne spojrzenie niemal odczuwał poprzez zimno, jakie nagle okryło jego skórę.
          - Plan, który opracowaliśmy, z pewnością jest ryzykowny - rzekł szarowłosy, kiedy zdołał spowolnić przyspieszony oddech. - Jego powodzenie zależy od tysiąca czynników, natomiast każdy z nich nie jest nam podległy i nie możemy nad nim zapanować. Nie wiemy, w jaki sposób ludzie zareagują na powrót władcy, ukazanie prawdy ani czy zechcą walczyć o wolność wraz z wampirami. Nasza koncepcja może zwrócić spokój całemu królestwu, ale także przynieść rychłą śmierć wszystkim Potomkom Nocy.
          - Nie to miałem na myśli - zauważył zgryźliwie Minato. - Ciekawi mnie od jakiego czasu Rada Księżyca jest niechętna przelewaniu ludzkiej krwi. "Musimy zakończyć wojnę słowami i popierającymi je dowodami", tak? - Roześmiał się ironicznie, po czym gwałtownie spoważniał. - Najpierw próbujecie mi wpajać, że ludzie są bestiami, które widzą sens swojego życia w mordowaniu wampirów. Następnie pragniecie ich wykorzystać do własnych celów w taki sposób, by nie pobrudzić własnych rąk, które pokrywa już wiele szkarłatnych plam. Myślicie, że nie wiem? Doskonale znam "metody" działania Rady Księżyca. Władcy karzą zdobyć wam informacje. Jesteście zbyt rozleniwieni, by snuć wnioski z obserwacji. Łatwiej jest pojmać samotnie podróżującego człowieka, sprowadzić go do Kolonii i torturować, aby wydobyć potrzebne wieści. Potem wypróżnicie go z krwi, pozbędziecie się ciała i sądzicie, że nic się nie wydarzyło, bo "ludzie zabijają, więc my także możemy". Mój syn ma w połowie ludzką naturę. Skąd mogę mieć pewność, że nie padnie waszą ofiarą? Dlaczego miałbym podarować Księgę Prawdy, skoro nie jestem wam niczego dłużny?
          Kakashi chwycił się pobliskiej kolumny, gdy odczuł, że traci władzę nad swoimi nogami. Z głośnym świstem nabrał w płuca okazałą ilość powietrza, po czym gwałtownie wypuścił ją nozdrzami.
          - N-Nie m-mam p-pojęcia, o c-czym pan mówi - wyjąkał z trudem czując, iż po twarzy spływają mu strugi zimnego potu. - Rozumiem, że żywi pan niechęć do Rady Księżyca, ale czy nie rozsądnym by było odłożenie na bok wzajemnej antypatii i zadziałanie dla dobra rasy Potomków Nocy?
           - Szczerze powiedziawszy, z rasą wampirów niewiele mnie łączy - prychnął Minato. - W życiu o wiele więcej życzliwości zyskałem ze strony ludzi niż od własnych pobratymców, dla których moja śmierć byłaby szczególnie na rękę. - Powiódł wzrokiem po zmieszanych twarzach członków zgromadzenia. - Jednakże, mój syn jest przedstawicielem pół-wampirów. Dzięki temu, że został wychowany jako człowiek, aktualnie nie grozi mu niebezpieczeństwo, ale kiedyś może nadejść dzień, gdy ktoś rozpozna w nim Potomka Nocy. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby w jakikolwiek sposób został skrzywdzony, dlatego też odnajdę Księgę Prawdy i dostarczę ją do Kolonii. Pragnę, by w przyszłości moje dziecko nie musiało obawiać się o to czy nadejdzie dla niego następny poranek, ale mam swoje żądania, które musicie spełnić.
          - Jakie? - wyszeptał przerażony Kakashi.
          - Po pierwsze macie zagwarantować, że nigdy nie spróbujecie skontaktować się z Naruto. Choćby świat Potomków Nocy stał nad krańcem przepaści, nie możecie się z nim porozumieć i wykorzystać jego umiejętności na własną korzyść. Wszyscy, bez względu na cenę, będziecie go chronić - bezustannie stać na straży życia mojego syna.
          Szarowłosy przywódca zgromadzenia runął na kolana, po czym przyłożył dłoń do piersi, mówiąc:
          - Przyrzekamy.
          - To nie wszystko - syknął Namikaze. - Kiedy dotrę z Księgą Prawdy, stanę się waszym nadzorcą. Będę pilnował i kontrolował poczynania Rady Księżyca, a także. - Zaśmiał się szyderczo. - Pokieruję waszym planem, abyście ponownie nie przelali niewinnej krwi.
          Po komnacie rozległy się stłumione, zbulwersowane głosy członków zgromadzenia, jednak przez szepty przebiło się jedno, stanowcze słowo przywódcy:
          - Przyrzekamy.
          Minato nieznacznie pokiwał głową i wraz z towarzyszącą mu wilczycą, skierował się w stronę wyjścia. Kiedy rozchylił drzwi pomieszczenia, obrócił głowę w stronę kryształowego stołu, gniewnie marszcząc czoło.
          - A i jeszcze jedna sprawa - mruknął. - Ani wampir, ani człowiek nie jest do końca zły lub dobry. W każdym znajdują się kontrastujące ze sobą cechy. Jednak tylko od nas zależy, które wybierzemy. Radziłbym, byście się nad tym zastanowili.
           Nagle zabytkowy mebel gwałtownie zadrżał, a jego blat z hukiem rozpadł się na tysiące drobnych, kryształowych kawałków, które wystrzeliły w powietrze i rozsypały się po posadzce. Członkowie Rady Księżyca błyskawicznie schowali się pod swoimi krzesłami, chroniąc głowy przed szybującymi, ostrymi kawałkami. Tylko szarowłosy, po którego policzkach spłynęły łzy wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Telepata. Teraz, Minato ze spacerującą przy swoim boku wilczycą, przemierzał korytarze pałacu, szeleszcząc połami śnieżnobiałego płaszcza i pogrążając się w ponurych, przygnębiających przemyśleniach. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani :)

Na wstępie pragnę Was najmocniej przeprosić za tak długi czas niedodawania postów na blogu. Niestety, wrzesień był dla mnie trudnym miesiącem i nie posiadałam wystarczająco czasu wolnego, aby kontynuować pisanie opowiadań. Na szczęście wszystko się już ułożyło i mogę spokojnie powrócić do prowadzenia projektu. Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewaliście i dalej będziecie mi towarzyszyć. Od dzisiejszego dnia, publikacje powinny pojawiać się częściej i z całych sił będę się starać dodawać notki kilka razy w każdym miesiącu.

W 15 rozdziale "Serca mroku" postanowiłam skupić się na postaci Minato. Od dłuższego czasu opisywałam relacje Sasuke oraz Naruto, dlatego też pomyślałam, że fajnie by było zastosować drobną odmianę. Szczerze mówiąc, jestem bardzo niepewna opublikowanej notki. Przez dłuższą przerwę w pisaniu wypadłam ze swojego rytmu i mam dość mieszane uczucia do rozdziału opowiadania, jednakże pozostawiam czytelnikom ocenienie mojej pracy. Będę cierpliwie czekać na Wasze opinie i mimo moich wątpliwości, mam nadzieję, że wpis Wam się spodobał, a jeśli nie, to postaram się poprawić następną notką :) 


Także pragnę przeprosić wszystkich autorów blogów, które czytam za moją nieobecność i brak komentarzy. W ciągu kilku najbliższych dni obiecuję odwiedzić Wasze projekty i opublikować moje zaległe opinie.

Niebawem na blogu pojawi się kolejny post i prawdopodobnie będzie to one-shot, który niedawno zrodził się w mojej głowie. Na razie kwestię pairingu pozostawię w tajemnicy - chciałabym Was troszeczkę zaskoczyć ;D 

Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~