sobota, 29 marca 2014

One-shot Sasuke i Naruto


"Ostatnie pożegnanie"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Zapadał zmierzch, gdy dotarłem na klatkę schodową bloku, w którym mieszkałem. Powolnie, noga za nogą, wspinałem się po schodach. Nie przeszkadzał mi półmrok, panujący w budynku - choć bezustannie się potykałem i kilka razy omal nie upadłem, nawet się nie zirytowałem. 
          Założyłem odświętne, obcisłe ubrania. Wcześniej wściekałbym się, że zamiast swojej ulubionej, wygodnej bluzy i dżinsów kilkanaście godzin musiałem spędzić w opiętym garniturze oraz niekomfortowym płaszczu. 
          Lecz dziś, podobnie jak w przypadku ostatnich tygodni, niczego nie czułem. Ani złości, przerażenia, smutku czy rozdrażnienia... Jakbym był posągiem z marmuru - bladą, zimną skałą, z zastygłymi, błękitnymi oczami. A może wręcz przeciwnie - odczuwałem wszystkie emocje, ale, gdy się skumulowały, nie potrafiłem ich rozpoznać? Ciężko to jednoznacznie stwierdzić. Uroki depresji - człowiek jest przeciążony swoimi odczuciami, ale czuje się wewnętrznie pusty. Tak, to najlepsze podsumowanie mojego stanu. 
          Odgarnąłem z czoła złote kosmyki, kiedy pokonałem ostatni stopień i znalazłem się na dziesiątym piętrze, przed drzwiami do naszego, a raczej już mojego, mieszkania. Niemal mechanicznie wyciągnąłem klucze z kieszeni, przekręciłem zamek, wszedłem do środka i zatrzasnąłem wrota za swoimi plecami.
          Przez dłuższą chwilę stałem w miejscu. Wpatrywałem się w ciemność. Nie wiem, na co czekałem. Szczerze mówiąc, miałem cichą nadzieję, że z mroku wyskoczy zabójca i poderżnie mi gardło... tak, to byłoby dobre rozwiązanie. Sam nie miałem odwagi się zabić. Byłbym dozgonnie wdzięczny, gdyby ktoś to zrobił za mnie.
          Jednakże kiedy zdałem sobie sprawę, że moje marzenie się nie spełni westchnąłem głęboko i po omacku udałem się do sypialni. Dopiero tam zdecydowałem się zapalić światło. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu - dwuosobowe łóżko, szafa, komoda, biurko, którego nie było widać spod stosów papierów, moich przyborów do rysowania i brudnych talerzy... Dasz wiarę, Sasuke? Nawet nasze ubrania leżały rozrzucone po podłodze tak, jak je zostawiliśmy. Nie posprzątałem. Niczego nie ruszyłem. Od momentu, w którym odszedłeś, nie przejmowałem się tym, co się wokół mnie działo... świat przestał istnieć, a moje życie stanęło w miejscu, jakby czas się dla mnie zatrzymał.
          Zbliżyłem się do łóżka i usiadłem na materacu. Zlustrowałem pomieszczenie spojrzeniem. Budziło najwięcej wspomnień. 
          Tam, obok drzwi powiedziałeś, że mnie kochasz. Tutaj, przy nocnej szafce pocałowałeś mnie i zapewniłeś, iż jestem spełnieniem twoich snów, gdy po raz setny marudziłem, jaki jestem bezużyteczny, beznadziejny i nie powinienem się urodzić. Pamiętam, jak mnie obejmowałeś oraz wtulałeś głowę w moją szyję, kiedy obaj staliśmy przed oknem i wpatrywaliśmy się w przestrzeń. W tym pokoju spędziliśmy prawdziwie magiczne noce i odbywaliśmy najostrzejsze kłótnie, podczas których na zmianę ja albo ty pakowaliśmy swoje rzeczy, mając ochotę się wyprowadzić. Tak, kochałem tę sypialnię - była tobą przesiąknięta. Może dlatego zawsze czułem się w niej bezpieczny, niczym nie zagrożony. Jednak teraz miałem wrażenie, że jestem obcy - nie pasujący do tego pomieszczenia. Czegoś mi w nim brakowało... cholernie brakowało. Ciebie, konkretnie. 
          Spuściłem wzrok. Dostrzegłem obok swojej nogi pogniecioną, niebieską koszulę. Należała do ciebie, Sasuke. Pamiętam, jak kiedyś niechcący wylałem na nią wino, gdy byliśmy w restauracji. Za dużo wypiłem, a ty boleśnie to odczułeś, gdy napój wylądował na twojej klatce piersiowej. Myślałem, że się wściekniesz, nawymyślasz mi i wyjdziesz, zostawiając mnie samego w nieznanej części miasta. Jednak tego nie zrobiłeś - tylko uśmiechnąłeś się pocieszająco i powiedziałeś: "wypierze się", choć wiedziałeś, że zostanie plama. Podziwiałem cię za to, że nie przeszkadzało ci moje gapiostwo - często coś wywracałem, tłukłem, psułem... a ty nigdy nie straciłeś do mnie cierpliwości. Naprawdę musiałeś mnie kochać, skoro tyle ze mną wytrzymałeś prawda, Sasuke?
          Podniosłem ubranie, w które od kilku minut się wpatrywałem. Materiał był delikatny, przyjemny w dotyku. Tak jak twoja skóra - równie aksamitna. Wtuliłem twarz w koszulę, przytulając ją do swojego serca. Miała twój zapach - subtelną, różaną woń. Przez chwilę, gdy przymknąłem powieki, miałem wrażenie, że znów trzymam cię w ramionach. Czar prysł, kiedy ponownie otworzyłem oczy. 
          - Już cię nie ma, Sasuke - wyszeptałem bezdźwięcznie, a po moich policzkach potoczyły się słone krople.
          Myślałem, że wszystkie wypłakałem, gdy w desperacji próbowałem przywrócić ci oddech... kiedy lekarze oświadczyli w szpitalu, że odszedłeś... dziś, na pogrzebie. Najwidoczniej łzy się nie kończą. Są wyrazem rozpaczy, a po utracie bliskiej osoby, ona nas nie opuszcza. Jest zawsze, wszędzie nam towarzyszy. Co najwyżej, dzięki upływowi czasu, może zmaleć, ale całkowicie nie zniknie. Moja z każdym dniem wzbiera na sile - stała się wewnętrznym demonem, kąsającym duszę, wywołującym ból serca, z którym nie potrafię walczyć...
          Płakałem, krzyczałem, wyrywałem włosy z głowy, wbijałem paznokcie w skórę przedramion, pozostawiając na nich krwistoczerwone pręgi... Znów straciłem poczucie czasu. Nie wiem, jak długo rozpaczałem, ale musiało minąć wiele minut, ponieważ rozbolała mnie głowa i dostałem okropnych mdłości. Postanowiłem się położyć - wtuliłem głowę w poduszkę i skuliłem się na materacu, pozwalając łzom swobodnie płynąć.
          Nagle, gdy próbowałem przybrać wygodniejszą pozycję, usłyszałem dziwny dźwięk - szelest papieru, dochodzący spod kołdry. Zdziwiony, odchyliłem jej kraniec i zamarłem, widząc zaklejoną kopertę formatu A4.
          Prędko chwyciłem ją drżącymi dłońmi i bacznie jej się przyjrzałem. Z wierzchu była czysta, pozbawiona napisów, co wzmogło mój niepokój. Z wielkim trudem zdołałem ją rozerwać i wyciągnąć zawartość - kilka kartek, od góry do dołu zapisanych drobniutkim pismem. Znałem ten styl. Tylko ty mogłeś to napisać, Sasuke. 
          Otarłem mokre powieki rękawem płaszcza, by móc przeczytać wiadomość, po czym z drżeniem serca przystąpiłem do lektury. 

          Naruto, kilka razy rozpoczynałem pisanie listu. Stworzyłem wiele wersji, lecz każda poprzednia wydawała mi się nieodpowiednia. Dopiero w tej zdołałem zawrzeć wszystko, co chciałem Ci przekazać. Przepraszam, jeśli miejscami fragmenty nie będą dla Ciebie zrozumiałe... jestem zmęczony. Źle się czuję. Wiem, że to już niedługo. Jeśli znalazłeś kopertę, musiałem odejść... Ale nie martw się - nic mnie nie boli, nie cierpię, jestem szczęśliwy. 
          Mam dla Ciebie kilka rad, którymi chciałbym, byś kierował się po mojej śmierci. Zrobisz to, prawda?
          Po pierwsze - nie płacz za mną. Wiesz, jak bardzo kochałem Twoje oczy. Mogłem godzinami się w nie wpatrywać i nigdy się nie nudziłem. Są piękne, lecz tracą swój urok, kiedy płyną z nich łzy. Chcę, byś obdarzał innych ludzi swoim niesamowitym spojrzeniem. Jestem pewny, że ktoś pokocha je równo mocno jak ja. 
         Ułóż sobie życie z innym człowiekiem. Jesteś młody, Naruto. Masz zaledwie dwadzieścia lat. Wszystko jeszcze przed Tobą. Chciałbym, byś jedynie o mnie nie zapomniał. Znajdź kawałek serca, w którym mnie zapiszesz. Nie potrzebuję niczego więcej. Życzę Ci, byś dostał od innej osoby tak ogromną miłość, na jaką zasługujesz. Wiele się wycierpiałeś... straciłeś rodziców, gdy byłeś mały. Wychowywałeś się w domu dziecka, gdzie inni mieszkańcy Cię prześladowali ze względu na to, że się od nich różniłeś, a potem - żeby tego było mało - trafiłeś na mnie, drania, którego nauczyłeś miłości. Byłem zgorzkniałym paniczykiem z bogatego domu, wychowanym bezstresowo, nie szanującym innych ludzi typowym materialistą. Ty mnie zmieniłeś. Na lepsze, Naruto. Uratowałeś mnie i dałeś mi najpiękniejsze chwile życia, za które Ci dziękuję. 
          Proszę, nie myśl o śmierci. Nie próbuj się zabić. Jesteś wrażliwy. W końcu posiadasz duszę artysty, więc wiem, że będziesz przeżywał moje odejście. Jednak proszę - nie zrób sobie przeze mnie krzywdy. Wiesz, co do mnie dotarło, kiedy umierałem, wciągałem w płuca ostatnie ilości tlenu? Że życie to największy dar, jaki otrzymaliśmy. Fakt, potrafi dopiec, ale nie zmienia to tego, iż jest bezcenne. Nie odrzucaj go. Przeżyj je tak, byś nigdy nie musiał niczego żałować. Ja na Ciebie poczekam. Nie spiesz się z odwiedzeniem mnie.
          Nie będziesz sam, Naruto. Zadzwoń do mojego brata, Itachi'ego. Poprosiłem go, by się Tobą zaopiekował, gdy przyjdzie na mnie czas. Zrobi to. Na pewno. Musisz tylko się do niego odezwać. Obiecał, że będzie Cię chronił. Masz w nim oparcie. Wiesz, że zawsze, jako jeden z nielicznych akceptował nasz związek. Zamieszkajcie razem. Wspierajcie się.
          Żałuję, że tak rzadko Ci mówiłem, jak bardzo Cię kocham. Zawsze byłem... nieśmiały. Nie umiałem mówić o swoich uczuciach i nigdy sobie nie wybaczę, że przed śmiercią nie zdążyłem powiedzieć Ci tego w cztery oczy, zobaczyć Twojego uśmiechu, który na pewno ozdobiłby Ci twarz. Zrobię to tutaj - kocham Cię, Naruto. Bez względu na to, gdzie się teraz znajduję, kocham Cię. Jeśli będę mógł dokonać wyboru, jak chcę spędzać swoją wieczność, udam się na Ziemię i stanę się Twoim stróżem. Zgadzasz się na taki układ? Mam nadzieję, bo pewnie już przy Tobie stoję, kochanie.
Sasuke

          Słone krople toczyły się wzdłuż mojej twarzy i skapywały na kartkę, rozmazując poszczególne wyrazy. Schowałem twarz w dłoniach i głośno płakałem, od czasu do czasu spoglądając przez palce na zdania wiadomości. 
          Nagle mój wzrok padł na ostatnie linijki listu - "pewnie już przy Tobie stoję, kochanie", dzięki czemu zdołałem uśmiechnąć się przez łzy.
          - Tak, z pewnością zyskałem anioła stróża - wyszeptałem, jednocześnie sięgając po telefon, by zadzwonić do Itachi'ego. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani :)

Na początku chciałabym Was przeprosić za dłuższą przerwę w dodawaniu postów na blogu. Po tym, jak uporałam się ze sprawami prywatnymi, zupełnie utraciłem wenę do pisania rozpoczętych opowiadań - siadałam zarówno do "Serca mroku", "Bezsilnego", jak i "Sideł przeszłości", lecz żadnego z nich nie potrafiłam ruszyć. W ten sposób postanowiłam napisać coś nowego, innego, dzięki czemu zdołałam się odblokować - krótkiego one-shotu pt."Ostatnie pożegnanie". Mam nadzieję, że najtrudniejsze już za mną, a także, iż ta publikacja pomoże mi w powrocie do kontynuowania poprzednich historii. Wierzę, że niebawem na blogu pojawią się rozdziały dwóch opowiadań oraz kolejne części one-shotu. Trzymajcie za mnie kciuki ;D

Dziś prezentuję Wam "Ostatnie pożegnanie" - opowiadanie, które rankiem zrodziło się w mojej głowie. Mam co do niego mieszane uczucia - dawno nie pisałam, trudno było mi zacząć i zakończyć wpis. Uważam, że mogłoby być lepsze i odrobinę dłuższe, lecz mimo to mam nadzieję, iż przypadło Wam do gustów. Szczerze mówiąc, ten wpis jest dla mnie pewnego rodzaju terapią - nowym początkiem. Wierzę, że zapoczątkuje coś dobrego w moim życiu, a także, iż może ta historyjka zdoła odrobinę pocieszyć kogoś, kto również utracił ukochanego człowieka. 

Teraz kilka spraw organizacyjnych.
Kochani, na zaległe komentarze odpiszę jutrzejszego dnia. Natomiast wszystkie blogi, które czytam i na jakich pojawiły się nowe posty postaram się niebawem odwiedzić oraz skomentować. Proszę, nie gniewajcie się, że zwlekam z opiniami - obiecuję, że nadrobię wszelkie zaległości.  

Poniżej mam dla Was piosenkę, która częściowo zainspirowała mnie do napisania dzisiejszej notki. To utwór pt."ATWA", zespołu System of a down. Raczej przypadnie do gustów fanom ostrzejszego brzmienia, ale może także spodoba się innym czytelnikom, czego bardzo Wam życzę :)


          Pozdrawiam serdecznie i do następnego wpisu :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

23 komentarze:

  1. Hej, hej ^^
    Więc... Jestem niewidocznym czytelnikiem Twojego bloga, jednak zawsze czekam na notki z niecierpliwością, a gdy tylko się pojawią robię wszystko by tylko jak najszybciej się do nich dobrać :>.

    Pewnie zastanawiasz się, co skłoniło mnie by w końcu się ujawnić.
    Cóż... Po prostu ten one-shot mnie zmiażdżył. Mówisz, że nie jest idealny i tylko po to, aby wrócić do starego rytmu, ale we mnie wywołał takie emocje i wzruszenie, że wprost nie mogłam powstrzymać łez, które mimowolnie potoczyły się po moich policzkach. Dodać do tego utwór zespołu The Neighbourhood i ostatnie ciężkie przeżycia i po prostu mięknę :).

    Liczę na więcej tekstów w tym klimacie (bo czasem dobrze dać upust łzom, a czo) i weny, by więcej nie próbowała Cię opuszczać ;3. A sobie życzę bym w końcu pokonała blokadę pisania komentarzy (i swoje lenistwo, heh...) i dawała znać pod każdą notką ^^.

    (Mam nadzieję, że wszystko co zawarłam w tym komentarzu ma jakikolwiek sens... XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Bardzo się cieszę, że moje teksty przypadły do Twojego gustu - obiecuję, iż będę starać się ze wszystkich sił, by w dalszym ciągu odwiedzanie mojego bloga było dla Ciebie przyjemnością i miłym spędzeniem wolnego czasu ^^
      Jestem niewiarygodnie szczęśliwa, że one-shot Ci się spodobał, a także wywołał w Tobie emocje. Najbardziej zależy mi na tym, by ludzie czytający moje opowiadania przeżywali poszczególne historie, znaleźli w nich coś, co do nich przemówi. Cieszę się, że "Ostatnie pożegnanie" zdołało wpłynąć na Twoje uczucia i ślicznie dziękuję za wszelkie ciepłe słowa - bardzo mnie one rozweseliły :)
      Oczywiście, w niedalekiej przyszłości postaram się dodać kilka nowych opowiadań utrzymanych w podobnym klimacie - mam nadzieję, że przypadną do Twojego gustu.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Uwielbiam Twoje opowiadania!!!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału "Serca Mroku", które obecnie jest moim ulubionym *.*
    Sidła przeszłości? Brzmi ciekawie, nie mogę się doczekać!
    A i no.. jestem Twoją nową czytelniczką. Miło mi :)
    Pozdrawiam,
    Kobieta z Pustyni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie na moim blogu :)
      Również bardzo mi miło i mam nadzieję, że będziesz przyjemnie spędzać czas przy moich opowiadaniach.
      Ślicznie dziękuję - jestem szczęśliwa, że "Serce mroku" przypadło do Twojego gustu, a "Sidła przeszłości" Cię zainteresowały - będę się starać, by oba Ci się podobały.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhh nie napisałam tego co chciałam -,- nienawidzę pisać komentarzy na telefonie przez automatyczną korektę -,-
      Ogólnie tekst mi się podobał :) smutny ;-; chyba szczególnie przez ten list na końcu ;-;
      Pożycz trochę talentu do pisania ;-; czekam na następne notki i weny życzę :3

      Usuń
    2. Och, znam to uczucie - również mam problemy z pisaniem na tablecie, gdzie występuje korekta - często moje wypowiedzi zaczynają przez nią dotyczyć rzeczy, których w zamierzeniu nie poruszałam ; D
      Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało :)
      Ślicznie dziękuję i pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń
  4. No hej c:
    Przepraszam, że komentuję tak późno, jednak rozumiesz... Nauka, blog, yaoi, blog, nauka, yaoi i nauka ;-;
    Opowiadanie jak zwykle świetne. Prawie się na nim poryczałam, więc chyba możesz je uznać za udane, bo według mnie takie jest. Błędów jak zwykle nie było, no może jeden (czytaj niżej).
    Fabuła jest trochę... No, trochę jej brak, ale to w końcu one-shot, więc nie ma się nawet co czepiać (Tak, niestety nie przepadam za jednopartówkami, ale zawszę czytam.).
    Historia opowiedziana świetnie, chwyta za serce, list jest taki... Życiowy. Głęboki.
    Ale no cóż... List. Trochę mnie ździwiło, że tyle kartek w tej kopercie, na dodatek zapisanych drobniutkim pismem, a wiadomość taka krótka... Taka mała luka w scenariuszu.
    Poruszasz dosyć częsty i często temat śmierci i nieszczęścia... Rozumiem, że to zależy od Twojego humoru, ale dawno nie czytałam u Ciebie czegoś radosnego. Będę czekać z nadzieją i niecierpliwością.
    Pozdrawiam,
    Rena ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Nic nie szkodzi - rozumiem brak dostatecznej ilości czasu i w żaden sposób się nie gniewam. Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu. Doceniam, iż je przeczytałaś, choć nie przepadasz za jednopartówkami.
      Dziękuję za zauważenie błędu - szczerze mówiąc umknął on mojej uwadze. W wolnym czasie postaram się go poprawić, ponieważ przeczytałam przed chwilą fragment "Ostatniego pożegnania" i ten opis faktycznie został przeze mnie nielogicznie napisany. Jeszcze raz dziękuję za cenną uwagę.Tak, moje opowiadania często poruszają posępne tematy. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Z niewiadomych mi przyczyn, czuję się najlepiej w smutniejszych nastrojach, ale spróbuję napisać coś weselszego :)
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  5. Hej kochana :*
    Ja też mam naukę i doskonale Cię rozumiem,no i pewnie,że się nie gniewam:) Teraz przed świętami trzeba się jeszcze zmobilizować, bo później już praktycznie będą wakacje;p Na szczęście przyszły tydzień mamy luźny,ponadto moja klasa idzie z bratem do kina na "Noe". Ciekawi mnie ten film i myślę,że będzie świetny.Ale to się okaże;p
    Najpierw kochana skomentuję Twoje najnowsze dzieło,a później odpowiem na Twój poprzedni komentarz.
    To było coś wspaniałego.Serio.Ja się prawie popłakałam,a uwierz mi ja się na byle czym nie wzruszam.Naprawdę kochana stworzyłaś przepiękną opowieść,z retrospekcjami,uczuciami,a ten list... Po prostu brak mi słów.To,że nie pisałaś przez jakiś czas,wcale nie pogorszyło Twojego stylu,wręcz przeciwnie,wydaje mi się,że piszesz coraz lepiej.Naprawdę, nie wiem co jeszcze mam napisać,żeby okazać mój zachwyt.Jesteś genialną pisarką i nie zapominaj o tym.Więcej wiary w siebie:) Oczarowałaś mnie tą notką, czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy.Tylko martwi mnie jedno. Skoro piszesz takie smutne notki,to co Ty bidulko musiałaś przejść:( Bardzo się cieszę,że jest już lepiej i życzę Ci wszystkiego dobrego, żeby wszystko Ci się układało.
    Już niedługo wakacje,ja już tylko ich chcę,chociaż najpierw chcę wycieczki,na której mam nadzieję,że się spotkamy;p No wiesz przeważnie humanistom matma nie idzie,a ja to jestem taki dziwoląg,że np. z historii mam lepsze oceny niż z fizyki =D Gratuluję piąteczki,ja też w tamtym tygodniu dostałam 5 i też z matmy za odpowiedź;p Przypadek? Nie sądzę^^
    Ja również skończyłam omawiać "Wesele" i miałam tak samo jak Ty.Dopóki sorka nie wyjaśniła tych znaczeń i symboli to kompletnie tej lektury nie rozumiałam. Również uważam "Dziady" za lepszy dramat,no ale w gruncie rzeczy Wyspiański nieźle to wykombinował;) Teraz będziemy omawiać "Chłopów";)
    Bardzo dobre porównanie kochana,cieszę się,że skończysz wszystkie swoje opowiadania,oby wena była z Tobą i Ci sprzyjała;p Czas spędzony przy Twoich opowiadaniach to sama przyjemność, chciej tylko pisać a wszystko będzie dobrze,bo wierni czytelnicy Cię nie opuszczą;)
    Obejrzyj "Kamienie na szaniec" koniecznie! Dla mnie ten film jest fenomenalny! Jestem nim tak zachwycona,że poszłabym na niego drugi raz,gdyby jeszcze leciał w kinie.Różni się od książki,więc nie ma co porównywać,ale jako film jest genialny. Na śmierci Rudego całe kino płakało.Nawet ja płakałam,przecież to jest nie do pomyślenia. Naprawdę kochana skoro ja płakałam,to coś znaczy. Mam nadzieję,że film Ci się spodoba,bo dla mnie jest dziełem sztuki. A poza tym z Rudego niezłe ciacho jest =D
    Przepraszam kochana,że tak chaotycznie,ale jestem zmęczona, w ogóle ostatnio jakaś taka nieswoja jestem.Nie wiem o co chodzi,ale mam nadzieję,że szybko minie;)
    Pozdrawiam gorąco:**
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dobra, dzisiaj już jestem chyba w stanie coś "na trzeźwo" napisać. Historia, którą przedstawiłaś wtedy mnie po prostu zatkała i naprawdę dotknęła. Była piękna. hah, a jednak jak teraz ponownie do niej wracam to znowu nie umiem sklecić nic sensownego. Jak zwykle przerosłaś moje najśmielsze oczekiwania. Jesteś niesamowita. Czytając list od Sasuke błagałam w duchu, żeby się nie kończył, że przecież jest jeszcze tyle do powiedzenia. Ja często myślę o tym jakie wiadomości chciałabym zostawić moim bliskim. Ale gdy tylko zaczynam wiem, że nie ukończyłabym żadnego listu. Zajmowałyby pewnie miliony kartek. Opisywałabym na nich każdą szczęśliwą chwilę jaką udało mi się z daną osobą przeżyć, moje podziękowania pewnie byłyby długie niczym eseje, i mnóstwo próśb oraz błagań odnośnie przyszłości danej osoby. "Bądź szczęśliwa/y", "Unikaj kłopotów", "Uśmiechaj się często", "Jedz śniadania", "Pamiętaj o mnie", "Spróbuj chociaż raz w życiu zagrać na gitarze", "Śpiewaj, dużo śpiewaj: w drodze do szkoły, pod prysznicem, kiedy gotujesz, kiedy zapinasz kurtkę, zawsze", "Zrób w życiu coś niesamowitego, zbuduj fajne wspomnienie, którego nie zapomnisz", "Policz ile kroków masz do domu przyjaciela, nigdy nie wiesz kiedy taka wiedza się przyda, ale pamiętaj, że żadna ich ilość nie będzie za duża. Odwiedzaj przyjaciela często, rozmawiaj z nim, on Ci pomoże", "naucz się gotować przynajmniej dwa ulubione dania", "Gdy z kimś rozmawiasz patrz mu prosto w oczy. Nie każde powiedzenie, że jest wszystko w porządku jest prawdą. Tę wyczytasz właśnie w oczach", "Spróbuj wszystkich smaków żelków", "Nigdy nie gardź czekoladą. chyba, że jest to kolejny wyrób czekoladopodobny owinięty w sreberko z nadrukiem mikołaja, czy zająca", "Pamiętaj o oddechu. To ważne :) ", "Kiedy Ci smutno, krzyknij głośno: Jest ktoś kto nade mną czuwa! A jutro znowu wstanie słońce!", "Nigdy nie wierz głupim docinkom, pamiętaj jak ja Cię postrzegałam", "Nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas ma wady. I to jest właśnie takie fajne :)"
      hahhahah.... trochę się rozpisałam i odbiegłam od tematu. Sorki :P Ale już mi się nie chce tego kasować :) Może znajdziesz tam coś dla siebie :)
      Życzę Ci miłego dnia
      Shadow

      Usuń
    2. Ojej, kiedy przeczytałam Twój komentarz, Kochana, aż mi się cieplej zrobiło na serduszku :)
      Ślicznie dziękuję za wszelkie miłe słowa i jestem bardzo szczęśliwa, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu ^^
      Również od czasu do czasu zastanawiam się, co przekazałabym bliskim w takim liście, jaki Sasuke napisał do Naruto. Także doszłam do wniosku, że nie potrafiłabym go zakończyć - zawsze byłoby coś do dopisania. Kartki nie pomieściłyby tak wielu słów.
      Oczywiście, znalazłam tam coś dla siebie :)
      Bardzo dziękuję za tak piękny komentarz, Kochana i pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  7. Przepraszam, przepraszam i jeszcze 98 razy przepraszam, że tak długo nie zaglądałam. Ech... mam stanowczo za mało czasu na rzeczy które kocham, bo przecież do takich należy twój blog. <3
    W każdym razie, jesteś... wspaniała ?
    Piszesz jak.. jak nawet nie wiem co, ale luuudzie. Ja naprawdę rzadko płaczę, a ty wycisnęłaś łzy z moich oczu już drugi raz, DRUGI RAZ ...
    Wszystko tu było takie piękne, uczuciowe takie.. no brak mi słów po prostu.
    Dziękuję Ci bardzo, za tę opowieść. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nic się nie stało - doskonale rozumiem brak wolnego czasu :) Nie ma powodu by przepraszać - bardzo doceniam, że mimo napiętego grafiku wyraziłaś swoją opinię, to wiele dla mnie znaczy ^^
      Ojej... ślicznie dziękuję. Aż zabrakło mi słów, którymi mogłabym wyrazić swoją wdzięczność za Twoje ciepłe słowa. Cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało i jeszcze raz z całego serca dziękuję :)
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  8. Witaj,
    przepraszam, że dopiero teraz komentuję, choć przeczyta lam ten tekst jeszcze jak był taka ciepła bułeczką...
    to jest genialne, łzy mi wycisnęło do cna, bardzo wzruszający tekst, no i ten list Sasuke...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Nic nie szkodzi - doskonale rozumiem ograniczoną ilość wolnego czasu.
      Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło do Twojego gustu i jestem szczęśliwa, iż tekst zdołał Cię poruszyć.
      Ślicznie dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Witaj.
    Może zacznę od tego, że natrafiłam na Twojego bloga zupełnie przed chwilą i ten schot jest pierwszym wytworem Twojej wyobraźni, który przeczytałam. Zazwyczaj nie komentuję, jestem raczej nie śmiała, ale to tak cholernie mnie poruszyło... Po prostu nie da się opisać tego co poczułam to czytając to. Jak nie płakałam chyba od roku tak czytając to opowiadanie ryczałam przed laptopem jak głupia. Przyczyniło się do tego pewnie też to, że zerwała ze mną dziewczyna, ale... Te schot był katalizatorem, i za to Ci serdecznie dziękuję, bo poczułam się okropnie lżej.
    Piszesz świetnie, naprawdę podoba mi się Twój styl, jest niesamowity.
    Życzę Ci dużo weny, dużo czytelników i wszystkiego czego pisarz może sobie wymarzyć.
    A teraz idę czytać dalej to co masz na tym cudownym blogu ;)
    (Przepraszam za błędy i za użalanie się nad sobą, ale jest późno, a ja o tej godzinie zazwyczaj już nie myślę)
    Pozdrawiam Eagle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie na moim blogu :) Mam nadzieję, że kolejne publikacje również przypadną do Twojego gustu, a także, iż będziesz przyjemnie spędzać czas przy moich opowiadaniach.
      Bardzo dziękuję za wszelkie miłe słowa, które motywują mnie do dalszego działania. Cieszę się, że opowiadanie wywołało w Tobie emocje. Zależy mi na tym, by czytelnicy przede wszystkim dzielili się ze mną swoimi przeżyciami i dziękuję, iż to zrobiłaś - ma to dla mnie ogromną wartość :)
      Bardzo mi przykro z powodu Twojej dziewczyny. Szczerze mówiąc, pisałam to opowiadanie pod wpływem podobnych przeżyć, dlatego rozumiem, co czujesz i wiem, że czasem dobrze jest się wypłakać - wtedy jest o wiele lżej :)
      Ślicznie dziękuję, życzę miłego czytania i pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  10. Kurwa. (przepraszam za słowo, ale nie umiem inaczej zacząć) Znowu płaczę. Kobieto, dlaczego Twoje one shoty muszą być o śmierci? One są świetne pod względem fabularnym, stylem pisania, nie ma żadnych błędów, ale ta śmierć... Jedna z niewielu rzeczy, których cholernie się boję. Ale wiesz co? Wolę jednak takie historie niż schemat:
    1. Sasuke/Naruto spotyka Naruto/Sasuke.
    2. Odbywa się ich pierwsza rozmowa.
    3. Lądują w łóżku.
    Być może to jest po prostu Twój styl pisania one shotów. Jezu, jak ja prawie nigdy nie płaczę (nie mam już na to siły przez pewien przykry okres w moim życiu), tak dzisiaj ryczę. Eh, znowu nie umiem napisać komenta... Idę po chusteczki i czytać "Bezsilnego". "Bezsilny", bardzo pocieszający tytuł... Zdecydowanie potrzebuję chusteczek...
    Życzę Ci weny, czasu na pisanie opowiadań, spełnienia marzeń i innych takich...
    Pozdrawiam
    Ayo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi - nie widzę niczego złego w przekleństwach :) Hm... właściwie nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, dlaczego w moich opowiadaniach tak często pojawia się motyw śmierci. Może umieszczam jej wątek z tego powodu, iż ubiegły okres mojego życia był dla mnie bardzo ciężki i często o niej myślałam. Jednak również - podobnie jak Ty - bardzo się jej boję i próbuję się z nią w ten sposób oswoić. Och, dokładnie - nie cierpię tak schematycznych opowiadań. Niestety, jest ich strasznie dużo, a SasuNaru to fajny pairing, z którym można ułożyć o wiele lepszą fabułę. Tak, możliwe też, że to styl pisania.
      Ślicznie dziękuję i również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  11. Ayu, Ayu, co Ty robisz z człowiekiem..?
    Wiem, zaglądam tu od czasu do czasu, nie wszystko jeszcze przeczytałam, rzadko komentuję, ale skoro teraz w ostatniej informacji piszesz, że żyjesz i prosisz o odzew, to ja też piszę ;)
    Otóż myślałam, że po Bezsilnym nie będzie tu już nic bardziej smutnego na co mogłabym się natknąć wśród Twojej twórczości, ale jak widać się myliłam. Hm, w sumie to tak średnio widać, bo mam łzy w oczach i ekran mi się rozmywa. To przez Ciebie.
    Jak możesz pisać tak dobrze i tak smutno? Aż mnie ścisnęło za serce! W dodatku na moment listu Sasuke włączyła mi się w odtwarzaczu "Give me love" Eda Sheerana i to już była kaplica. Koniec. Amen. Nie mogłam się powstrzymać... tylko się rozryczałam. Dobrze, że jestem w domu, bo czasem zdarza mi się czytać blogi na przykład w autobusie z telefonu. To by dopiero ludzie mieli ubaw, gdybym ni z tego ni owego zaczęła chlipać ^^
    Uwielbiam Cię właśnie za tego typu twórczość. Może jestem trochę masochistką, ale też uwielbiam takie historie. Och, takie to optymistyczne O.o
    No dobra, idę sobie teraz pochlipać nad czymś następnym. Jak już wpaść w nastrój to wpaść na całego, nie?
    Życzę Ci dużo weny i uporania się ze szkolnymi obowiązkami :)

    Alys

    PS. Chcę też powiedzieć, że baaardzo podoba mi się Twój blogowy szablon :) Kapitalny ten obrazek ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję ze spełnienie mojej prośby :) Wpisy czytelników zawsze podnoszą mnie na duchu i motywują do dalszego działania. Mają na mnie ogromny wpływ. W szczególności teraz, gdy wracam po długiej przerwie i potrzebuję Waszego wsparcia, by zacząć na nowo i nie zrezygnować.
      Wiesz, po przeczytaniu Twojego komentarza łezka zakręciła mi się w oku. Nie przypuszczałam, że potrafię kogoś tak mocno poruszyć swoim opowiadaniem. Pragnę przekazywać czytelnikom historie, które ich poruszą, pobudzą silniejsze emocje i pozostawią choć maleńki ślad w myślach. Nie lubię doprowadzać ludzi do płaczu, ale cieszę się, że uroniłaś łzę nad "Ostatnim pożegnaniem" - to dla mnie spełnienie marzeń, bo zdołałam komuś przekazać własne odczucia, jakie towarzyszyły mi podczas pisania opowiadania. Dziękuję za tak wspaniały komplement i cieszę się, że wpis wywarł na Tobie wrażenie :3 Och, rozumiem - również zdarza mi się czytać blogi w miejscach publicznych. Jednak staram się wtedy unikać smutniejszych wpisów - prędko się wzruszam, a jak coś mnie rozczuli, mogę płakać godzinami. Z tego powodu wolę czytać w autobusach czy tramwajach radosne notki.
      Ślicznie dziękuję :) Szablon także bardzo mi się podoba - zawdzięczam go załodze, niestety, już nie istniejących, Zaczarowanych Szablonów. Obrazek jest magiczny ^^
      Pozdrawiam cieplutko :3

      Usuń