środa, 30 stycznia 2013

"Serce mroku"~Rozdział 6


W którym odbywa się zebranie Rady Księżyca...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Naruto przez kilka minut wpatrywał się zszokowanym wzrokiem w twarz rozmówcy. Nie musiał usłyszeć odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż delikatne skinienie głowy Sasuke potwierdziło jego przypuszczenia. Kruczowłosy okazał się pochodzić z królewskiego rodu wampirów, a co za tym szło był jednym z najbardziej poszukiwanych Potomków Nocy na całym obszarze królestwa Lenoi. Za udzielenie mu pomocy i ukrycie we własnym domu nie tylko blondyn odpowiedziałby własnym życiem, ale także wszystkie osoby, z którymi utrzymywał kontakt. Prawdopodobnym byłoby nawet to, że ludzcy władcy rozkazaliby  wymordowanie i spalenie domostw jego najbliższych sąsiadów, aby przestrzec mieszkańców, iż takie zachowania będą karane z najwyższą surowością. W czasach wojny pomoc wrogiej rasie równała się ze zdradą własnej populacji. Świat dzielił się tylko na dobrych i złych - ludzi oraz wampiry, a monarchowie nie uwzględniali odstępstw od tej zasady.
          Na samą myśl o konsekwencjach swojego czynu, skóra lekarza gwałtownie pobladła, niemal zlewając się kolorem z jego śnieżnobiałą koszulą. Oddech diametralnie przyspieszył, a serce biło tak prędko, jakby za chwilę miało wyskoczyć z piersi. Na czole pojawiły się drobne kropelki potu, które spotęgowały dreszcze wstrząsające jego ciałem. 
          Ciemnooki widząc pogorszenie się stanu swojego wybawiciela, z lękiem ułożył dłoń na jego ramieniu, po czym spytał:
          - Naruto, dobrze się czujesz?
          - Słabo...mi - wydukał blondyn, opierając głowę na ramieniu Potomka Nocy. - Nie...mogę...oddychać...
          Wdechy oraz wydechy powietrza z każdą chwilą stawały się coraz niespokojniejsze, chaotyczne, jakby walczył o kolejne porcje tlenu. 
          To atak paniki pomyślał Sasuke. Informacja o pochodzeniu moim i mojego brata musiała przewyższyć jego możliwości. To zaskakujące, że ludzkie nerwy zdołały znieść tak wiele nowych informacji. Byłem pewny, że zostanie sparaliżowany strachem, kiedy tylko dowie się o swoich telepatycznych zdolnościach. Tymczasem osiągnął swój limit dopiero w tej chwili. Coraz bardziej mnie intrygujesz, Naruto.
          Potomek Nocy uśmiechnął się subtelnie i objął ramieniem sylwetkę chłopaka, aby ukoić drżenie jego ciała. Pod wpływem dotyku, oddech blondyna powolnie zaczął się stabilizować, aż stał się spokojniejszy, miarowy. Tylko od czasu do czasu można było usłyszeć przygłuszone świsty.
          Lekarz wyprostował dotąd skulone plecy, jednocześnie obrzucając Potomka Nocy zaszklonym wzrokiem, w którym można było zauważyć kumulacje wszelkich negatywnych doznań - bezsilności, przerażenia i nieskończonego żalu za własne działania.
          - Za pomoc zwykłemu Potomkowi Nocy grozi śmierć - szepnął. - Co się stanie ze mną, skoro pomogłem księciu? Zamordują mnie ze szczególnym okrucieństwem? A może ukarzą wszelkie osoby ze mną powiązane? 
          - Nie pozwolę, aby za moje życie odpowiedzieli niewinni - odparł poważnie Sasuke, wpatrując się krwistymi tęczówkami wprost w błękitne oczy blondyna. - Ze szczególnością nie dopuszczę do tego, aby ktokolwiek zagroził tobie. Ocaliłeś moje życie, więc jeśli będzie taka potrzeba, ja uratuje twoje. 
          - A w jaki sposób chcesz tego dokonać? - odparł ironicznie Naruto. - Jeśli królowa dowie się, że ukryłem w swojej posiadłości jednego ze spadkobierców wampirzego tronu, to nie będę miał nawet możliwości, aby oczyścić się z zarzutów. Przyśle po mnie oddział Łowców, przed którymi nie uda ci się mnie obronić. To urodzeni zabójcy, specjalnie szkoleni w sztuce mordowania. Jeden Potomek Nocy oraz pół-wampir to dla nich żadne wyzwanie. 
          - Doskonale znam możliwości Łowców. Wiem, że są zdolni do wykonywania straszliwych mordów. Z ich rąk zginęło wielu przedstawicieli mojej rasy. Jednakże nie sądzisz, że za bardzo wyolbrzymiasz całą tę sprawę? - Obdarzył swojego rozmówcę pytającym spojrzeniem. - Zapewne nikt nie dowiedział się jeszcze, że mnie ocaliłeś. I nikt nigdy się o tym nie dowie. Zadbam o to. Nie musisz od razu snuć czarnego scenariusza. 
          Blondyn gwałtownie zacisnął pięści, a jego twarz przybrała rozwścieczony wyraz.
          - Więc według ciebie powinienem być spokojny i cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń?! Jestem lekarzem, Sasuke. Niemal codziennie spotykam się z dziesiątkami ludzi, aby ulżyć im w bólu. Oni wszyscy mogą być teraz zagrożeni. Jeśli władcy dowiedzą się o moim występku, pacjenci będą mogli zapłacić za nie własnym życiem tylko dlatego, że mieli ze mną kontakt! Teraz rozumiesz powagę sytuacji?! W śmiertelnym niebezpieczeństwie znalazły się setki istnień! A ty masz czelność mówić mi, że dramatyzuję?!
          - Na pewno mogę stwierdzić, że stanowczo za dużo krzyczysz - odrzekł Potomek Nocy mrużąc oczy, jakby straszliwie zabolały go uszy. - Nie zapominaj, że mam wyostrzony słuch i słyszę twoje wrzaski z o wiele większym natężeniem - po dłuższej chwili milczenia dodał  - rozumiem, że się boisz, ale wiesz, ja całe życie spędzam w ciągłym strachu.  Kiedy tylko układam się do snu zastanawiam się, czy jeszcze zdołam się obudzić. Każdy dzień jest dla mnie walką o przetrwanie. Czasem mam nawet wrażenie, że czuję na sobie oddech śmierci. Bezustannie ją widzę. Byłem świadkiem odejścia do wieczności setek Potomków Nocy i pół-wampirów. Między innymi na własne oczy zobaczyłem śmierć moich rodziców, przyjaciół, znajomych. Może już tak bardzo przyzwyczaiłem się do lęku, że zaczynam go nie odczuwać. Tylko w skrajnych przypadkach tracę nad sobą kontrolę. Stałem się przez to bardziej opanowany. Do wielu zagrożeń podchodzę z większym dystansem - Westchnął ciężko. - Nie powinienem oczekiwać tego samego od ciebie. 
          Twarz Naruto złagodniała, a spięte ciało się rozluźniło. 
          - Nie jestem tak odważny, jak ty - przyznał zawiedzionym tonem. 
          - Nie, nie jesteś tak odważny, jak ja. Jesteś o wiele dzielniejszy ode mnie.
          Błękitnooki spojrzał z zaciekawieniem na swojego rozmówcę, który obdarzył go nikłym uśmiechem.
          - Choć jesteś pół-wampirem, zostałeś wychowany, jako człowiek - wyjaśnił Sasuke. - Twój ojciec, będący Potomkiem Nocy przekazał ci największe życiowe wartości. Potwierdzasz, że w dzisiejszych czasach istnieje empatia i bezinteresowna dobroć. Zdawałeś sobie sprawę, że ratując moje życie narażasz własne. Mimo tego zaopiekowałeś się mną. Nie sądzę, że jakikolwiek inny człowiek zrobiłby to samo, co ty. Czy nie jest to oznaka ogromnej odwagi?
          - Zawsze sądziłem, że odwaga to nieodczuwanie strachu, a ja nie należę do osób nieustraszonych - stwierdził lekarz, opuszczając głowę.
          - Odwaga to stawienie czoła własnym lękom, Naruto. Nie ich całkowite wykluczenie. Jestem pewny, że gdy zobaczyłeś mnie nieprzytomnego na progu swojego domu zostałeś początkowo sparaliżowany strachem. Jednakże nie pozwoliłeś, aby przerażenie wzięło nad tobą górę. Choć zdawałeś sobie sprawę, że uratowanie mnie może ci przysporzyć wiele problemów, to i tak mnie ocaliłeś. W porównaniu z tobą, moja odwaga jest minimalna. 
          - Więc mój strach jest uzasadniony?
          - Jak najbardziej. Byłbym zdziwiony, gdybyś zupełnie się niczego nie obawiał - Odetchnął głęboko. - Nie będę cię okłamywał i wmawiał ci, że nie jesteś w niebezpieczeństwie. Znalazłeś się w nim z chwilą, kiedy mi pomogłeś. Jednak pragnę abyś wiedział, że dopóki ja żyję nie pozwolę wyrządzić ci żadnej krzywdy. Jestem twoim dłużnikiem, Naruto i nie dopuszczę, aby ktokolwiek ci zagroził. Masz moje słowo, a wampiry, gdy coś komuś obiecują to zawsze swojego słowa dotrzymują. 
          Blondyn uśmiechnął się szeroko. Przysięga Potomka Nocy sprawiła, że jego serce zdołało odzyskać umiarkowany rytm. Choć setki ponurych myśli odbijały się w głowie, łagodny wzrok Sasuke skutecznie koił jego nerwy. Nawet ciągle krwiste tęczówki przestały już przerażać lekarza. Na pierwszy rzut oka wydawały się być agresywne, pełne nienawiści, żądzy krwi. Jednak, kiedy Naruto uważniej się im przyjrzał, dojrzał w nich małe płomyki radości i życzliwości. Tak ciepłego spojrzenia nie widział od czasu, gdy spoglądał w oczy swojego ojca.
          Przez te rozmyślenia nawet nie zauważył, że przez wiele minut wpatrywał się prosto w tęczówki czarnowłosego. Speszony Sasuke odwrócił głowę w przeciwną stronę, a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
          - Dlaczego tak bacznie mnie obserwujesz? - spytał zawstydzony.
          Niebieskooki zaśmiał się cicho.
          - Wybacz. Twoje spojrzenie bardzo przypomina mi wzrok mojego taty. Z tego powodu tak bardzo się w nie zapatrzyłem. 
          Kruczowłosy pokiwał głową w zrozumieniu. Rozchylał już usta, aby coś powiedzieć, kiedy nagle położył dłoń na klatce piersiowej, gdzie pod grubym opatrunkiem znajdowało się zaszyte skaleczenie. Przegryzł wargę, z której skapnęła kropla krwi, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
          Naruto natychmiast troskliwie ułożył dłoń między jego łopatkami, pytając:
          - Rana ci dokucza?
          - Tak - potwierdził Potomek Nocy. - W przeciwieństwie do ludzi, wampiry mają dar szybszej samoregeneracji. Nasze rany prędzej się goją, ale kiedy to się dzieje łącząca się skóra sprawia nam odrobinę cierpienia. 
          - Powinieneś się przespać. Sen jest najlepszym uzdrowicielem. Wydajesz mi się być bardzo przemęczony, a teraz przede wszystkim powinieneś oszczędzać siły. Pomogę ci się położyć. 
          Sasuke posłusznie skinął głową i nie protestował, gdy blondyn wstał z sofy. Z minimalną pomocą kruczowłosego zdołał ułożyć go na kanapie w wygodnej pozycji, po czym okrył całe jego posiniaczone ciało ciepłym, bawełnianym kocem. 
          - Zostanę z tobą - oznajmił Naruto, siadając na posadzce obok twarzy wampira. Usadowił się tak blisko niego, że odczuwał na szyi powiew zimnego oddechu.
          - Nie kładziesz się spać? - spytał Potomek Nocy. - Jesteś wycieńczony.
          - Czuję, że już nie zasnę. Zbyt wiele spraw mnie męczy, a noc to idealny czas na przemyślenia. 
          Kruczowłosy obdarzył go troskliwym spojrzeniem.
          - Nie zaprzątaj sobie głowy ponurymi myślami - szepnął.
          - Postaram się - Usta Naruto wygięły się w półuśmiechu.
          Sasuke powolnie zamknął opuchnięte powieki. Nie minęło nawet kilka sekund, gdy do uszu blondyna doszedł cichy, miarowy oddech. Obrócił twarz w stronę kruczowłosego i zdał sobie sprawę, że chłopak zapadł w głęboki sen. W czasach wojny zaśnięcie jest jedyną ucieczką od brutalnego świata pomyślał. Przyciągnął kolana do piersi i oparł na nich głowę, a blask pełnego księżyca przebił się przez szyby okien, oblewając swoim blaskiem twarze obu młodzieńców. 

*******
          Cały obszar królestwa Lenoi od tysiącleci porastały bujne, gęste lasy. Oprócz bycia zbiorowiskiem różnorodnych drzew czy zapewnianiu naturalnego środowiska dzikim zwierzętom, miały one inne zastosowanie. W najbardziej skrytych częściach puszcz, gdzie rzeki, urwiska oraz skały gwarantowały pierwotną ochronę zostały utworzone wampirze miasta oraz osady. Kiedy Północny Kontynent pochłonęła wojna, Potomkowie Nocy zamieszkali w utworzonych przez siebie koloniach. Wiele z nich zostało odkrytych przez ludzi i spalonych, a ich mieszkańcy na miejscu byli mordowani. Jednakże niektóre, skryte gałęziami drzew pozostały nietknięte, a swoją wielkością i wspaniałością dorównywały nawet Metrisundowi - stolicy królestwa ludzi. Jednym z takich wampirzych metropolii była Kolonia - teraźniejsza siedziba monarchów.
          Od kilku dni krętymi, leśnymi ścieżkami, pod osłoną nocy kierował się tam wysoki mężczyzna, odziany w długi, śnieżnobiały płaszcz. Z pod jego zaciągniętego kaptura wystawały nieliczne, złote kosmyki, a błękitne oczy błyszczały się w blasku księżyca, który był jego stałym towarzyszem wędrówek. Na wszelki wypadek do jego pasa przyczepiona była bogato zdobiona, złota pochwa, w której krył się wyjątkowo smukły, długi miecz. Przy boku blondyna majestatycznym, dumnym krokiem maszerowała popielata wilczyca, której jedynie grzbiet zdobił biały kolor. Zwierze zawsze podążało równym krokiem ze swoim panem, spoglądając granatowymi tęczówkami to na drogę, to na twarz mężczyzny, jakby chciała się upewnić, że jej właściciel jest bezpieczny.
          Dzisiejsza noc nie stanowiła wyjątku - blondyn oraz jego towarzyszka przemykali się niczym cienie między drzewami. Z łatwością pokonywali wszelkie przeszkody - głazy, wyrwy oraz śliskie zakamarki. Sprawiali wrażenie, jakby doskonale znali każdy zakątek lasu. 
          W pewnym momencie natrafili na równą ścieżkę, okrytą upadłymi, kolorowymi liśćmi. Przyspieszyli kroku, gdy gałęzie drzew stały się nagie, a blask pełnego księżyca oświetlił ich drogę.
          - Jesteśmy już niedaleko, Pełnio - rzekł mężczyzna śpiewnym głosem. - Niedługo trafimy do Kolonii. 
          Wilczyca mruknęła z zadowoleniem, ocierając łeb o dłoń swojego pana. Blondyn uśmiechnął się szeroko i uniósł głowę w stronę nieba. Blask gwiazd oświetlił jego twarz, ukazując łagodne, wampirze rysy oraz krwiste tęczówki. 
          - W oddali można już zobaczyć, że niebo zmienia barwy - szepnął. - Niedługo nadejdzie świt, a wtedy rozpocznie się zebranie Rady Księżyca. Myślisz, że zdążymy na czas?
          Zwierzę twierdząco pokiwało łbem. 
          - Pewnie masz rację. Wybrałem najłatwiejsze, południowe wejście. Będziemy musieli tylko pokonać rzekę i przejść podziemnym tunelem. Ciekawi mnie tyko jedna rzecz - właściwie czego może ode mnie chcieć zgromadzenie najważniejszych Potomków Nocy?
          Pełnia obdarzyła swojego towarzysza pytającym spojrzeniem, po czym czule otarła się o jego nogę. Blondyn ponownie się uśmiechnął.
          - Słusznie, moja droga. Lepiej nie martwić się na zapas i zaczekać na rozwój wydarzeń.
           Po pewnym czasie znaleźli się na brzegu rwącej rzeki. Niebo powolnie się rozjaśniało, a księżyc zaczął ustępować miejsca słońcu.
          - Musimy się pospieszyć - rzekł mężczyzna. - Nie możemy się spóźnić. Nie damy im powodu, aby na wstępie zrobili nam wykład o naszym "lekceważeniu ich próśb", prawda?
          Wilczyca radośnie kłapnęła szczękami, zgadzając się ze zdaniem swojego towarzysza.
          Pośrodku szerokiego pasa wody, oba brzegi łączyły płaskie, małe kamienie, będące jedyną drogą na przeciwległe strony lasu. Największym problemem była jednak głębokość rzeki oraz jej potężny nurt - jeśli tylko któreś z nich by się poślizgnęło nie miałoby szans na ratunek. Na dodatek głazy rozstawione były co niemal metr. Jedynym sposobem na ich pokonanie były stanowcze skoki.
          Blondyn bacznie przyjrzał się nieprzekonującemu przejściu, po czym spojrzał na Pełnię.
          - Wampiry wiedzą, jak zabezpieczyć swoje miasta - Westchnął głęboko. - Nawet pełnokrwisty Potomek Nocy ma problem z pułapkami i przejściami. Myślisz, że sobie poradzimy? 
          Zwierzę twierdząco kiwnęło głową.
          - Twoja odwaga jest większa niż moja - Uśmiechnął się. - Ruszajmy.
          Wilczyca posłusznie przystanęła na brzegu rzeki, szykując się do skoku. Napięła mięśnie i jednym susem znalazła się na pierwszym kamieniu. Kiedy wskoczyła na kolejny, jej właściciel miał za sobą już początkowy głaz, na którym bez problemu stabilnie wylądował. Razem pokonywali dalsze odcinki drogi, lecz kamienie stawały się coraz mniejsze i bardziej śliskie. Nie raz ledwo zdołali utrzymać równowagę, ale po paru minutach bezpiecznie znaleźli się na drugim brzegu rzeki. Przez chwilę dyszeli ciężko, spoglądając na przebytą drogę. 
          - Wcale nie było tak ciężko - zaśmiał się mężczyzna.
          Pełnia zmierzyła go wątpliwym wzrokiem.
          Kiedy minął czas na odpoczynek, wędrowcy ruszyli w głąb lasu, gdzie między bujnymi krzewami odnaleźli kamienne schody prowadzące do głębi podziemnego tunelu. Ostrożnie stąpali po nierównych stopniach, aż znaleźli się w przejściu - wydrążonym w ziemi korytarzu, w którego ścianach znajdowały się rozżarzone pochodnie. Dym, wydobywający się z płomieni łączył się zapachem z nutą stęchlizny, która sprawiała, że zarówno wilczyca, jak i jej pan pragnęli prędko opuścić to miejsce. Ich czułe nosy łaknęły odrobinę świeżego powietrza.
          Nagle piaskowa ścieżka zaczęła się przeobrażać w wyłożoną brukową kostką, równą drogę, a sufit tunelu stawał się wyższy. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, kiedy zauważył tuż przed nimi wyjście z przejścia. Gdy tylko je przekroczyli nabrali w płuca okazałą ilość tlenu. 
          Kilkadziesiąt metrów dalej ich oczom ukazały się ogromne mury obronne, na których przesiadywały setki wampirzych łuczników. Pośrodku zabezpieczeń znajdowały się zamknięte drzwi, prowadzące do wnętrza miasta.
          - Jesteśmy, Pełnio - oświadczył mężczyzna. - Dotarliśmy do Kolonii. 
          Wilczyca z zadowoleniem kiwnęła łbem.
          Gdy zbliżali się do bramy miasta, łucznicy wyjątkowo się ożywili. Choć granice osady były przysłonięte przez korony drzew blondyn zdawał sobie sprawę, że patrzący na niego wojownicy to nawet nie połowa wszystkich Potomków Nocy obecnych na murach. Zabezpieczenia miały po kilkanaście kilometrów długości, dlatego jedynie nieliczni mogli go zauważyć. Musiał być ostrożny, aby któryś z wojowników przed przypadek nie wziął go za wroga i nie zaatakował. 
          Spokojnym krokiem pokonywał odległość, oddzielającą go od bram Kolonii, kiedy nagle ujrzał przy drzwiach znajomego Potomka Nocy, oczekującego jego przybycia. Wysoki młodzieniec, o przeraźliwie bladej skórze, krwawych oczach oraz krótkich, czarnych włosach spoglądał na niego z nieukrywaną radością. Jego czarna, długa szata zaszeleściła niespokojnie, gdy uklęknął na jedno kolano i wykonał głęboki pokłon przed wędrowcem. 
          - Witam, panie Minato - przywitał się brunet. 
          - Witaj, Sai - odparł blondyn, zrzucając z głowy kaptur, spod którego uwolniły się jego błyszczące, złote kosmyki.
          Gdy ciemnowłosy wstał z ziemi i obdarzył przybyłego szerokim uśmiechem, słońce wychyliło się z nad horyzontu. Dotąd czerwone tęczówki blondyna wypełniły się głębokim, niebieskim kolorem, a oczy jego rozmówcy spowiła czarna barwa. 
          - Rada Księżyca nas oczekuje - rzekł Sai. - Ruszajmy. Nie każmy im na siebie czekać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani:)
Po dłuższej przerwie od pisania "Serca mroku" udało mi się dziś opublikować wpis. Mam nadzieję, że Wam się spodobał, ponieważ przyznam się szczerze, że miałam sporo problemów z jego napisaniem, gdyż nie pamiętałam, co wydarzyło się we wcześniejszych notkach xD Wiele rzeczy musiałam doczytywać, ale rozdział jest już gotowy. Czekam na Wasze opinie i wrażenia. 

Ze względu na to, że mam teraz ferie zimowe następny wpis powinien pojawić się za kilka dni. Będzie to 7 rozdział opowiadania, ale mam jeszcze w planach kilka one-shotów, a także ulepszenie szablonu. Nie jestem pewna, czy dam radę zrealizować moje zamierzenia, ale na pewno się postaram.

W ciągu kilku najbliższych dni odwiedzę także wszystkie obserwowane blogi, na których pojawiły się nowe wpisy.

Życzę Wam miłego czytania i do następnego razu:)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

20 komentarzy:

  1. Nareszcie!!!!!!!!!!!
    nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś dodaniem notatki oraz informacją o kolejnym rozdziale :D
    czekam na dalszy ciąg historii

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Historia hyba zaczyna się rozkręcać. Czekam na kolejną część. Dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu , jestem zakochana w tym opowiadaniu . Wchłonęłam je niemal natychmiast , zapominając o całym świecie . Rumieńce Saska , och ach ech ^.^ On musiał wyglądać tak słodziutko :3 Jak zawsze jestem pod wielkim wrażeniem i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy ♥
    Pozdrawiam i życzę weny , oraz udanych ferii .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)

      Usuń
  4. Ja tu sobie oglądam Magi, ciekawość mnie zżera co będzie w następnym odcinku, wiem już że szybko nie zasnę, więc z nadzieją zerkam na pulpit nawigacyjny bloggera i co widzę??
    Nową notkę sasunaru, hip hip hurrra!
    Już trochę mi się oczy kleją, ale nie mogłam tego zignorować, a notka świetna! Trochę za dużo Minato, a za mało narusia, ale jest dobrze.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że notka przypadła Ci do gustu :)

      Usuń
  5. Czytam sobie początek i nagle pojawia się tam zdanie, że Naruto nie musiał słyszeć odpowiedzi na swoje pytanie, a ja za nic w świecie nie mogłam przypomnieć sobie o co spytał xD Przez wcześniejszego szota, trochę się gubię w powyższym opowiadaniu, ale bez obawy, sprawdziłam już wszystkie nieścisłości :D
    Szczera rozmowa moich ulubieńców, mmm :) Ciekawe, kiedy coś między nimi rozkwitnie, chociaż sądząc po zarumienionym Sasku chyba już coś się kroi. Pewnie fascynacja obu stron do siebie, bo w końcu nie są zwykłymi istotami, a Naruto to już kompletnie odstępuje od normy, co się Uchisze pewnie podoba xD
    Boże, dziewczyno, końcówka jest fenomenalna! Od razu wiedziałam, że chodzi o Minato, ale nie podejrzewałam, iż ukaże się tak prędko. Pozostaje tylko czekać, kiedy się spotka z Naruto. Także pozostaje czekać, kiedy to wydarzy się coś między naszym paringiem ;) A mam nadzieję, że w najbliższym czasie chociaż się pocałują.
    Gorąco pozdrawiam i życzę udanych ferii, podczas których napiszesz wiele, wiele tekstów dla nas - czytelników :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah ja także nie pamiętałam tego pytania, więc musiałam doczytać poprzedni rozdział, aby zacząć pisać kolejny xD Dziękuje i cieszę się, że rozdział Ci się spodobał :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy rozdział. To głębokie wpatrywanie się Naruto w oczy Sasuke oraz rumieńce Sasuke hihihihi mój ulubiony fragment. Życzę weny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko na to czekałam i tylko dla tego opowiadania żyłam dalej ;D Nie spodziewałam się, że tak szybko do akcji wkroczy Minato. Aż ciarki mnie przechodzą, gdy pomyślę sobie o Radzie Księżyca. Kolejny punkt dla ciebie za pomysł ;p Zacieram rączki na kolejny rozdział. Oby pojawił się jak najszybciej ;p Ciekawość mnie zżera, co będzie dalej. Czego Minato dowie się na spotkaniu z Radą? Czy Sasuke i Naruto uwolnią Itachiego? A to co mnie najbardziej gryzie to, to czy Sasuke będzie uczył Naruto korzystać ze swoich wampirzych zdolności xD Czym jeszcze nasz zaskoczysz? Jak wspomniałam wcześniej, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Jeśli ferie ci sprzyjają w tej chwili, to niech ci się nigdy nie kończą :D Pozdrawiam i życzę weny :*. Papatki :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i bardzo się cieszę, że wpis Ci się spodobał :)

      Usuń
  8. Przepraszam, że tak późno, ale wiesz, jak jest ^^" Mniejsza xD
    Ja też nie spodziewałam się Minato tak szybko. wiedziałam, że prędzej czy później się pojawi, ale już? No ale widocznie jest jakiś powód.
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział, bo na prawdę uwielbiam Twoje opowiadanie. Tylko czekać na kolejne notki ;D Przepraszam też, że nie skomentowałam poprzedniej notki, ale przeczytałam ją dwa dni temu a tu już kolejny rozdział ^^" Postaram się poprawić! Naprawdę!
    Zatem buziaki i czekam na więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się spodobał :) Następny wpis powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu.

      Usuń
  9. Witaj, witaj ;]
    jestem pod wrażeniem przeczytania całego mojego komentarza, sama byłam pod wrażeniem tego co wyszło spod moich palców ;] ;D Tak to jest, jak chce się napisać kilka słów, podzielić się wrażeniami o każdym opowiadaniu czy one-shocie jaki się przeczytała...
    A co my tutaj mamy w tym rozdziale? Który notabene jest genialny ;] Och... tak, tak jest Minato, który jest dość ważną osobistością w świecie wampirzym, zważywszy, ze został wezwany na zebranie Rady... i my wiemy już w jakim celu.. z miasta nie wrócił król i książę... Ciekawe jaka będzie jego reakcja jak spotka się z synem, bo na pewno się z nim spotka, prawda? I dowie się, że uratował księcia... Wielkie pozytywne wrażenie wywarła na mnie scena, kiedy to Sasuke mówi, że nie pozwoli aby niewinni odpowiedzieli za jego życie, a zwłaszcza właśnie Naruto. Jak i następna scena kiedy mówi, ze Naruto jest o wiele dzielniejszy od niego... Ach speszony i z rumieńcami na twarzy za sprawą Naruto ;] tak, tak. Och zapomniałabym... ta wilczyca Minato jest cudowna. Itachi ma kruka, Sasuke pewnie jastrzębia, albo czarną panterę, a pół-wampiry mogą mieć jakieś stworzonko? Do Naruto pasuje jakiś lisek ;]. Ok, nic mi nie pozostaje jak powiedzieć, że z niecierpliwością czekam na następny rozdział....
    Weny, mnóstwa weny Tobie życzę..
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i bardzo się cieszę, że notka Ci się spodobała :)

      Usuń
  10. Hej kochana! Cudowny rozdział zaczyna się coś dziać.Wszystko jest genialne opisane i bardzo mnie ciekawi co będzie dalej. No i między Naruto a Sasuke coś tam już się kroi;p Wspaniale piszesz przeczytałam jednym tchem naprawdę świetnie! Wybacz kochana,że tym razem się nie rozpiszę ale nie mam do tego głowy i tak się cieszę,że przeczytałam. Nie dość,że przed feriami zachciało im się robić sprawdziany to jeszcze mój chłopak jest chory i bardzo się o niego martwię.A,że mieszkamy 50 km od siebie to niestety nie mogę go odwiedzić. A co tam u Ciebie?? Jak mijają ferie?? Ja odliczam dni do moich bo mam już naprawdę dość tej nauki.Szkoda,że mamy w innych terminach.No ale chociaż dodasz nowe rozdziały,które ja później nadrobię;) Pozdrawiam gorąco i życzę udanych ferii i dużo weny;***
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kochana :) Bardzo się cieszę, że notka Ci się spodobała. Ja także przed feriami miałam mnóstwo sprawdzianów i kartkówek. Co niestety jest najsmutniejsze to to, że jak tylko wrócę do szkoły znów czeka mnie masa testów. Na razie staram się tym nie przejmować i próbuje się nacieszyć feriami, choć jest to strasznie trudne, bo po powrocie mam bardzo skomplikowany sprawdzian z matematyki. Z całego serca życzę Twojemu chłopakowi powrotu do zdrowia :) U mnie na szczęście wszystko dobrze. Na feriach leniuchuję i także żałuję, że nie mamy ich w tym samym terminie. Pozdrawiam :*

      Usuń