niedziela, 17 sierpnia 2014

One-shot Sasuke i Naruto


"Pechowa sobota" - część 3.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Bezsenna noc, wysypanie kilograma cukru na podłogę, sprzeczka z partnerem, oberwanie błotem po twarzy, a do tego tysiące dylematów kłębiących się w głowie... Ach, moje szczęście nie zna granic! Czy to naprawdę możliwe, by cały świat nagle zwrócił się przeciwko mnie? Rozumiem, że nie jestem święty, ale czy nie zostałem obdarzony zbyt wielkim pechem, jak na jednego człowieka? Czego bym nie zrobił, nie powiedział - wszystko kończy się katastrofą. A jak sam nie ściągnę na siebie kłopotów, to - przykładowo - taki oto kierowca je na mnie sprowadzi. Cholera, bardzo panu dziękuję za przysługę! Nie trzeba było się fatygować!
          - Zaserwował mi prysznic, psia mać - prychnąłem. - Wyglądam, jakbym się nie wykąpał, baranie?!
          Przeklinając pod nosem, odnalazłem w kieszeni spodni paczkę chusteczek higienicznych. Na szczęście nie zamokły. Stanąłem przy pobliskim, zaparkowanym aucie i przeglądając się w szybie ścierałem brud z czoła, policzków oraz płaszcza.
          - A dopiero co odebrałem go z pralni! - jęknąłem żałośnie, szorując materiał.
          W duchu dziękowałem, że ulica była opustoszała, dzięki czemu nikt nie mógł podziwiać moich poczynań. A mianowicie strzelania min do obcego samochodu i uporczywych prób starcia przysychającego błota. Musiałem prezentować się dość... osobliwie. Tylko tego jeszcze brakowało, aby spotkał mnie mój szef. Zamiast leczyć, sam musiałbym być leczony. W zakładzie psychiatrycznym, bo niewątpliwie wyglądałem i czułem się jak obłąkany!
          Jedynie pocieszał mnie fakt, że zdołałem się doczyścić. Dalej przypominałem siedem nieszczęść, ale przynajmniej nie byłem brudny. Chociaż tyle dobrego!
          Wyrzuciłem do kubła strzępki umorusanych chusteczek, po czym wznowiłem wędrówkę do stacji metra. Jednak tym razem trzymałem się z daleka od jezdni i gdy tylko coś nią przejeżdżało, umykałem w głąb chodnika. Kolejna kąpiel nie była mi potrzebna.
          - Chyba ktoś się na mnie uwziął - fuknąłem, wymownie spoglądając w stronę nieba. 
           Nareszcie, przemoczony i zziębnięty do szpiku kości dotarłem na miejsce. W podziemiach czekała mnie miła niespodzianka - linia metra, którą miałem dostać się na drugą stronę miasta, właśnie wjechała na stację. Nie musiałem długo czekać i szczekać zębami na mrozie. Uśmiechnąłem się, podchodząc do drzwi. Cieszyłem się na samą myśl, że za chwilę wsiądę do środka, gdzie będzie ciepło. Rozgrzeję skostniałe ciało, a może nawet mój płaszcz zdąży wyschnąć? W końcu to długa trasa, która niemiłosiernie się ciągnie.
          Wszedłem do wagonu. Zdębiałem. Pierwszą rzeczą, jaka wprawiła mnie w nieukrywane osłupienie, były dziesiątki wolnych miejsc - w pojeździe znajdowało się niewielu pasażerów. Niewiarygodne - mało ludzi, korzystających z komunikacji miejskiej! Wpaść na taką linię to jak wygrać bilet na loterii! Nie wytrzymałbym nerwowo, gdybym musiał jechać przyciśnięty do szyby jak glonojad, czując na sobie czyjś oddech i ciężar. W każdym razie, nie dzisiaj. Ale druga sprawa zaskoczyła mnie jeszcze bardziej. I nie była tak pozytywna jak poprzednia. Spodziewałem się, że wewnątrz będzie parno. Jak zazwyczaj narzekałem na gorąc, panujący w wagonach, tak tym razem nie powiedziałbym złego słowa na piekielne klimaty. A co się okazało? Temperatura w metrze dorównywała stopniom Celsjusza w kostnicy! Co oni wiozą? Mrożonki?!
          Miałem przemożną chęć, by siarczyście rzucić mięskiem, lecz zrezygnowałem z tego pomysłu, gdy napotkałem groźne spojrzenie pewnej staruszki, która bacznie mnie obserwowała zza połówek okularów. Sprawiała wrażenie, jakby tylko czekała na kogoś, kogo mogłaby uraczyć wyczerpującym wykładem na temat dobrego wychowania i zasad odpowiedniego zachowania w miejscach publicznych. Szczerze mówiąc, nie miałem najmniejszej ochoty tego wysłuchiwać. Jeszcze tylko brakowało mi pouczającej reprymendy. Wolałem uniknąć konfrontacji ze starszą damą, więc zamknąłem już rozchylone usta, przeszedłem dziarskim krokiem na koniec wagonu i naburmuszony zająłem wolne miejsce. 
           Wcześniej miałem cichą nadzieję, iż moja dzisiejsza eskapada zostanie podsumowana przeziębieniem. Teraz nie posiadałem już wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości czeka mnie zapalenie płuc. Bomba.
          Spróbowałem szczelniej otulić się płaszczem, lecz był tak przemoknięty, iż bardziej chłodził niż rozgrzewał. Westchnąłem z rezygnacją.
          Po chwili pojazd gwałtownie szarpnął się i ruszył. 
          Błądziłem wzrokiem po wagonie, starając się znaleźć coś, na czym mógłbym zawiesić oczy. Nie lubiłem wyglądać przez okna w metrze. Zresztą, co ciekawego zobaczę za szybą? Ściany tunelu? 
          W pewnym momencie moją uwagę przykuła para zakochanych - młoda dziewczyna i chłopak w podobnym do niej wieku. Ona - blondynka, on - szatyn. Zwykli ludzie w normalnych ubraniach. Stali naprzeciwko mnie. Jednymi rękami trzymali się plastikowych poręczy, a drugimi się obejmowali. Rozmawiali, cicho się chichotali i delikatnie cmokali. Byli ostrożni, subtelni w okazywaniu czułości. Ich nieśmiałe całusy przypominały ten, który pierwszy raz złożyłem na wargach Naruto.      
          
*****

          Powolnie, noga za nogą, przechadzaliśmy się ścieżką parku. Był to niewielki obszar, położony na obrzeżach miasta, pozbawiony dodatkowych atrakcji - bez placów zabaw czy ścieżek rowerowych. Stała tu jedynie jedna, drewniana ławka, całkowicie pokryta lodem, a także rosło wiele gatunków drzew, których gałęzie uginały się pod ciężarem białego puchu. Urodziwe miejsce - niemal nietknięte ręką człowieka, gdzie naprawdę można było poczuć bliskość natury. Może dlatego nikt go nie odwiedzał - ludzie są tak przyzwyczajeni do huku oraz zanieczyszczonego powietrza centrum, iż nie potrafią wytrzymać w parku, w którym panuje cisza i można odetchnąć pełną piersią. Czasem mam wrażenie, że powiew świeżości zabiłby ich prędzej niż szkodliwe gazy. Albo zanadto się spieszą, by choć raz się zatrzymać i poświęcić minutę, aby dostrzec, jak bardzo świat może być piękny. 
          Pamiętałem to miejsce z dzieciństwa. Przychodziłem tu z bratem. Wraz z Itachim puszczaliśmy latawce z łagodnych wzgórz, które otaczały park. Lubiłem go odwiedzać. Był tak spokojny, harmonijny. Gdy tylko się do niego wchodziło, miało się wrażenie, iż czas stawał w miejscu. Kiedy w późniejszych latach potrzebowałem samotności, właśnie tam się udawałem. Wtedy negatywne emocje mnie opuszczały. Odzyskiwałem czysty, wolny umysł, niczym nie zmącony. Zanim spotkałem Naruto w kawiarni, tę część miasta kochałem najmocniej. Postanowiłem pokazać ją blondynowi i miałem nadzieję, że również będzie nią zachwycony.
           Potrzebowaliśmy takiego skrawka Ziemi, gdzie moglibyśmy się ukryć. Centrum nie było dobrym miejscem na randki osób tej samej płci. Oczywiście, dało radę się tam widywać, ale... niemożliwym było ukazywanie sobie uczuć. A miłosne spotkania bez czułości brzmią tak samo idiotycznie jak komedia pozbawiona żartów. Dwóch chłopaków trzymających się za ręce budziło kontrowersje - przechodnie się oglądali, szeptali między sobą z ożywieniem, inni bez krępacji wyśmiewali. Wolałem nie myśleć, jak by zareagowali, gdybyśmy się pocałowali. Niestety, smutna prawda jest taka, iż zawsze znajdą się ludzie tolerancyjni i tacy, którzy będą pluli w naszą stronę jadem. Taka jest nieunikniona kolej rzeczy. Trzeba się z tym pogodzić, oswoić, przyzwyczaić, a wtedy żadne słowo czy gest nie zdołają nas zranić. Nabrałem dystansu do takich... nieprzyjemnych sytuacji, jednak obawiałem się, jak zareaguje na nie Naruto. Nie chciałem przysparzać mu więcej problemów. Dlatego ten park wydawał mi się najlepszym miejscem, jakie moglibyśmy wybrać na nasze spotkania - nikt nas nie widział. Bylibyśmy sami, dzięki czemu swobodnie cieszylibyśmy się swoją obecnością. Ku mojej radości, blondyn zakochał się w parku i od tego czasu nasze schadzki przebiegały wobec podobnego schematu - spotykaliśmy się w kawiarni, a później odwiedzaliśmy nasz mały, prywatny azyl.
          Śnieg skrzypiał pod naszymi stopami, gdy niespiesznie stawialiśmy kolejne kroki. Nie lubiłem grubo się ubierać - w zimie szczytem moich możliwości było założenie płaszcza lub kurtki. Abyśmy mogli trzymać się za ręce, Naruto pożyczył mi swoją rękawiczkę - choć była na mnie trochę za mała, udało mi się wcisnąć ją na lewą dłoń. Nawet przez puchaty materiał czułem ciepło skóry blondyna, które biło od jego palców. Chłopak szedł tak blisko mnie, że stykaliśmy się ramionami. Czasem opierał na moim swoją głowę i lekko przymykał oczy. Dzięki temu, że był ode mnie znacznie niższy, mogłem wtedy bez problemu podziwiać jego rumieńce i uniesione kąciki warg. Był szczęśliwy, a przez to jeszcze bardziej uroczy. 
          Trwaliśmy w milczeniu. Jednak nie była to przytłaczająca cisza, lecz taka, którą się cieszyliśmy. Nie musieliśmy nic mówić. Nie było takiej potrzeby. Żywo trajkotaliśmy w kawiarni, podczas podróży do parku, ale teraz woleliśmy zamknąć usta, aby słowa nie zagłuszały tego, co obaj czuliśmy - miłości, do której jeszcze nie mieliśmy odwagi się przyznać. 
          Zbliżał się wieczór. Niebo coraz bardziej szarzało, wskazując, że niebawem będziemy musieli się rozstać. Wiedziałem, iż następnego dnia znów go zobaczę, a mimo to nie chciałem go opuszczać. Każde pożegnanie bolało mnie tak, jakbyśmy nie mieli już nigdy więcej na siebie spojrzeć. Może podchodzi to pod schorzenie psychiczne, ale gdybym tylko mógł, ciągle bym przy nim był. Nie w celu kontrolowania go i zatruwania mu życia, lecz by go chronić. Ktoś powinien dać mu troskę, jakiej nie miał okazji wcześniej doświadczyć. 
          Gdy mieliśmy już zawracać przy samotnej ławce i skierować się w stronę stacji metra, zachowanie Naruto uległo zmianie. Chłopak nieśmiało posyłał mi ukradkowe spojrzenia, na zmianę otwierając i zamykając usta, przy czym jego twarz przypominała barwą soczystego buraka. Bacznie go obserwowałem. Chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, w jaki sposób zacząć. Stwierdziłem, że nie będę go poganiał i cierpliwie zaczekam. Oczywiście udając, iż niczego nie zauważyłem i wcale nie jestem ciekaw, co ma zamiar mi przekazać. 
          Blondyn wziął głęboki, uspokajający oddech, po czym pierwszy raz przerwał panującą między nami ciszę:
          - Sasuke?
           Zwróciłem głowę w jego stronę, dając mu znak, że uważnie go słucham.
          - Mógłbym cię o coś zapytać?
          - Oczywiście - odparłem, szeroko się przy tym uśmiechając. Widziałem, że chłopak jest zestresowany, więc chciałem dodać mu otuchy. - O co tylko zechcesz. Na wszystko odpowiem.
          Obdarzył mnie czarującym spojrzeniem, jakby chciał podziękować za to, iż chcę go wysłuchać. Trochę się uspokoił, bo znów się do mnie przytulił i przestał wykonywać nerwowe ruchy.
          - Wiesz, ta sprawa intryguje mnie odkąd się poznaliśmy - wyjawił. Wbił wzrok w czubki butów, przygryzając wargę. - Dlaczego się mną zainteresowałeś? Musiałeś mieć jakiś powód. Jesteś atrakcyjnym mężczyzną z ciekawą osobowością. Pochodzisz z dobrze usytuowanej rodziny. Masz wysokie wykształcenie. Po ukończeniu studiów bez problemu znajdziesz pracę, zarobisz masę pieniędzy. Czeka cię... świetlana przyszłość. Dlaczego ktoś taki, jak ty zwrócił swoją uwagę na kogoś takiego, jak ja? Jestem tylko... ubogą sierotą. Nie mam krewnych, pieniędzy, a nawet szkoły, która zapewniłaby mi zawód i miejsce na rynku pracy. Sprzedaję rysunki, by mieć za co jeść. Żyję na granicy nędzy. Wiesz, że tak jest. - Z trudem powstrzymywał łzy. - Sasuke, nie mogę ci niczego dać. Niczego. Oprócz siebie.
          - To mi wystarczy.
           Zatrzymaliśmy się. Stanąłem naprzeciwko Naruto. Puściłem jego rękę i ułożyłem dłonie na policzkach blondyna. Subtelnie zmusiłem go do podniesienia głowy. Chciałem, by na mnie patrzył. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, sam miałem ochotę się rozkleić widząc, jak jego tęczówki mocniej się zaszkliły. 
          - Posłuchaj. - Mój głos był łagodny, choć gardło się ściskało, a serce łopotało w piersi. - Jesteś dla siebie zbyt surowy. Wszystko, co cię spotkało nie zdarzyło się z twojej winy, Naruto. Przestań brutalnie się osądzać. To, jak potoczyło się twoje życie nie było w głównej mierze zależne od ciebie, rozumiesz? Zrobiłeś tyle, ile byłeś w stanie. Podziwiam cię za to, że się nie poddałeś i o siebie walczyłeś. Nie uważaj się za gorszego ode mnie, bo nawet nie wiesz, jak wysoko mnie przerastasz. To, że wychowywałeś się w domu dziecka, nie masz dużych zarobków ani stałej pracy, nic mnie nie obchodzi. Liczysz się dla mnie tylko ty, Naruto, a ja zrobię wszystko, byś był szczęśliwy. Przecież razem sobie poradzimy.
           - M-Mówisz poważnie?
           Chłopak wpatrywał się we mnie jak zaczarowany, a łzy płynęły wzdłuż jego policzków. Starałem się ścierać je palcami, ale było ich tak dużo, że nie nadążałem.
          - Jak najbardziej - potwierdziłem. - Byłeś ciekawy, dlaczego się tobą zainteresowałem, tak?
          Przytaknął.
          Ująłem kosmyk jego włosów i zacząłem obracać go w dłoni.
           - Najpierw oczarowałeś mnie swoim uśmiechem - przyznałem. - Byłem wściekły, a gdy mnie nim obdarzyłeś, od razu się uspokoiłem. Poczułem się... szczęśliwy. Zauroczyłeś mnie. Jednym gestem. Później codziennie przychodziłem do kawiarni, by móc cię zobaczyć. Kiedy pierwszy raz z tobą rozmawiałem, już wiedziałem, iż nie jestem zaślepiony, lecz... że cię pokochałem. Naprawdę. Wszystko w tobie kocham, Naruto. Całego ciebie.
          Nie zdawałem sobie sprawy, że stać mnie na taką szczerość. Nie raz układałem tę przemowę w głowie, a mimo to słowa same się ze mnie wylały. Nie myślałem. Mówiłem wszystko, co w nagłym przypływie odwagi nasunęło mi się na język. Jedyne, co mogłem w tym wypadku zrobić to ze wstrzymanym oddechem czekać na reakcję blondyna.
         Przez dłuższą chwilę Naruto uporczywie się we mnie wpatrywał, z szeroko otwartymi ustami, których w tym momencie nie potrafił zamknąć.
          Nagle w jego oczach pojawiły się iskierki, których dotąd nie miałem okazji w nich zobaczyć. Choć łzy dalej toczyły się po jego twarzy, odzyskał wesołe spojrzenie. Roześmiał się, wyszczerzając zęby w uśmiechu. Mimowolnie do niego dołączyłem, wysoko unosząc kąciki ust.
          Naruto zarzucił ręce na moją szyję i splątał dłonie na wysokości karku, po czym z radosnym okrzykiem wskoczył w moje ramiona. Był lekki, więc bez problemu go utrzymałem, gdy oplątywał mój pas nogami.
           - Ja również cię kocham, Sasuke - wyszeptał do mojego ucha.
          Nawet nie wiedziałem, kiedy z przypływu szczęścia moje nogi się ugięły. Upadłem na plecy, a blondyn wylądował okrakiem na moim brzuchu. Na szczęście śnieg zamortyzował upadek, chociaż wydaje mi się, że byłem tak rozanielony, iż nawet nie poczułbym ewentualnego bólu. Śmialiśmy się głośno, wpatrując się w swoje twarze.
          Kiedy zdołaliśmy ochłonąć, przeniosłem dłonie na biodra Naruto. Przysunąłem go bliżej mojej twarzy, chwyciłem za dłonie i pozwoliłem, by chłopak wykonał następny ruch. Blondyn, z krwistoczerwonymi wypiekami na twarzy, ułożył nasze ręce po bokach mojej głowy i pochylił się tak nisko, że czułem na wargach jego gorący, niespokojny oddech. Zamknął oczy. Teraz moja kolej. Lekko uniosłem tułów i złączyłem nasze usta w pocałunku - nie w namiętnym tańcu języków, lecz długim, czułym muśnięciu. Było nam dobrze. Cholernie dobrze. I nie ma w tym żadnych seksualnych podtekstów. Nasze serca biły jednym rytmem, usta idealnie dopasowywały się do warg partnera, a dłonie splątały się tak, jakby nigdy więcej nie miały się rozdzielić. Myślałem, że szczęście rozsadzi mnie od środka.
          - Więc to się czuje, gdy całuje się człowieka, którego się kocha - szepnąłem, gdy się od siebie odsunęliśmy.


***** 
            
          Uśmiechnąłem się. Uwielbiałem to wspomnienie. Było jednym z moich ulubionych. Często wracałem do niego myślami i za każdym razem doświadczałem dreszczyku emocji podobnego do tego, który towarzyszył mi podczas pamiętnego spaceru. Nieważne, że na drugi dzień obaj zachorowaliśmy przez turlanie się w śniegu i leżenie na lodzie. Było warto! 
          W przypadku moich wcześniejszych związków, często już na pierwszej randce namiętnie całowałem się z moimi partnerkami lub partnerami . Jednak nie było w tych pocałunkach niczego... magicznego. Ot, gesty pozbawione uczuć... Wyuczone, dopracowane, ale bez duszy. Z Naruto było inaczej. Muskaliśmy ustami nasze policzki na przywitanie i pożegnanie, ale nie spieszyliśmy się z połączeniem naszych warg. Czekaliśmy na idealny moment. I go otrzymaliśmy. Nie ma nic piękniejszego od powiedzenia komuś "kocham cię", a później potwierdzenia tych słów całusem. Niesamowite przeżycie.
          Zrobiło mi się cieplej. Zawsze, gdy o tym myślałem, moje serce przyspieszało. Zapomniałem o pechu. Uspokoiłem się i nawet nie przeszkadzał mi krzyk dziecka, które płakało przez całą trasę, próbując wyrwać się z ramion sfrustrowanej mamy. W normalnych okolicznościach miałbym ochotę strzelić sobie w głowę lub wysiąść z metra i iść na piechotę. A tym razem nie aktywowało to u mnie wścieklizny. Przeciwnie - uśmiechnąłem się do zasmarkanego brzdąca. 
          Wprawiłem się w tak dobry nastrój, że podróż minęła mi szybciej i przyjemniej niż się tego spodziewałem. 
          Wysiadłem na odpowiedniej stacji, po czym udałem się schodami na powierzchnię. Blok, w którym mieszkał mój brat, znajdował się niedaleko, dzięki czemu błyskawicznie pokonałem odległość. W końcu im szybciej szedłem, tym bardziej się rozgrzewałem i mniej mokłem. 
          Wspiąłem się na drugie piętro odrapanego budynku i przycisnąłem dzwonek drzwi opatrzonych startym, niewyraźnym numerem dziesięć. Oczywiście musiałem czekać wieki, nim usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranego zamka. Itachi nigdy się nie spieszył. Zawsze na wszystko miał czas i nie martwił się, że jego goście marzną na obskurnym korytarzu! 
          Nareszcie, po kilku minutach, mój łaskawca otworzył wrota. Gdy go zobaczyłem, nie miałem już ochoty się na niego wściekać za skazywanie mnie na koczowanie pod wejściem do mieszkania - chłopak szeroko się uśmiechał i darzył mnie ciepłym spojrzeniem, przepełnionym braterską miłością. Zawsze tak na mnie patrzył - kiedy byłem kochanym dzieckiem, upierdliwym nastolatkiem czy poważnym panem doktorem. Łagodny z niego człowiek, choć wygląd temu przeczy - długie, rozpuszczone włosy, koszulka z jakimś rockowym zespołem, o którym w życiu nie słyszałem i czarne, porozdzierane spodnie. Z zewnątrz - twardy facet, ale w środku ma dobre i wrażliwe serce.
         - Braciszku - wykrzyknął, po czym niespodziewanie wziął mnie w ramiona. - Strasznie się za tobą stęskniłem!
          Fakt, nie widzieliśmy się od tygodni. 
         - Ja też, ale... dusisz mnie!
          Moje rozpaczliwe wyznanie nie zrobiło na Itachim większego wrażenia. Dalej mnie przytulał, lecz jego chwyt lekko zelżał. Dobrze, że się całkowicie nie odsunął. Potrzebowałem takiego dotyku. Bałem się, iż zaraz się rozpłaczę, bo wszystkie dzisiejsze pechowe sytuacje oraz dylematy znowu do mnie wróciły. Obecność brata pomagała. Czułem się lepiej, kiedy jego ręce mnie oplatały - pamiętałem, jak dawniej mnie na nich nosił. Budziły szczęśliwe wspomnienia. 
           Oparłem czoło o jego klatkę piersiową i pozwoliłem sobie objąć go powyżej pasa. Nie musiałem na niego patrzeć, by wiedzieć, że szczerzył zęby. Zresztą, też unosiłem kąciki ust. Cholera, fajnie tak czasem poczuć się znowu jak dzieciak. 
           Gdy się od siebie odsunęliśmy, uśmiech zniknął z twarzy mojego brata, a zastąpiło go zdziwienie pomieszane z przerażeniem. Złapał mnie za ramiona i zmierzył moją sylwetkę badawczym spojrzeniem.
          - Wyglądasz fatalnie - stwierdził, cmokając.
          - Ach, potrafisz pocieszyć człowieka - mruknąłem. - Powinieneś robić to zawodowo. Z pewnością zostałbyś milionerem.
          - Do tego jesteś przemarznięty i przemoczony! Wejdź. Dam ci suche ubrania, a te rozwieszę, żeby wyschły. Ogrzejesz się pod kocem i napijesz się czegoś ciepłego.
          Z Itachim nie można było dyskutować. Jeśli coś postanowił, trzeba było pogodzić się z jego decyzją, bo i tak by jej nie zmienił. Więc nie protestowałem, gdy wciągnął mnie do swojej kawalerki, na której widok zamarłem w bezruchu. Było to małe, skromne pomieszczenie - białe ściany, podłoga wyłożona panelami, kilka drewnianych szafek, rozkładana sofa, fotel, ława, telewizor, parę półek z książkami,  aneks kuchenny i równie niewielka łazienka ukryta za prostymi drzwiami. W gruncie rzeczy, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie jeden wielki burdel panujący w mieszkaniu. Wszędzie walały się ubrania, brudne naczynia, gazety, a elektryczna gitara leżała na środku pokoju, smętnie okryta jakimś podkoszulkiem, który pewnie wylądował na niej przez przypadek. 
          - No, trochę ogarnąłem zanim przyszedłeś - oświadczył Itachi podczas grzebania w szafie.
          Myślałem, że oczy za chwilę wyjdą mi z orbit.
          - Chcesz powiedzieć, że był tu jeszcze większy syf?
          Mój brat wysunął głowę z wnętrza mebla i spojrzał na mnie z nieukrywanym zaskoczeniem.
           - O co ci chodzi? - Zmarszczył brwi. - Przecież posprzątałem.
          Wzruszył ramionami i wrócił do szukania ubrań. Skoro teraz było według niego czysto, to nawet nie chciałem wiedzieć jakby musiało być, aby stwierdził, że jest brudno. A Naruto potrafił wszcząć wojnę, gdy gdzieś zostawiłem jeden nieumyty kubek... Gdyby tu wszedł, popadłby w depresję. Roześmiałem się. Chyba bałaganiarstwo mamy we krwi.
          Nawet się nie obejrzałem, kiedy moje przemoczone ciuchy wylądowały na kaloryferze, a ja zostałem przymuszony do założenia znacznie za dużych, szarych, dresowych spodni i takiej samej koszulki. Następnie Itachi rozkazał mi, abym położył się na sofie. Niechętnie wykonałem zalecenie, a brat szczelnie otulił mnie bawełnianym kocem. To akurat mi się spodobało. Przyjemnie było poczuć, że ktoś się o mnie troszczy. Potem chłopak powędrował do prowizorycznej kuchni i po chwili wrócił z dwoma kubkami parującej, malinowej herbaty.
          - Pij póki gorące - powiedział, wręczając mi napój.
          Uśmiechnąłem się w podziękowaniu. Itachi odwzajemnił gest i usiadł na pobliskim fotelu. Zarzucił nogę na nogę, po czym spojrzał prosto w moje oczy.
          - Więc, Sasu, o czym chciałeś porozmawiać?
           Z lękiem przełknąłem ślinkę, spoglądając na brata, który przypominał pozą, mimiką i wyglądem profesjonalnego psychologa. Myślałem, że wezmę udział w braterskiej pogawędce, a tu najwidoczniej czeka mnie leżenie na kozetce i spowiadanie się ze swoich wewnętrznych rozterek. Cholera, niewątpliwie czeka mnie szalenie ciekawa sesja! 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie, kochani :)

Na początku chciałabym Wam serdecznie podziękować za życzenia, jakie umieściliście pod poprzednim wpisem. Zrobiło mi się niesamowicie miło, gdy je przeczytałam. Skutecznie poskutkowały - pogoda była cudowna, a cały wyjazd bardzo udany. Odpoczęłam, nabrałam nowych sił i wracam z masą energii, motywacji, natchnienia i pomysłów. 

Dziś prezentuję Wam trzecią część "Pechowej soboty". Przepraszam, że wpis ukazał się tak późno - planowałam dodać go na początku tygodnia, a tymczasem pojawił się pod koniec. Niestety, podczas pracy nad notką dopadł mnie równie duży pech, jaki spotyka w opowiadaniu Sasuke ;D Ciągle działo się coś, co nie pozwalało mi jej dokończyć - zarówno tablet, jak i komputer zmówiły się przeciwko mnie i wszczęły bunt. Na szczęście, opanowałam sytuację i zdołałam dopisać resztę tekstu. Mam nadzieję, że publikacja Wam się spodobała :) Będę cierpliwie czekać na Wasze opinie. Ta część opowiadania jest dla mnie szczególnym eksperymentem i jestem szalenie ciekawa, co o niej sądzicie.

Kochani, możliwe, że "Pechowa sobota"  wydłuży się o jedną notkę. Myślałam, iż zamknę się w czterech częściach, ale przybyło kilka nowych pomysłów, które chciałabym użyć w opowiadaniu. Niebawem rozpocznę pracę nad kolejnym wpisem i planuję dodać go pod koniec następnego tygodnia.

Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałabym wyjaśnić. Kochani, pytacie mnie, kiedy wznowię "Serce mroku". Niestety, opowiadanie zacznie pojawiać się na blogu dopiero we wrześniu lub październiku. Na razie planuję ukończyć wszystkie one-shoty, czyli "Pechową sobotę"  oraz "Bezsilnego". Przyznam szczerze, że muszę dokładnie przypomnieć sobie fabułę "Serca mroku" - potrzebuję na to troszkę więcej czasu, a kiedy będę to robić, dokończę pozostałe opowiadania. Gdy zrealizuję ten plan, "Serce mroku" zacznie być publikowane normalnie, na zmianę z "Sidłami przeszłości" :)

Witam serdecznie nowych obserwatorów ^^ Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić na moim blogu.

Pozdrawiam cieplutko i do napisania w następnej notce :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

30 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:) ale mam pytanie kiedy będzie nowy rozdział serca mroku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję :)
      Nowy rozdział "Serca mroku" pojawi się na blogu we wrześniu lub w październiku ^^

      Usuń
    2. Cieszę się że nie postanowiłaś zakończyć tej serii w środku akcji :)

      Usuń
    3. Spokojnie, opowiadanie zostanie doprowadzone do końca :)

      Usuń
    4. To dobrze i podziwiam cię za to że nie porzucasz go w trakcie i dążysz wytrwale do końca :)

      Usuń
  2. Rozdzialik zacny (^_^) Ale Saska wymęczyłaś. Nie dość, że nie spał całą noc, ma dylematy, to miał sprzeczkę z Dresem i jeszcze dostał błotem po twarzy. Hm... mnie kiedyś zalało tak, że miałam w buzi wodę z kałuży xd
    Tak sobie teraz myślę, że to pierwszy tekst, w którym to Naruto jest pedantem. Zawsze to Sasuke dostaje palpitacji serca na widok kurzu, a Młotek robi burdel. Bardzo podoba mi się Twoja wizja Naruciaka. Według mnie ludzie go strasznie krzywdzą, robiąc z niego debila i glajde.
    No, to weny, czasu, weny, współpracującego komputer, a ja tymczasem powinnam sobie przypomnieć fabułę "Serca mroku" i "Bezsilnego". Kompletnie tego nie pamiętam xd To u Ciebie Sasek był wampirem, a Naruto dhampirem?
    Pozdrawiam
    Ayo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się, że rozdział przypadł do Twojego gustu :) Hah, fakt, sama nie potrafię stwierdzić, dlaczego tak strasznie zawzięłam się na Sasuke ;D Oj, miałam podobną sytuację. Jeszcze byłam ubrana w jasne barwy, kiedy cała zawartość kałuży na mnie wylądowała, bo kierowca ciężarówki nie raczył zwolnić prędkości ;c
      Jestem niesamowicie szczęśliwa, że taka kreacja blondyna Ci się spodobała. Mnie również niewiarygodnie drażni to, że autorzy fanfictions robią z Naruto niedorajdę. Rozumiem, iż w anime czy mandze jest odrobinę gapowaty, ale często zapominają, że ma także wiele zalet.
      Ślicznie dziękuję :) Sasuke był pełnokrwistym wampirem, a Naruto pół-wampirem.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  3. Hej kochana :*
    Nie wiem co napisać. Jestem oczarowana tą notką. Wyjazd i odpoczynek dobrze Ci zrobiły, widać w tej notce Twoją radość. I ogłaszam oficjalnie ,że eksperyment zdałaś celująco ;p Kurczę naprawdę humor Ci się poprawił, udało Ci się mnie rozbawić :) "Czego bym nie zrobił, nie powiedział - wszystko kończy się katastrofą. A jak sam nie ściągnę na siebie kłopotów, to - przykładowo - taki oto kierowca je na mnie sprowadzi. Cholera, bardzo panu dziękuję za przysługę! Nie trzeba było się fatygować! - Zaserwował mi prysznic, psia mać - prychnąłem. - Wyglądam, jakbym się nie wykąpał, baranie?!". Genialne to było, aż parsknęłam śmiechem =D Albo " Temperatura w metrze dorównywała stopniom Celsjusza w kostnicy! Co oni wiozą? Mrożonki?!". Można wyliczać i wyliczać ale bardzo podoba mi się Twoje poczucie humoru, jest niebanalne, można się było pośmiać przy tej notce. Oczywiście szkoda Saska, mnie na szczęście nikt nigdy tak nie oblał, lecz ludzie są podli, w ogóle nie patrzą na innych przez co już nie raz miałam mokre spodnie. No ale wracając do tematu. Piękna retrospekcja, Ty wiesz co tygryski lubią najbardziej ;p To było takie cudowne, czułe, bez żadnych erotycznych podtekstów, niby zwykły pocałunek a opisałaś go i całą sytuację tak wspaniale, że aż brak mi słów. Podoba mi się ukazywanie miłości w Twoim wykonaniu. Pokazujesz, że miłość to nie tylko seks ale również uczucia, dbanie o szczęście drugiej osoby. To jest wspaniałe. Sasuke jest taki kochany, tak pięknie mówił o swoich uczuciach do Naruto, który niestety ma za niską samoocenę. I te ostatnie zdanie z retrospekcji " - Więc to się czuje, gdy całuje się człowieka, którego się kocha - szepnąłem, gdy się od siebie odsunęliśmy.". Tylko Ty tak wspaniale umiesz oddać uczucia i magię zdarzenia. Naprawdę jestem tą notką zachwycona. Na koniec jeszcze muszę wspomnieć o Itachim. Świetny z niego brat, taki kochany i opiekuńczy. No i drugi bałaganiarz ;p Ciekawe po kim oni to mają, obstawiam, że po Fugaku ;) Kochana musiałaś zakończyć w takim momencie? Trzeba czekać do końca tygodnia, żeby dowiedzieć się jak przebiegnie rozmowa i czy Sasuke zdecyduje się poprosić Naruto o rękę. No nic, uzbrajam się w cierpliwość ;p Oby tym razem tablet i komputer nie płatały Ci figli^^
    Kochana oczywiście, że się nie gniewam, nawet mnie nie przepraszaj. Ja piszę dopiero teraz, ponieważ wczoraj byłam w gościach. U mnie rosną trzy jabłonie i również liście spadają w zastraszającym tempie. W ogóle czuć już jesień, jest chłodniej i wcześniej robi się ciemno. Aż trudno uwierzyć, że lato mija tak szybko. Pięknie napisałaś kochana, ateizm w ogóle nie ma sensu, musi być jakaś siła wyższa, bo nie wierzę, że człowiek powstał w wyniku ewolucji. A nawet jeśli by powstał to skąd w takim razie wziął się świat i pierwsze istoty żywe? Są to trudne tematy, ale ciekawe. Tak jak napisałaś nie wszystko da się wyjaśnić rozumem. Chociażby tyle cudów i uzdrowień, w których medycyna była bezradna. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że kiedyś spotkamy się w lepszym świecie.
    Dziękuję za tytuły, najbardziej mnie zaciekawiła "Pieśń Lodu i Ognia". Słyszałam wiele pozytywnych opinii o "Grze o tron", a wiadomo, że książka jest zawsze lepsza. Lubię książki trzymające w napięciu, przynajmniej nie ma się kiedy nudzić, a przemoc, niecenzuralne słownictwo i trupy nie przeszkadzają mi^^ Czasami trzeba przeczytać coś ostrzejszego. Tunele czytałam sobie w empiku, dopóki nie zlikwidowali kanap i bardzo mi się podobały ;)
    Trzeba dbać o dobre samopoczucie autora, bo jak się załamie i odejdzie to ciężko będzie mu wrócić do pisania. Mam nadzieję, że my dobrze o Ciebie dbamy^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana spotkałam się z rodziną z Sycowa, która serdecznie mnie do siebie zapraszała. Możliwe, że pojadę tam w przyszłe wakacje. A, że to niedaleko Wrocławia to będę zwiedzać i wtedy to już na pewno się zgadamy i spotkamy^^ Cieszę się, że wpadłyśmy na siebie w tym rozległym internecie. To nie przypadek ,że weszłam na Twojego bloga, dzięki temu mam cudowną przyjaciółkę :* Na pewno będziecie wspaniałą rodziną i życzę wam wszystkiego dobrego.
      To dobrze, że rejs się udał mimo ulewy ;) Na pewno nie wyglądałaś aż tak źle kochana ;p Trzeba być cierpliwym, choć czasami, aż człowieka nosi. Dobrze, że Ci się to udało.
      To dobrze, że jesteś obeznana, sama na pewno bym się zgubiła^^ Ale fajnie, że będą nowe atrakcje, a zobaczyć rekina na żywo to musi być przeżycie. W ogóle jest tyle zwierząt, o których nawet nie ma się pojęcia, że istnieją, a które na pewno warto zobaczyć.
      Właśnie ta dokładność mnie urzekła. Tak to był genialny moment, w ogóle Sebastian jest świetny w wątku cyrkowym. Najpierw tygrysica, potem oglądanie protezy^^ Dla mnie najśmieszniejszy był moment, w którym Ciel rzucał nożami do celu, przewijałam kilka razy i za każdym razem bawił mnie jednakowo =D Mam nadzieję, że wyjdzie i to nie tylko ta, bo aktualny wątek też jest strasznie ciekawy, zwłaszcza Ciel w szkole. Ale powiem Ci szczerze, że nadal nie rozumiem zasad gry w krykieta^^
      Pozdrawiam gorąco :**
      Kasia

      Usuń
    2. Hej kochana :*
      Przepraszam, że wcześniej nie odpisałam, ale większość wczorajszego dnia spędziłam na zakupach do szkoły, a później zmęczenie tak dało mi się we znaki, iż nie miałam sił, by zajrzeć na bloga.
      Ojej, kochana, z całego serca dziękuję za tak wyczerpujący, pozytywny komentarz :) Bardzo się cieszę, że notka przypadła do Twojego gustu. Aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia, gdy przeczytałam Twoją opinię. Jestem niesamowicie szczęśliwa, iż wpis Ci się spodobał i jeszcze raz pięknie dziękuję za ciepłe słowa, jakimi mnie obdarzyłaś ^^ Wycieczka nad morze faktycznie dobrze wpłynęła na moje samopoczucie. Dzięki niej czułam się o wiele lepiej i bardzo się cieszę, że udało mi się zawrzeć w tej notce część humoru, jaki mi dopisywał, a także, iż zdołałam Cię rozbawić, kochana ^^ Wcześniej w moich opowiadaniach nie było za wiele śmiesznych wstawek - oprócz postaci kruka w "Sercu mroku", niemal nie było komicznych sytuacji. Tutaj postanowiłam poeksperymentować i napisać one-shot, który w większości miałby charakter komediowy. Jestem niewiarygodnie szczęśliwa, iż według Ciebie zabieg się udał :) Kochana, niestety, miałam tę nieprzyjemność, by odczuć na własnej skórze to, przez co przeszedł Sasuke ;D Kiedyś pewien kierowca ciężarówki tak mnie ochlapał, iż byłam brudna od stóp do głów. A do tego wszystkie moje ubrania były jasne, więc wyglądałam jak potwór z bagien ;__; Oj, tak - kierowcy rzadko kiedy zwracają uwagę na pieszych. Ślicznie dziękuję, kochana ^^ Nad napisaniem retrospekcji spędziłam najwięcej czasu i byłam bardzo ciekawa, co o niej uważasz. Właśnie na tym mi zależało - pokazaniu czystej miłości, bez seksualnych podtekstów. Oczywiście, fizyczne kochanie się jest bardzo ważne w związku dwojga osób, ale wydaje mi się, że większe znaczenia ma jednak więź duchowa, bo tak, jak trafnie zauważyłaś - "miłość to nie tylko seks". Nic nie zdziała łóżko, jeśli nie ma bliskości dusz. Jestem niewiarygodnie szczęśliwa, iż udało mi się to przekazać, a także, że przypadła do Twojego gustu kreacja Itachiego ^^ Uwielbiam go w roli kochanego, starszego braciszka i nie mogłam się powstrzymać, by go takim nie przedstawić w opowiadaniu ;D Kochana, wiesz, że moim znakiem rozpoznawczym jest kończenie notek w najmniej oczekiwanym momencie xD Próbowałam się tego oduczyć, ale tak weszło mi to w nawyk, iż nie potrafię się tego wyzbyć ;D Postaram się jak najprędzej opublikować wpis ^^ Już jutro planuję się za niego zabrać, więc mam nadzieję, że znajdzie się na blogu w czasie trwania weekendu.

      Usuń
    3. Oj, tak - jesień bardzo mocno daje się we znaki. Pogoda już się pogarsza - zaczyna częściej padać, a temperatura jest znacznie niższa. Wczoraj wracałam z roweru około godziny 20:00 i nie mogłam się nadziwić, jak strasznie było już ciemno. Również moim zdaniem, kochana, ateizm jest bezsensowny. Nie potrafię zrozumieć, że zarówno ja, jak i moi bliscy czy ludzie, których mijam na ulicy są zaledwie pożywką dla robaków. To takie... bezduszne, a mam wrażenie, że każdy z nas ma w sobie... coś boskiego. Szanuję ateistów, którzy są świadomi swoich wyborów - nie wierzą, więc nie chodzą do kościoła, nie obchodzą świat. Jednak irytuje mnie, gdy ateista uczęszcza na religię w szkole, do tego na Wielkanoc święci pokarmy, a na Boże Narodzenie najbardziej czeka na prezenty. Podchodzi to pod straszliwą hipokryzję. Sądzę, że świat, natura są zbyt idealne, by mogły powstać przez Wielki Wybuch i ewolucję. Do tego potrzeba było większej siły. Tak, to trudne tematy, ale bardzo wciągające. Może dlatego, iż nie ma na nie konkretnych odpowiedzi. Dokładnie, a do tego dochodzą jeszcze badania profesjonalnych naukowców, udowadniających istnienie życia po życiu, a także świadectwa osób, które przeżyły śmierć kliniczną. Ostatnio bardziej się tym zainteresowałam i poszukałam trochę informacji w internecie. Natrafiłam na szalenie ciekawy artykuł - wywiad z doktorem, który popiera swoimi badaniami życie po śmierci. Był to tekst z wiarygodnym źródłem i po jego przeczytaniu zrobiłam się spokojniejsza i moja wiara wróciła. Znalazłam tam bardzo mądre zdanie - "śmierć to tylko przejście między dwoma wymiarami i nie ma powodów, by się jej bać". Tego należy się trzymać :)
      Kochana, "Pieśń Lodu i Ognia" to wspaniała saga, którą gorąco Ci polecam. Aktualnie jestem w trakcie czytania czwartego tomu - "Uczty dla wron" i coraz bardziej zakochuję się w tej serii. Książki niesamowicie trzymają w napięciu - pełno w nich intryg i nigdy nie wiadomo, które postaci są dobre, a które złe. Naprawdę, mnóstwo tam niespodzianek, a cały tekst jest lekki i świetnie się go czyta :)
      Kochana, wspaniale o mnie dbacie, za co bardzo Wam dziękuję ^^
      Świetnie, bardzo mnie to cieszy - na pewno uda nam się wtedy zobaczyć ^^ Także jestem niesamowicie szczęśliwa, że na siebie wpadłyśmy - to wspaniałe, iż natrafiłam na tak kochaną przyjaciółkę w internecie :* Dziękuję, kochana ^^
      Hah, plus taki, że w miarę szybko wyschłam ;D
      Damy radę - mam mapę Zoo w głowie, więc na pewno się nie zgubiły, a nawet jeśli gdzieś źle skręcimy, to popatrzymy na drogowskazy ^^ Tak, już nie mogę się doczekać nowych atrakcji. Widziałam na stronie Zoo, jak ogromne będą akwaria dla rekinów i na pewno ich oglądanie będzie zapierało dech w piersiach.
      Sebiastian jest wspaniały :) Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć odcinka z wyczynami Ciela, ale w najbliższym czasie na pewno rzucę na niego okiem ^^ Czuję, że będzie przy tym dużo śmiechu ;D Również mam nadzieję, iż autorzy zdecydują się zekranizować pozostałe wątki mangi. Kochana, ja także nadal nie rozumiem zasad gry w krykieta. To dla mnie zbyt skomplikowane ^^
      Przepraszam, że moja wypowiedź jest tak chaotyczna, ale coś mam dzisiaj problemy ze znajdowaniem słów i składaniem zdań.
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    4. Hej kochana :*
      Nie musisz mnie za każdym razem przepraszać i się tłumaczyć, czasami zmęczenie lub brak czasu uniemożliwiają napisanie komentarza od razu, a przecież to nie obowiązek tylko przyjemność :) Właśnie dlatego odpisuje dzisiaj, bo wczoraj jakoś nie miałam siły, mam nadzieję, że również się nie gniewasz ;p Ja zakupów do szkoły jeszcze nie robię, bo nie skończyliśmy kilku podręczników z klasy drugiej, a poza tym jaki jest sens żeby się z tym wszystkim później wozić? Jak się przeprowadzę do internatu to wtedy będę uzupełniać braki ;)
      Nie ma za co kochana, pisałam to co czułam w głębi serca, dlatego było to takie chaotyczne. No i szczere, bardzo szczere. Nie wiem jak Ty to robisz ale z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Było naprawdę zabawnie i dało się wyczuć, że miałaś dobry humor pisząc tę notkę. W końcu uczucia autora znacznie wpływają na emocje ukazane w opowiadaniu. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i tym szczęściem dzielisz się z nami ;) Masz rację, Twoje poprzednie notki były raczej poważne, co nie znaczy, że gorsze, bo temat również był poważniejszy. Te opowiadanie jest lekkie, życiowe i tak jak napisałaś ma charakter komediowy, przez co można dodać dużo humoru. Naprawdę Ci się to udało^^ Hah jak napisałaś o kruku to od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy i przypomniały najlepsze sceny z nim w roli głównej =D Kurczę to musi być straszne uczucie, kierowcy w ogóle nie patrzą, że ktoś idzie tylko ciągle im się spieszy. A ludzie są mokrzy. I gdzie tu szacunek wobec drugiego człowieka?
      Retrospekcja jest idealnie dopracowana, udało Ci się pokazać to, co miałaś zamiar, czyli miłość płynącą z głębi duszy. Też tak uważam, najważniejsze są uczucia, seks to tylko miły dodatek, a wiele ludzi myli pożądanie z miłością. Wydaje mi się, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy ta druga połówka stanie się najlepszym przyjacielem i jej dobro będzie najważniejsze. Itachi jest genialny, też go lubię w takiej roli zwłaszcza jak się bardzo troszczy o Sasuke^^ Jest taki kochany ;) Oj wiem kochana, mówiłam Ci, że ściągasz od Yany =D Ale to dobrze, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Bardzo się cieszę, że już niedługo będzie kolejna część, niecierpliwie jej oczekuję^^

      Usuń
    5. Niestety jest coraz zimniej i ciemniej,dzisiaj cały dzień padało a ja byłam na zakupach, ale nie żałuję, bo kupiłam sobie najnowszy tom "Kuroshitsuji" ;p Wiem,że był już tydzień temu, ale nie było okazji, żeby pojechać do Białej. Nie wiem czy już przczytałaś, więc nic nie będę pisać żeby nie spojlerować ;) Całkowicie się z Tobą zgadzam kochana. Ludzie mają duszę a światem kieruje Ktoś Kogo nie jesteśmy w stanie pojąć,musi być jakaś siła wyższa bo inaczej to wszystko nie miałoby sensu. Tacy ateiści to nie ateiści, oni tylko podążają za modą. Tak słyszałam o śmierci klinicznej i świadectwach takich osób i nie można tego lekceważyć. Tak samo jak kiedyś pewien naukowiec przeprowadził badanie na umierającym człowieku, który oczywiście wyraził na to zgodę.Był on podłączony do specjalnie aparatury, nie wiem dokładnie na czym to polega, ale zauważono, że w chwili jego śmierci, jego klatka piersiowa trochę opadła a wydobyła się z niej jakaś biała poświata. Według mnie jest to niezbity dowód na istnienie duszy. Może o tym czytałaś? :) Bardzo mądre zdanie, aż je sobie zapiszę.
      Aktualnie nie stać mnie na kupienie tej sagi, ale może niedługo będzie można wypożyczyć ją w bibliotece. Wątpię aby w tym wyjątkowo trudnym roku szkolnym udało mi się przeczytać wszystkie tomy, ale w przyszłe czteromiesięczne wakacje na pewno to zrobię^^ Lubię książki trzymające w napięciu, bo zasypiać przy czytaniu to żadna sztuka ;)
      Już nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy i pójdziemy razem do ZOO^^ oczywiście nie tylko tam, bo najbardziej mi się marzą japońskie ogrody. Bardzo mi miło,że tak sądzisz kochana, kiedy byłam naprawdę samotna, pisanie z Tobą poprawiało mi humor i czułam,że jest ktoś, kto mnie lubi i rozumie. To bardzo pomaga, a nic tak nie łączy jak wspólne pasje. Ufam Twojej mapie w głowie ;p
      Oj tak, Sebastian wymiata ^^ Śmiechu jest co nie miara, wspaniałe anime, znowu poczułam ten wspaniały klimat, aż zaczęłam przeglądać mangę z tym wątkiem ;) Czyli nie jestem sama ;p Może jak będzie anime, to bardziej to ogarniemy^^
      Ja również przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi i uwierz, Twoja przy mojej to idealna precyzja. W końcu human ma to we krwi ;p
      Pozdrawiam serdecznie :**
      Kasia

      Usuń
    6. Hej kochana :*
      Właśnie, powinno być to przyjemnością, nie obowiązkiem :) Rozumiem i zupełnie się nie gniewam. Wczorajszego dnia również dopadł mnie podobny stan, który uniemożliwił mi odwiedzenie bloga i odpisanie na wiadomości. Kochana, my także nie skończyliśmy jeszcze wszystkich podręczników - sporo z nich zostało. Jednak musiałam już dokupić matematykę, ćwiczenia do geografii, repetytorium do języka angielskiego oraz zeszyty. Oprócz tego różne akcesoria do pisania - zakreślacze, długopisy... ogólnie rzecz biorąc, drobne, ale niezbędne rzeczy :)
      Kochana, nie było to chaotyczne - każde zdanie bez problemu udało mi się zrozumieć ^^ Dziękuję, że piszesz o tym, co czujesz w głębi serca. Takie opinie mają dla mnie największe znaczenie - są szczere. Cieszę się, iż zauważasz poprawę w moim pisaniu, kochana :) Chcę ciągle się rozwijać i jestem szczęśliwa, że udaje mi się to osiągać. Tak, uczucia autora bardzo mocno wpływają na wydźwięk opowiadania. Wspaniale, iż przekazałam czytelnikom choć cząstkę mojej radości, którą mogli poczuć, czytając notkę ^^ Wcześniejsze publikacje były poważniejsze, gdyż odreagowywałam w nich swoje nastroje. Moje nastawienie do życia się zmieniło - myślę pozytywniej, więc takie opowiadania jak "Pechowa sobota" będą pojawiały się znacznie częściej niż dotychczas. Nie można się za często smucić, bo to do niczego dobrego nie prowadzi ^^ Hah, również się uśmiechnęłam, gdy przypomniałam sobie o kruku ;D Szczerze mówiąc, stęskniłam się za nim. Muszę niedługo usiąść do "Serca mroku" i poświęcić troszkę czasu naszemu ptaszkowi ^^ Tak, to strasznie frustrujące. Tym bardziej, gdy nie zatrzymują się nawet na przejściach i jadą przez nie na pełnym gazie. Nie ważne, że kogoś pobrudzą albo - co gorsza - potrącą. Najbardziej się dla nich liczy, by nie musieć zatrzymywać się na kolejnych światłach.
      Dziękuję, kochana - bardzo mnie to cieszy :) Ta scena była dla mnie najważniejsza i jestem zadowolona, iż sądzisz, że się udała. Tak, seks nigdy nie powinien być najważniejszy. To przypieczętowanie miłości, a nie uczucie samo w sobie. Według mnie jest to pragnienie czyjegoś szczęścia, troskę o tę osobę i gotowość poświęcenia dla niej własnego życia. Głęboka, duchowa więź, która nie powinna być ograniczana do łóżka. Tak, taki Itachi jest cudowny - kochany, starszy braciszek ^^ Hah, taki nawyk - jak nie przerwę w nieodpowiednim momencie, to będę się z tym straszliwie źle czuć ;D Niestety, kochana - notka pojawi się dopiero za kilka dni ;c Miałam urwanie głowy i jeszcze nie rozpoczęłam pracy nad wpisem. Dodam informację na ten temat i spróbuję bardziej przybliżyć datę publikacji.
      Tak, niestety, deszcz daje się już we znaki. U mnie pada od kilku dni, od czasu do czasu się przejaśniając. Kochana, jeszcze nie miałam okazji przeczytać najnowszego tomu, jednakże w tygodniu pojadę do sklepu i kupię "Kuroshitsuji" ^^ Szczerze mówiąc, kochana, dzięki naszej rozmowie wróciła mi wiara. Wcześniej byłam poważnie zniechęcona, ale teraz chcę wrócić do Boga. Tak, musi być jakaż wyższa siła - to, że jej nie widzimy nie oznacza, iż nie istnieje. Podobnie nie widzimy powietrza, a wiemy, że nim oddychamy. Nie można ograniczać się tylko do swoich zmysłów. Oczywiście, nie miałoby sensu żyć, skoro życie byłoby na chwilę. W gruncie rzeczy, już lepiej byłoby się nie urodzić niż zaznać życia i nagle przestać istnieć. Dokładnie, ateizm jest teraz w modzie. To smutne, że większość ludzi nie kieruje się tym, co sami czują, a idą za innymi. Hm... nigdy o tym nie słyszałam, ale z wielką chęcią więcej się o tym dowiem ^^ Dziękuję za informację, kochana. Ostatnio czytałam sporo artykułów na temat śmierci - zarówno dzieł badaczy, jak i księży i muszę stwierdzić, że mniej się jej boję. Oczywiście, człowiek zawsze odczuwa jakiś niepokój, ale nie jestem nią tak przerażona, jak byłam wcześniej.
      Fakt, saga jest strasznie droga. Sama kupiłam tylko drugi tom - "Starcie królów", a pozostałe dostałam. Możliwe, że da się ją wypożyczyć w bibliotece :)

      Usuń
    7. Kochana, ogrody japońskie znajdują się obok Zoo, więc będziemy mogły połączyć obydwa miejsca w jedną wycieczkę ^^ Choć mieszkam we Wrocławiu całe życie, nigdy nie miałam okazji odwiedzić japońskich ogrodów, więc dla mnie będzie to również duża atrakcja :) Kochana, mnie również bardzo poprawiał się humor, gdy ze sobą pisałyśmy. Często, kiedy czułam się źle, Twoje wiadomości mnie uszczęśliwiały.
      Muszę nadrobić pozostałe odcinki, gdyż jestem bardzo ciekawa, jak dalsza część wątku cyrkowego została przedstawiona w anime ^^ Hah, mam nadzieję, że wtedy uda nam się zrozumieć zasady gry w krykieta ;D
      Kochana, Twoja wiadomość zupełnie nie była chaotyczna :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  4. Hej kochana!
    Właśnie tego po Tobie się spodziewałam- dobrze rozwinięta fabuła, przemyślane pomysły i łamanie kanonów odgórnie narzuconych przez fandom. To mi się podoba!
    Rozdział oczywiście świetny i mam nadzieję, że kolejne rozdziały też będą trzymały tak wysoki poziom.
    Jestem ciekawa, jak rozwiniesz wątek z Itachim. Mimo iż kocham ItaSasu, tym razem jednak tak mną zmanipulowałaś, że trzymam kciuki za SasuNaru :3 Ale któż to wie, co siedzi w Twojej głowie? Nie będę przewidywać, aby nie zmarnować sobie niespodzianki ^ ^
    Dziękuję Ci bardzo za komentarze zostawione na moim blogu. Cieszę się, że moje opowiadania Ci się podobają i mam nadzieję, że najnowsza publikacja także przypadnie do Twojego gustu :)
    Pozdrawiam gorąco i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
    ~Rena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana :)
      Bardzo się cieszę, iż rozdział przypadł do Twojego gustu ^^ Lubię łamać kanony - wydaje mi się, że opowiadania są ciekawsze, jeśli nie ma w nich ściśle określonych reguł. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że ten zabieg Ci się spodobał :3
      W następnej części "Pechowej soboty" planuję w większości skupić się na relacjach braci oraz ich rozmowie na temat dylematów Sasuke. Myślę jeszcze nad dodaniem garstki retrospekcji. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona ^^
      Nie ma za co :) Uwielbiam Twoje opowiadania i z pewnością najnowsza publikacja również mi się spodoba. Niebawem postaram się do niej zajrzeć.
      Ślicznie dziękuję i pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  5. Hej kochana.
    Wybacz mi, że dopiero teraz komentuję, przeczytałam od razu jak wstawiłaś, jednak mój telefon nie jest skory do umożliwiania publikacji komentarzy, a dopiero teraz wróciłam do domku, do świata i internetu x.x
    A co do notki to jestem absolutnie zachwycona, zwłaszcza że chcesz ją przedłużyć. Oj nasz biedny Sasio nie ma lekko, ale co tam :)
    Bardzo dziękuję, za Twoje komentarze. To że ktoś jeszcze czasem coś tam skrobnie jest dla mnie bardzo ważne, a Twoje wpisy cieszą mnie najbardziej. Fakt że osoba obdarzona takim talentem docenia moją pracę jest naprawdę motywujące.
    Życzę Ci wszystkiego dobrego i zapraszam na dniach na kolejne notki u mnie.
    Buziaczki,
    Tenshi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana :)
      Nic nie szkodzi ^^ W żaden sposób się nie gniewam. Rozumiem - również miewam problemy z publikowaniem komentarzy, gdy nie korzystam z komputera, a z tabletu. Złośliwość rzeczy martwych, niestety, czasem daje się we znaki :)
      Bardzo się cieszę, że notka Ci się spodobała ^^
      Nie ma za co - pisanie opinii na Twoim blogu to dla mnie czysta przyjemność :) Jestem szczęśliwa, iż moje wpisy Cię cieszą i motywują. Bardzo mi miło, że tak uważasz ^^
      Ślicznie dziękuję :3 Oczywiście, w czasie kilku najbliższych dni z pewnością odwiedzę Twój projekt.
      Pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń
  6. Hej, wybacz, że z takim opóźnieniem, ale śmieszna sprawa. Mianowicie notkę przeczytałam w dniu, kiedy ją dodałaś, ale musiałam pilnie wyjść więc nie miałam czasu na pisanie komentarza i dopiero dzisiaj się zorientowałam, że nie napisałam ci żadnego komentarza. Dlatego szybciutko to nadrabiam :)
    Scena w parku była taka romantyczna, bardzo mi się podobała. Nie był to jakiś standardowy romantyzm ani wymuszony, taki inny od reszty, ale bardzo słodki.
    Rozbroiła mnie końcówka z Itachim jako psychologiem, hihi nie mogę się doczekać ich rozmowy. Bo w sumie to liczyłam na to, że będzie ona w tej notce, ale cierpliwie poczekam. Ogólnie bardzo dobrze pokazałaś relacje między braćmi. Mi o zawsze trudno wychodzi a u ciebie tak naturalnie.
    Czekam na kolejny rozdział z lekką niecierpliwością i wyczekiwaniem na bratnią rozmowę :) Życzę weny, czasu na pisanie i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Rozumiem, nic się nie stało ^^ Również miewam takie sytuacje ;D
      Bardzo się cieszę, iż scena w parku przypadła do Twojego gustu. Ma to dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ nad retrospekcjami spędziłam najwięcej czasu i włożyłam w nie największą ilość sił. Ślicznie dziękuję ^^
      Faktycznie, rozmowa braci miała mieć miejsce w tej notce, ale uznałam, iż wtedy wpis będzie za długi. Pojawi się w następnej publikacji. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :) Bardzo się cieszę, że relacja Sasuke i Itachiego przypadła do Twojego gustu ^^
      Z całego serca dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  7. W końcu zabrałam się za pisanie komentarza, bo wcześniej nie miałam konta na bloggerze (to znaczy - posiadałam, ale hasła zapomniałam i... kupa :<) to nadrobię!
    To tak, ogółem jak po raz pierwszy tutaj trafiłam to przyznam, że najbardziej rzucił mi się w oczy szablon (no dziwne jakby się nie rzucił ;_; ). Lubię ciemne szablony, chociaż mam trochę delikatne oczy i kiedy tak czytałam pod rząd rozdziały, to zaczynały piec mnie oczy, ale już w sumie nie ogarniam czy to ze zmęczenia, bo to grubo po trzeciej nad ranem było, czy po prostu już tak mam, ale mniejsza o to. No to powracając do szablonu myślę, że idealnie oddaje charakter tego bloga. :> Powiem ci, że kompletnie nie pasowałyby jasne kolorki, bo większość twoich fanfików (a raczej wszystkie, ale jeżeli mylę się to mnie popraw, bo mam straszną pamięć. ,_,) ma smutną tematykę. Także tego łapaj plusa za ładną oprawę graficzną, a Zaczarowane Szablony będą mieć kolejnego klienta. xD
    Oh God, nie mam pomysłu od czego teraz zacząć. Tak to jest, kiedy chce się powiedzieć multum słów na temat czegoś, przez co w rezultacie niczego wydusić z siebie nie można.
    To niech będzie - KOBIETO, ZAZDROSZCZĘ CI TEGO STYLU PISANIA. Serio. To jest chyba grzech pisać tak płynnie, oddawać tak dobrze emocje bohaterów. Kilka zdań i już bardzo się wczuwam w opowiadanie. ;_; O wielka Ayu, naucz mnie tak pisać! D:
    Ale o jedno muszę cię zbić: GDZIE JEST ITASASU?! (żart) xD Tak genialnie ci ono wyszło, mój ulubiony one-shot u ciebie, chcę więcej. ;_; <3
    A teraz czas zacząć o "Pechowej sobocie". Powiem tak - dziwnie mi się czyta, jak Sasuke i Naruto są tak dla siebie mili. Zawsze ich widziałam, nawet w SasuNaru!, jako takich co najchętniej by sobie przywalili w twarz. xD No w sensie takie droczenie się, ale miło poczytać coś innego, a nie tylko te z "moimi" ustalonymi schematami.
    Ach, Itachi w takim ubiorze. ;_; Jeżeli pamiętam, to mam na komputerze obrazek metalowego/punkowego (wybacz, nie odróżniam tych stylów, CZEKAM NA HEJTY) Itachiego. Tylko szkoda, że ten rysunek jest czarno-biały. :<
    Buhahaahah! Żółwik, Itacz! Też mam taki piękny "porządek" w swoim pokoju. xD A z twoim Sasuke łączy mnie podobny pech, który prześladuje mnie wtedy, kiedy najmniej się go spodziewam (no może nie ochlapał mnie kałużą samochód, ale wiadomo o co chodzi ;-;).
    No nie wiem, co mam napisać. Nie umiem "tworzyć" kreatywnych komentarzy. Wszystko, co robię, piszę, rysuję jest chaotyczne, więc musisz wybaczyć.
    Pssst. Zapomniałam dodać, ale to tak na przyszłość, bo zauważyłam, że pisałaś tak we wcześniejszych fanfikach, że godziny zapisuje się słownie (Przykład - nie "01:10" tylko "pierwsza dziesięć" xD).
    Pozdrawiam ciepło i życzę duuużo weny i czytelników,
    Arishi_ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie chciałabym serdecznie podziękować za tak długi, wyczerpujący komentarz :) Doceniam, iż poświęciłaś dużo swojego czasu, by napisać tak obszerną opinię. Jeszcze raz z całego serca dziękuję za to, ile pracy musiałaś włożyć w swój wpis ^^
      Bardzo się cieszę, iż szablon przypadł do Twojego gustu. Także go uwielbiam i jestem wdzięczna jego autorce, iż mogę posiadać go na swoim projekcie ^^ Wiesz, również tak mam - gdy czytam kilka rozdziałów, zaczynają boleć mnie oczy. Wydaje mi się, iż nie zależy to od oprawy graficznej. Nasze narządy męczą się przez elektronikę - to normalne :) Światło wyświetlaczy źle na nie wpływa. Też tak sądzę - jasne barwy nie oddawałyby nastroju bloga. Ciemniejsze lepiej do niego pasują i szczerze mówiąc, podobają mi się aktualne barwy. Hm... tak, prawie wszystkie moje opowiadania mają smutniejszą tematykę. Oprócz "Pechowej soboty" i w połowie "Dnia, którego pragnąłbym nigdy nie przeżyć" oraz "Nowego początku", ponieważ mają szczęśliwe zakończenia. Bardzo dziękuję :) Hah, mam nadzieję, że nawiążecie owocną współpracę ;D
      Ojej, ślicznie dziękuję za tak miłe komplementy :) Nie mam pomysłu, jak mogłabym wyrazić za nie moją wdzięczność - bardzo podniosły mnie na duchu i zmotywowały do dalszej pracy. Jeszcze raz z całego serca dziękuję ^^
      Hah, spokojnie - planuję dodać więcej ItaSasu ;D Możliwe, że już niebawem pojawi się nowy one-shot z braćmi :)
      Szczerze mówiąc, wydaje mi się, iż takie relacje między Sasuke a Naruto są strasznie schematyczne - w wielu fanfictions są wobec siebie niechętni. Rozumiem, że sprawdza się zasada "kto się czubi, ten się lubi", ale to dla mnie takie... przewidywalne. Lubię łamać kanony, dlatego postanowiłam inaczej przedstawić więzi Uzumakiego i Uchihy :3
      Hah, fakt - trudno je odróżnić ;D Z wyglądu nie ma znaczącej różnicy, ale można je znaleźć w ideologiach obydwu subkultur.
      Och, także miewam takiego pecha, gdy najmniej go potrzebuję i się go nie spodziewam ;___;
      Nic nie szkodzi - nie jest chaotycznie :3
      Bardzo dziękuję za wskazanie błędu - będę pamiętać, by więcej go nie popełnić. Nigdy nie przywiązywałam wagi do zapisu godzin i nawet nie pomyślałam, że robię to źle. Dobrze, że zauważyłaś moją pomyłkę ^^
      Ślicznie dziękuję i pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  8. No więc witaj. To mój pierwszy komentarz na tym blogu, chociaż czytam go już jakiś czas. Miło, że wróciłaś. Od razu poprawiłaś mi humor. Nie będę tworzyć eseju, bo inni to za mnie zrobili, więc napiszę to co najważniejsze. Zawalisty oneshot. Strasznie mi się podoba. Genialny styl pisania przemyślana historia. Mam nadzieję, że wybaczysz mi długość tego komentarza. I w sumie nie musisz pisać odpowiedzi, bo i tak żaden autor nigdy jej nie napisał. Weny życzę.
    Kuroshii (lub Kurokyoushii)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się ujawnić poprzez dodanie swojego komentarza. Ślicznie dziękuję i jestem niesamowicie szczęśliwa, że "Pechowa sobota" przypadła do Twojego gustu. Mam nadzieję, iż kolejne części opowiadania również Ci się spodobają. Postaram się, byś dalej czerpała przyjemność z czytania. Nic nie szkodzi - długość nie jest istotna :) Wiesz, zawsze odpisuję - myślę, że dzięki takiej integracji z czytelnikami na blogu panuje lepsza atmosfera. Jakoś tak mam, że mimo wszystko wolę dodać swoją odpowiedź :3
      Dziękuję i pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. W końcu się ujawniłam, bo sama pisałam i miałam w planach założenie bloga. "Pechowa sobota" strasznie mi się podoba, a szczególnie kreacja Naruto, bo jest bardzo podobny do mnie. Przez dość długi czas byłam sama jak on. Sasuke też mi się podoba, ale to właśnie Naruto przemawia do mnie. Życzę weny i również pozdrawiam.
      Kuroshii

      Usuń
  9. Witam,
    rewelacja, rewelacja, bardzo mi się spodobało to wspomnienie Sasuke o ich wyznaniu i pierwszym pocałunku, no zanim padła myśl Sasuke, że znajduje się u psychologa, to, to mi się przez myśl przewinęło...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję i bardzo się cieszę, że wpis przypadł do Twojego gustu :) Szczerze mówiąc, retrospekcja pocałunku jest moim ulubionym fragmentem całego one-shotu. Przyjemnie mi się go pisało ^^
      Pozdrawiam cieplutko c:

      Usuń
  10. "Sobota" nadrobiona i czekam z utęsknieniem na jej kolejną część ^^ Baaardzo przyjemnie mi się czytało. Wywołało to we mnie jakieś dziwne poczucie rozczulenia :) Piszesz z taką lekkością i delikatnością! Wspaniale!
    Zadziwia mnie też w tym opowiadaniu taka.. hm.. kruchość Naruto. W pewien (łamiący jego wizerunek) sposób bardzo mi się to podoba ;)
    No i Sasuke.. ach, o nim mogłabym poematy pisać, gdybym tylko potrafiła!
    Pozdrawiam Cię, Ayu, serdecznie :)
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem pojawi się kolejna część "Pechowej soboty" :) Po opublikowaniu prologu "Sideł przeszłości", planuję dokończyć wszystkie one-shoty, a później powrócić do "Serca mroku".
      Pięknie dziękuję ^^ Bardzo się cieszę, że notka Ci się spodobała. Mam nadzieję, iż kolejne części również trafią do Twojego gustu. Szczerze mówiąc, wolę takiego Naruto - kruchego, delikatnego chłopaka :)
      Pozdrawiam cieplutko :3

      Usuń