W którym miłość do człowieka staje się śmiertelnym zagrożeniem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Entuzjazm, z jakim Sasuke przedstawił swój plan działania sprawił, iż jego twarz rozpromieniała - w dotąd przerażonych, przygaszonych tęczówkach ponownie pojawiły się ogniki radości, a usta rozchyliły się w szerokim uśmiechu, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Obserwując zmianę zachowania wampira, kąciki warg blondyna również się uniosły. Naruto, niczym oczarowany przyglądał się oczom bruneta, lecz, kiedy ich spojrzenia niespodziewanie się skrzyżowały, z zawstydzeniem spuścił wzrok, wbijając go w wyznaczony punkt na blacie ławy. Uchiha zaśmiał się pod nosem, gdy dostrzegł na policzkach lekarza różane wykwity, lecz po chwili zdołał się uspokoić i przyznał w duchu, że rumieńce dodawały młodzieńcowi uroku.
Uzumaki, aby ukryć zażenowanie, błyskawicznie podniósł się z sofy. Miał zamiar udać się po gęsie pióro oraz pergamin, ale podczas wykonywania pierwszego kroku odczuł chłodny, aksamitny dotyk, zacieśniający się wokół nadgarstka. Z zaciekawieniem przeniósł spojrzenie na swoją prawą dłoń, którą delikatnie obejmowały palce Potomka Nocy - wplątywały się pomiędzy jego opuszki, pieszczotliwie gładząc skórę. Następnie obrócił zaczerwienioną twarz w stronę wampira, który znacząco spochmurniał - dotąd rozweselone oczy utraciły niedawny błysk, czoło i brwi się zmarszczyły, jakby prowadził w głowie bitwę z myślami, a usta ułożyły się w ponurą, poziomą kreskę. Przyglądając się smętnemu obliczu Uchihy, Naruto odczuł, że rytm bicia serca przyspiesza z niepokoju.
Od chwili złączenia umysłów oraz ujrzenia wspomnień Sasuke, Telepata dojrzał w brunecie bratnią duszę - bliską osobę, której zapewnienie szczęścia i bezpieczeństwa jest jego obowiązkiem. Z tego powodu czuł się winny, jak gdyby nie wywiązał się z obietnicy ochrony Potomka Nocy, a równocześnie przerażony, kiedy tylko na twarzy wampira pojawił się grymas fizycznego lub psychicznego bólu.
Teraz, gdy wyraźnie rysowało się na niej przygnębienie, Uzumaki odtwarzał w pamięci wizje, których doświadczał podczas powiązania jaźni. Przypominał sobie ogrom cierpień, jakie dotknęły Potomka Nocy i ze smutkiem odkrył, że siedzący przed nim Sasuke bezustannie znosi wewnętrzne katusze. Nawet w tej chwili, gdy udało mu się znaleźć wyjście z sytuacji i zdołał przywrócić nadzieję na ocalenie brata pojawiło się coś, co ugasiło jego wcześniejszy zapał.
Blondyn pragnął go pocieszyć, dodać mu otuchy. Pomyślał, że mógłby go przytulić - zamknąć w swoich ramionach i ciepłem własnego ciała odegnać wszelkie troski. Wplątałby dłonie w jego włosy i pozwoliłby mu oprzeć głowę na swojej klatce piersiowej. Tak trwaliby wiele godzin w całkowitym bezruchu, napawając się wzajemną obecnością. Jednakże po dłuższej chwili namysłu stwierdził, iż ten gest byłby zbyt odważny, a brunet prawdopodobnie opacznie by go zrozumiał, biorąc blondyna za nachalnego chłoptasia, któremu zebrało się na nieodpowiednie pieszczoty. Aby nie pogorszyć panujących między nimi relacji, Naruto zdołał jedynie mocniej ścisnąć rękę Uchihy, a także wyszeptać pytającym tonem:
- Sasuke?
Ciemnooki obdarzył przyjaciela uśmiechem. Chciał, aby ruch warg zniwelował zaniepokojenie Telepaty, lecz musiał nie odnieść pożądanego rezultatu, gdyż skóra pół-wampira pobladła, a po jego ciele przebiegł upiorny dreszcz.
Brunet, zrezygnowany, westchnął ciężko, po czym przemówił ciepłym, kojącym głosem:
- Zaczekaj, Naruto. Usiądź przy mnie. Zanim poślę list do Deidary, musisz wiedzieć o pewnej bardzo ważnej sprawie, która może wpłynąć na twoją decyzję o udzieleniu pomocy mnie i Itachi'emu. - Spuścił wzrok. - Nie będę zdziwiony, jeśli zechcesz zrezygnować. Uszanuję wszystko, co postanowisz. - Raptownie przegryzł wargę. - Nie wybaczyłbym sobie, gdybym to przed tobą ukrył.
Uzumaki ponownie zadrżał, lecz posłusznie wykonał polecenie - zajął miejsce obok Potomka Nocy, nie wypuszczając jego dłoni. Zauważając, iż Sasuke ma problem z doborem odpowiednich słów, o czym świadczyło otwieranie i zamykanie ust, Naruto subtelnie się do niego przysunął. Kiedy otarli się o siebie udami, Uchiha powędrował spojrzeniem na twarz blondyna, gdzie początkowo przypatrywał się jego urzekającym tęczówkom, a później zachęcającemu uśmiechowi. Czując bliskość i otwarcie lekarza, Potomek Nocy odzyskał pewność siebie, dzięki czemu natychmiast przemówił:
- Zarówno ludzie, jak i wampiry poszukują miłości. Gdyby nie istniała, nasze egzystencje niewiele by znaczyły - rodzilibyśmy się i umierali, żyli i przemijali. Po jednym pokoleniu nadchodziłyby kolejne, a pamięć o nich znikałaby wraz z chwilą śmierci. Bylibyśmy niczym - marnym pyłem, a dzięki temu, że zarysowujemy się w czyimś sercu, istniejemy wiecznie. Przyjemnie jest budzić się ze snu i mieć świadomość, iż ktoś na nas czeka, łaknie naszej obecności. Wiedzieć, że jest osoba, która na nas czeka. Kocha nasze zalety, jak i wady. Troszczy się o nas i nie odejdzie, kiedy zaczynają się problemy. Istnieje wiele typów miłości: do dziecka, do rodziców, do rodzeństwa, do ojczyzny, do natury... Jednak w przypadku Potomków Nocy, najbardziej kłopotliwa jest miłość do wampira lub człowieka, z którym nie jesteśmy powiązani więzami krwi - miłość kochanków.
- Kochanków? - powtórzył zaciekawiony Naruto, z niecierpliwością oczekując dalszej części wypowiedzi Uchihy.
- Tak. - Sasuke potwierdził skinieniem głowy. - Przedstawiciele mojej rasy poszukują partnerów zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Pewnie o tym nie słyszałeś, ale powinieneś wiedzieć, że Potomkowie Nocy gustują w przedstawicielach obydwu płci. Tylko od nas zależy, którą preferujemy.
Uzumaki drgnął, przypominając sobie pocałunki, które składał na twarzy bruneta. Zrozumiał, dlaczego był zszokowany tym, jak ogromną przyjemność sprawiały mu usta wampira, gdy muskały rozcięty policzek. Choć Sasuke był mężczyzną, w jego towarzystwie Naruto czuł się swobodniej niż kiedykolwiek przy jakiejkolwiek kobiecie. Wcześniej próbował znaleźć sobie partnerkę, lecz żadna nie pociągała go zarówno w aspekcie mentalnym, jak i fizycznym. Nie potrafił podjąć dogodnego tematu rozmowy, a najmniejszy dotyk wprawiał go w zawstydzenie, nie wywołując choć najlichszej rozkoszy. Mimo tego, że wielokrotnie spotykał się z pięknymi damami, ich uroda go nie urzekała. Ani jednej z nich nie zdołał pokochać, a nawet nie odczuł krótkotrwałego zauroczenia. Natomiast przy Potomku Nocy czuł się zupełnie inaczej. Kiedy tylko ręce Sasuke dotykały jego skóry, po ciele przebiegał upojny dreszcz. Mógł godzinami siedzieć i wpatrywać się w oczy wampira, których wyraz sycił zmysły. Nie musiał zastanawiać się nad tym, co mówi - motywy pogawędek bez problemu nawijały się na jego język, a Uchiha cierpliwie go wysłuchiwał, nie przerywał. Naruto odnosił wrażenie, że kruczowłosy doskonale odgaduje jego emocje, wątpliwości, przyczyny strachu i zaniepokojenia, a także, iż zawsze potrafi im zaradzić. Towarzystwo bruneta sprawiało, że czuł się bezpieczny, szczęśliwy, a także - że przy swoim boku posiada ukochaną osobę.
Uzumaki gwałtownie się speszył. Spojrzał na złączone dłonie i mocniej zacisnął palce na ręce Sasuke, myśląc: czy to możliwe, bym mógł obdarzyć go uczuciem?
Ciemnooki, odczytując wewnętrzne rozważania Telepaty, troskliwie się uśmiechnął, po czym ostrożnie ułożył dłoń na policzku młodzieńca i zmusił go do obrócenia głowy. Kiedy ich linie oczu znalazły się na wspólnym poziomie, Uchiha posłał mu uspokajające spojrzenie, szepcząc:
- Rozumiem twoje obawy. Przez to, że zdecydowałeś się mnie ocalić, przygarnąć i udzielić mi swojej pomocy, zostałeś wtrącony w środek świata wampirów. Nie znasz naszych obyczajów, kultury, sposobu postępowania. Żyłeś, jako człowiek, dlatego zachowania Potomków Nocy mogą cię szokować. Z tego, co wiem, związki przedstawicieli jednej płci wśród ludzi nie spotykają się z przychylnym odzewem społeczeństwa. Dlaczego wśród wampirów jest inaczej? Ponieważ my nie patrzymy na inne osoby oczami naszych ciał, lecz duszy. Kochamy sercem, nie rozumem. Jestem pewny, iż odnajdziesz swoją własną drogę i zdecydujesz, co jest dla ciebie lepsze. Nie musisz się spieszyć. Cierpliwie zaczekam.
Błękitnooki głośno przełknął ślinę czując, iż na policzkach znowu pojawiły się wypieki, które wkrótce objęły cały obszar twarzy. Po chwili piekły go nawet czubki uszu, mięśnie całego ciała się napięły, a na karku zjeżyły się maleńkie włoski. Mimo pozornie nieprzychylnej reakcji organizmu, Naruto uśmiechnął się szeroko, a w jego tęczówkach pojawiły się radosne iskierki. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się równie szczęśliwy. Choć był zawstydzony słowami Uchihy i jego niespotykaną siłą dedukcji, ogarnął go błogi spokój - nie musiał natychmiast podejmować decyzji. Mógł swobodnie przeanalizować swoje pragnienia, a Sasuke, który aktualnie darzył go kochającym spojrzeniem, nie będzie go ponaglał.
Uzumaki wziął głęboki, oczyszczający oddech, po czym oparł głowę na ramieniu bruneta, nieznacznie przymykając powieki.
Potomek Nocy, widząc poprawę nastroju przyjaciela, powrócił do przerwanego wątku:
- Tak jak już wspominałem, w przypadku wampirów najbardziej skomplikowana jest miłość kochanków. Nie tylko dlatego, że wybieramy pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale przede wszystkim z powodu tego, iż całe życie spędzamy z jednym partnerem.
- Z jednym partnerem? - Oczy Naruto znacząco się powiększyły.
Sasuke przytaknął skinieniem głowy.
- Gdy spotykamy przeznaczoną nam osobę, nie potrafimy przestać jej kochać. Nie możemy jej zdradzić czy od niej odejść, gdyż uczucie, które do niej żywimy jest zbyt głębokie, abyśmy mogli się od niego uwolnić. Cierpimy, kiedy nie widzimy naszej miłości, a gdy nasz partner umrze, my obumieramy z rozpaczy.
Blondyn przegryzł wargę i wtulił twarz w szyję Potomka Nocy.
- To piękne - stwierdził. - W przeciwieństwie do ludzi, jesteście wierni. Sasuke, jeśli jeden z kochanków poniesie śmierć, drugi pozostanie w świecie żywych, oznacza to, że do końca swych dni będzie samotny?
- Niestety, tak. Istnieją przypadki, w których wampir, po utracie pierwszego partnera, zdołał pokochać drugą osobę. Lecz są to wyjątki, jakie najczęściej się nie powiodły. Bez względu na to czy Potomek Nocy zapragnie się z kimś związać, zawsze będzie miał w pamięci swoją poprzednią miłość. Każdy gest, dźwięk, zapach, przypomni mu zmarłego ukochanego. Dla drugiej strony, takie zachowanie jest równie bolesne. Oddanie swojej duszy i ciała komuś, kto nie może zapomnieć o poprzedniku, wpływa destrukcyjnie na obu partnerów. Pierwszy jest rozdarty między zmarłym a obecnym kochankiem, drugi czuje się jedynie zastępstwem nieboszczyka.
- Toksyczna miłość, która doprowadzi ich do wzajemnego wyniszczenia. - Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Teraz, w czasach wojny, miłość to dla was ryzykowny luksus.
- Tak - potwierdził Sasuke, smętnie kiwając głową. - Musiałeś się o tym dowiedzieć, bym mógł opowiedzieć ci historię Deidary. Dzięki mojemu wstępowi zrozumiesz, dlaczego stałem się zaniepokojony planem szkolenia cię przez doświadczonego Telepatę.
Naruto wyprostował sylwetkę i przeniósł wzrok na twarz Sasuke, gdzie zagościł śmiertelnie poważny wyraz.
- Ja oraz Itachi poznaliśmy Deidarę w Kolonii, gdy byliśmy dziećmi - powiedział czarnowłosy. - Chłopiec w wieku mojego brata, ambitny i niebywale utalentowany. Telepata, który jednocześnie praktykował zielarstwo oraz medycynę. Wyrósł na zdolnego wojownika, potrafiącego posługiwać się nie tylko potęgą własnego umysłu, ale także ciała. Był perfekcyjnym strzelcem oraz jeźdźcem. Pewnego dnia wykorzystał swe umiejętności w walce - ocalił człowieka, swojego przyszłego partnera, którego w drodze do Kolonii napadł oddział Łowców. Okazało się, iż mimo tego, że pochodził z innej rasy, pomagał wampirom. Deidara postanowił się nim zaopiekować - wyleczył jego rany, otoczył troską i opieką. Tak prędko jak dane było im się spotkać, równie szybko narodziła się między nimi miłość. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknego i silnego uczucia, łączącego dwie osoby. Niestety, partner Deidary został śmiertelnie ranny - udali się w głąb lasu, by pozbierać zioła potrzebne do przyrządzenia lekarstw. Nie spodziewali się, że w tak gęstych zaroślach mogą natknąć się na grupę ludzi - morderców, którzy dostarczali ciała wampirów na zamek ludzkich władców, by zdobyć obiecane złoto. Mężczyzna osłonił Deidarę własnym ciałem - miecz przeszył go na wylot. Skonał w ramionach partnera, który zdołał pokonać oprawców, lecz nie zdążył ocalić swojej miłości.
Blondyn zagryzł wargi i starł dłonią łzę, która potoczyła się po policzku.
- Po tym wydarzeniu, Deidara zupełnie się zmienił - szepnął Sasuke, starając się opanować drżenie głosu. - Utracił większość telepatycznych zdolności. Wyjechał z Kolonii. Zamieszkał w małym domu wewnątrz południowego lasu, który wybudował własnymi rękami. Od śmierci partnera, stroni od towarzystwa. Wyrzuty sumienia spowodowane utratą kochanka sprawiły, iż zamknął się w sobie i nikogo do siebie nie dopuszcza. Jest zgryźliwy, sarkastyczny i straszliwie wymagający, a na domiar złego - nienawidzi ludzi. Z jego ust nie usłyszysz pochwały, Naruto. Uważasz się za człowieka, więc Deidara będzie robił wszystko, by ci to wypomnieć. Z jego strony nie można oczekiwać zrozumienia, a tym bardziej współczucia. Podczas treningu nie zwróci uwagi na twoją siłę - nawet, jeśli ból będzie rozrywał ci mięśnie, on nie mrugnie okiem. - Wbił spojrzenie w pobladłą twarz lekarza. - Czy mimo tego, co będziesz musiał znosić, dalej chcesz ofiarować swoją pomoc?
Naruto odczuł, jakby do żołądka wpadła mu bryła lodu, która z łatwością zmroziła jego wewnętrzne organy i wywołała efekt gęsiej skórki. Chłód, który ogarnął ciało był tak przenikliwy, iż bez trudu mroził krew w żyłach blondyna. Strach, jaki zrodził się w jego sercu spowodował, że lekarz gwałtownie pobladł, a po plecach spłynął mu zimny pot. Nie lękał się Deidary, jego wymagań, uwag na temat wyboru życia człowieka, a nie wampira. Przerażał go fakt, iż Sasuke pokładał w nim wszelkie nadzieje, liczył, że dzięki niemu odzyska starszego brata - jedynego członka rodziny. Uzumaki był dla niego ostatnią szansą na ocalenie Itachi'ego - króla Potomków Nocy, a równocześnie istoty, którą kruczowłosy darzył głęboką miłością. Błękitnooki bał się pomyśleć, co stałoby się z młodszym Uchihą, jeśli nie podołałby nauczeniu się używania telepatycznych zdolności. Wewnątrz duszy, Sasuke posiada wiele niezabliźnionych ran, pomyślał. Każda z nich nieznacznie się zasklepiła, lecz potężniejszy impuls wystarczy, by wszystkie się otworzyły. Jeśli nie podołam zadaniu, Itachi zostanie stracony, a Sasuke również zginie - umrze z rozpaczy. Nie mogę na to zezwolić!
Naruto przyjrzał się ciału bruneta - jego ranom, skrywanym pod bandażami oraz siniakom, zdobiącym skórę fioletowymi śladami. Gdy zawiesił oczy na jego twarzy, gdzie niepokój zmieszał się ze strachem, blondyn powrócił pamięcią do wspomnień Potomka Nocy, po czym uśmiechnął się i oparł głowę o czoło Uchihy. Podjął decyzję, wyzbywając się wcześniejszego strachu.
- Przyniosę pióro i pergamin, abyś mógł wysłać list do Deidary - poinformował Naruto, na co wampir w niezrozumieniu zmarszczył brwi, jakby słowa blondyna do niego nie dotarły.
- Bez względu na to, z jakimi przeciwnościami przyjdzie nam się mierzyć chcę, byśmy przeszli przez nie razem - wyjaśnił Uzumaki. - Nie zrezygnuję z ciebie, Sasuke. Stanę do walki, choćbym musiał pozostawić za plecami wszystko, co dotąd znałem.
Ciemnooki prędko zamrugał powiekami, starając się opanować łzy wzruszenia, które przyćmiły czarne tęczówki. Błyskawicznie ułożył dłonie na policzkach młodzieńca, przybliżając usta do jego czoła, lecz, nim wargi zdołały dotknąć skóry, Cień, który dotąd siedział na ławie i spokojnie obserwował rozmawiających młodzieńców, przeraźliwie zaskrzeczał. Niespodziewany odgłos kruka sprawił, że Naruto podskoczył w miejscu, a Sasuke syknął z bólu, gdy ptak udziobał go w kolano.
- Podły wypłosz! - wrzasnął Uchiha, pocierając obolałe miejsce. - Przysięgam, że kiedyś cię oskubię ze wszystkim piór!
Uzumaki z trudem opanował napad śmiechu, wywołany komicznym oburzeniem Potomka Nocy, po czym powiedział:
- Może okazywanie uczuć przez dwie istoty wprawia go w obrzydzenie.
- Nie, to naturalna, wrodzona złośliwość.
Cień wydał obrażony okrzyk, świdrując paciorkowatymi oczkami twarz Sasuke, który ledwo powstrzymywał się przed rozerwaniem zwierzęcia na strzępy. Naruto cicho się zaśmiał, by nie sprawić mylnego wrażenia, że nic nie znaczy dla niego krzywda bruneta, po czym błyskawicznie powstał z miejsca.
- Proszę, nie pozabijacie się pod moją chwilową nieobecność. - Uśmiechnął się i skierował w stronę wyjścia z salonu.
Kiedy miał już pokonać próg pomieszczenia, usłyszał za sobą pełen
wdzięczności głos przyjaciela:
- Dziękuję, Naruto. Na zawsze będę twoim dłużnikiem.
Uzumaki ponownie się uśmiechnął i zniknął w głębi sąsiedniego korytarza, pozostawiając Sasuke z gorzkim posmakiem niespełnionego pocałunku.
Uchiha zmarszczył brwi, posyłając krukowi mordercze spojrzenie.
- Wiesz, że cię nienawidzę, prawda? - syknął, na co Cień teatralnie wywrócił oczami.
Zwierzę chwyciło w dziób kawałek pergaminu, gdzie znajdowała się zapisana wiadomość Itachi'ego, po czym zamoczył nogę w kałamarzu i nakreślił pazurem nowe znaki.
Gdy ukończył dzieło, popchnął papier w stronę zaciekawionego chłopaka, który natychmiast chwycił pismo i przeczytał nowo powstałe zdanie:
- Miłość do człowieka to ryzyko, którego nie powinieneś podejmować - mruknął.
Podbródek bruneta potężnie zadrżał, a oczy gwałtownie się zaszkliły. Zmiął pergamin w dłoni czując, jakby serce wyskakiwało mu z piersi.
- Zdaję sobie z tego sprawę, Cieniu - przyznał Sasuke. - Lecz nie potrafię oprzeć się uczuciu, które się we mnie zrodziło.
Uzumaki, aby ukryć zażenowanie, błyskawicznie podniósł się z sofy. Miał zamiar udać się po gęsie pióro oraz pergamin, ale podczas wykonywania pierwszego kroku odczuł chłodny, aksamitny dotyk, zacieśniający się wokół nadgarstka. Z zaciekawieniem przeniósł spojrzenie na swoją prawą dłoń, którą delikatnie obejmowały palce Potomka Nocy - wplątywały się pomiędzy jego opuszki, pieszczotliwie gładząc skórę. Następnie obrócił zaczerwienioną twarz w stronę wampira, który znacząco spochmurniał - dotąd rozweselone oczy utraciły niedawny błysk, czoło i brwi się zmarszczyły, jakby prowadził w głowie bitwę z myślami, a usta ułożyły się w ponurą, poziomą kreskę. Przyglądając się smętnemu obliczu Uchihy, Naruto odczuł, że rytm bicia serca przyspiesza z niepokoju.
Od chwili złączenia umysłów oraz ujrzenia wspomnień Sasuke, Telepata dojrzał w brunecie bratnią duszę - bliską osobę, której zapewnienie szczęścia i bezpieczeństwa jest jego obowiązkiem. Z tego powodu czuł się winny, jak gdyby nie wywiązał się z obietnicy ochrony Potomka Nocy, a równocześnie przerażony, kiedy tylko na twarzy wampira pojawił się grymas fizycznego lub psychicznego bólu.
Teraz, gdy wyraźnie rysowało się na niej przygnębienie, Uzumaki odtwarzał w pamięci wizje, których doświadczał podczas powiązania jaźni. Przypominał sobie ogrom cierpień, jakie dotknęły Potomka Nocy i ze smutkiem odkrył, że siedzący przed nim Sasuke bezustannie znosi wewnętrzne katusze. Nawet w tej chwili, gdy udało mu się znaleźć wyjście z sytuacji i zdołał przywrócić nadzieję na ocalenie brata pojawiło się coś, co ugasiło jego wcześniejszy zapał.
Blondyn pragnął go pocieszyć, dodać mu otuchy. Pomyślał, że mógłby go przytulić - zamknąć w swoich ramionach i ciepłem własnego ciała odegnać wszelkie troski. Wplątałby dłonie w jego włosy i pozwoliłby mu oprzeć głowę na swojej klatce piersiowej. Tak trwaliby wiele godzin w całkowitym bezruchu, napawając się wzajemną obecnością. Jednakże po dłuższej chwili namysłu stwierdził, iż ten gest byłby zbyt odważny, a brunet prawdopodobnie opacznie by go zrozumiał, biorąc blondyna za nachalnego chłoptasia, któremu zebrało się na nieodpowiednie pieszczoty. Aby nie pogorszyć panujących między nimi relacji, Naruto zdołał jedynie mocniej ścisnąć rękę Uchihy, a także wyszeptać pytającym tonem:
- Sasuke?
Ciemnooki obdarzył przyjaciela uśmiechem. Chciał, aby ruch warg zniwelował zaniepokojenie Telepaty, lecz musiał nie odnieść pożądanego rezultatu, gdyż skóra pół-wampira pobladła, a po jego ciele przebiegł upiorny dreszcz.
Brunet, zrezygnowany, westchnął ciężko, po czym przemówił ciepłym, kojącym głosem:
- Zaczekaj, Naruto. Usiądź przy mnie. Zanim poślę list do Deidary, musisz wiedzieć o pewnej bardzo ważnej sprawie, która może wpłynąć na twoją decyzję o udzieleniu pomocy mnie i Itachi'emu. - Spuścił wzrok. - Nie będę zdziwiony, jeśli zechcesz zrezygnować. Uszanuję wszystko, co postanowisz. - Raptownie przegryzł wargę. - Nie wybaczyłbym sobie, gdybym to przed tobą ukrył.
Uzumaki ponownie zadrżał, lecz posłusznie wykonał polecenie - zajął miejsce obok Potomka Nocy, nie wypuszczając jego dłoni. Zauważając, iż Sasuke ma problem z doborem odpowiednich słów, o czym świadczyło otwieranie i zamykanie ust, Naruto subtelnie się do niego przysunął. Kiedy otarli się o siebie udami, Uchiha powędrował spojrzeniem na twarz blondyna, gdzie początkowo przypatrywał się jego urzekającym tęczówkom, a później zachęcającemu uśmiechowi. Czując bliskość i otwarcie lekarza, Potomek Nocy odzyskał pewność siebie, dzięki czemu natychmiast przemówił:
- Zarówno ludzie, jak i wampiry poszukują miłości. Gdyby nie istniała, nasze egzystencje niewiele by znaczyły - rodzilibyśmy się i umierali, żyli i przemijali. Po jednym pokoleniu nadchodziłyby kolejne, a pamięć o nich znikałaby wraz z chwilą śmierci. Bylibyśmy niczym - marnym pyłem, a dzięki temu, że zarysowujemy się w czyimś sercu, istniejemy wiecznie. Przyjemnie jest budzić się ze snu i mieć świadomość, iż ktoś na nas czeka, łaknie naszej obecności. Wiedzieć, że jest osoba, która na nas czeka. Kocha nasze zalety, jak i wady. Troszczy się o nas i nie odejdzie, kiedy zaczynają się problemy. Istnieje wiele typów miłości: do dziecka, do rodziców, do rodzeństwa, do ojczyzny, do natury... Jednak w przypadku Potomków Nocy, najbardziej kłopotliwa jest miłość do wampira lub człowieka, z którym nie jesteśmy powiązani więzami krwi - miłość kochanków.
- Kochanków? - powtórzył zaciekawiony Naruto, z niecierpliwością oczekując dalszej części wypowiedzi Uchihy.
- Tak. - Sasuke potwierdził skinieniem głowy. - Przedstawiciele mojej rasy poszukują partnerów zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Pewnie o tym nie słyszałeś, ale powinieneś wiedzieć, że Potomkowie Nocy gustują w przedstawicielach obydwu płci. Tylko od nas zależy, którą preferujemy.
Uzumaki drgnął, przypominając sobie pocałunki, które składał na twarzy bruneta. Zrozumiał, dlaczego był zszokowany tym, jak ogromną przyjemność sprawiały mu usta wampira, gdy muskały rozcięty policzek. Choć Sasuke był mężczyzną, w jego towarzystwie Naruto czuł się swobodniej niż kiedykolwiek przy jakiejkolwiek kobiecie. Wcześniej próbował znaleźć sobie partnerkę, lecz żadna nie pociągała go zarówno w aspekcie mentalnym, jak i fizycznym. Nie potrafił podjąć dogodnego tematu rozmowy, a najmniejszy dotyk wprawiał go w zawstydzenie, nie wywołując choć najlichszej rozkoszy. Mimo tego, że wielokrotnie spotykał się z pięknymi damami, ich uroda go nie urzekała. Ani jednej z nich nie zdołał pokochać, a nawet nie odczuł krótkotrwałego zauroczenia. Natomiast przy Potomku Nocy czuł się zupełnie inaczej. Kiedy tylko ręce Sasuke dotykały jego skóry, po ciele przebiegał upojny dreszcz. Mógł godzinami siedzieć i wpatrywać się w oczy wampira, których wyraz sycił zmysły. Nie musiał zastanawiać się nad tym, co mówi - motywy pogawędek bez problemu nawijały się na jego język, a Uchiha cierpliwie go wysłuchiwał, nie przerywał. Naruto odnosił wrażenie, że kruczowłosy doskonale odgaduje jego emocje, wątpliwości, przyczyny strachu i zaniepokojenia, a także, iż zawsze potrafi im zaradzić. Towarzystwo bruneta sprawiało, że czuł się bezpieczny, szczęśliwy, a także - że przy swoim boku posiada ukochaną osobę.
Uzumaki gwałtownie się speszył. Spojrzał na złączone dłonie i mocniej zacisnął palce na ręce Sasuke, myśląc: czy to możliwe, bym mógł obdarzyć go uczuciem?
Ciemnooki, odczytując wewnętrzne rozważania Telepaty, troskliwie się uśmiechnął, po czym ostrożnie ułożył dłoń na policzku młodzieńca i zmusił go do obrócenia głowy. Kiedy ich linie oczu znalazły się na wspólnym poziomie, Uchiha posłał mu uspokajające spojrzenie, szepcząc:
- Rozumiem twoje obawy. Przez to, że zdecydowałeś się mnie ocalić, przygarnąć i udzielić mi swojej pomocy, zostałeś wtrącony w środek świata wampirów. Nie znasz naszych obyczajów, kultury, sposobu postępowania. Żyłeś, jako człowiek, dlatego zachowania Potomków Nocy mogą cię szokować. Z tego, co wiem, związki przedstawicieli jednej płci wśród ludzi nie spotykają się z przychylnym odzewem społeczeństwa. Dlaczego wśród wampirów jest inaczej? Ponieważ my nie patrzymy na inne osoby oczami naszych ciał, lecz duszy. Kochamy sercem, nie rozumem. Jestem pewny, iż odnajdziesz swoją własną drogę i zdecydujesz, co jest dla ciebie lepsze. Nie musisz się spieszyć. Cierpliwie zaczekam.
Błękitnooki głośno przełknął ślinę czując, iż na policzkach znowu pojawiły się wypieki, które wkrótce objęły cały obszar twarzy. Po chwili piekły go nawet czubki uszu, mięśnie całego ciała się napięły, a na karku zjeżyły się maleńkie włoski. Mimo pozornie nieprzychylnej reakcji organizmu, Naruto uśmiechnął się szeroko, a w jego tęczówkach pojawiły się radosne iskierki. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się równie szczęśliwy. Choć był zawstydzony słowami Uchihy i jego niespotykaną siłą dedukcji, ogarnął go błogi spokój - nie musiał natychmiast podejmować decyzji. Mógł swobodnie przeanalizować swoje pragnienia, a Sasuke, który aktualnie darzył go kochającym spojrzeniem, nie będzie go ponaglał.
Uzumaki wziął głęboki, oczyszczający oddech, po czym oparł głowę na ramieniu bruneta, nieznacznie przymykając powieki.
Potomek Nocy, widząc poprawę nastroju przyjaciela, powrócił do przerwanego wątku:
- Tak jak już wspominałem, w przypadku wampirów najbardziej skomplikowana jest miłość kochanków. Nie tylko dlatego, że wybieramy pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale przede wszystkim z powodu tego, iż całe życie spędzamy z jednym partnerem.
- Z jednym partnerem? - Oczy Naruto znacząco się powiększyły.
Sasuke przytaknął skinieniem głowy.
- Gdy spotykamy przeznaczoną nam osobę, nie potrafimy przestać jej kochać. Nie możemy jej zdradzić czy od niej odejść, gdyż uczucie, które do niej żywimy jest zbyt głębokie, abyśmy mogli się od niego uwolnić. Cierpimy, kiedy nie widzimy naszej miłości, a gdy nasz partner umrze, my obumieramy z rozpaczy.
Blondyn przegryzł wargę i wtulił twarz w szyję Potomka Nocy.
- To piękne - stwierdził. - W przeciwieństwie do ludzi, jesteście wierni. Sasuke, jeśli jeden z kochanków poniesie śmierć, drugi pozostanie w świecie żywych, oznacza to, że do końca swych dni będzie samotny?
- Niestety, tak. Istnieją przypadki, w których wampir, po utracie pierwszego partnera, zdołał pokochać drugą osobę. Lecz są to wyjątki, jakie najczęściej się nie powiodły. Bez względu na to czy Potomek Nocy zapragnie się z kimś związać, zawsze będzie miał w pamięci swoją poprzednią miłość. Każdy gest, dźwięk, zapach, przypomni mu zmarłego ukochanego. Dla drugiej strony, takie zachowanie jest równie bolesne. Oddanie swojej duszy i ciała komuś, kto nie może zapomnieć o poprzedniku, wpływa destrukcyjnie na obu partnerów. Pierwszy jest rozdarty między zmarłym a obecnym kochankiem, drugi czuje się jedynie zastępstwem nieboszczyka.
- Toksyczna miłość, która doprowadzi ich do wzajemnego wyniszczenia. - Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Teraz, w czasach wojny, miłość to dla was ryzykowny luksus.
- Tak - potwierdził Sasuke, smętnie kiwając głową. - Musiałeś się o tym dowiedzieć, bym mógł opowiedzieć ci historię Deidary. Dzięki mojemu wstępowi zrozumiesz, dlaczego stałem się zaniepokojony planem szkolenia cię przez doświadczonego Telepatę.
Naruto wyprostował sylwetkę i przeniósł wzrok na twarz Sasuke, gdzie zagościł śmiertelnie poważny wyraz.
- Ja oraz Itachi poznaliśmy Deidarę w Kolonii, gdy byliśmy dziećmi - powiedział czarnowłosy. - Chłopiec w wieku mojego brata, ambitny i niebywale utalentowany. Telepata, który jednocześnie praktykował zielarstwo oraz medycynę. Wyrósł na zdolnego wojownika, potrafiącego posługiwać się nie tylko potęgą własnego umysłu, ale także ciała. Był perfekcyjnym strzelcem oraz jeźdźcem. Pewnego dnia wykorzystał swe umiejętności w walce - ocalił człowieka, swojego przyszłego partnera, którego w drodze do Kolonii napadł oddział Łowców. Okazało się, iż mimo tego, że pochodził z innej rasy, pomagał wampirom. Deidara postanowił się nim zaopiekować - wyleczył jego rany, otoczył troską i opieką. Tak prędko jak dane było im się spotkać, równie szybko narodziła się między nimi miłość. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknego i silnego uczucia, łączącego dwie osoby. Niestety, partner Deidary został śmiertelnie ranny - udali się w głąb lasu, by pozbierać zioła potrzebne do przyrządzenia lekarstw. Nie spodziewali się, że w tak gęstych zaroślach mogą natknąć się na grupę ludzi - morderców, którzy dostarczali ciała wampirów na zamek ludzkich władców, by zdobyć obiecane złoto. Mężczyzna osłonił Deidarę własnym ciałem - miecz przeszył go na wylot. Skonał w ramionach partnera, który zdołał pokonać oprawców, lecz nie zdążył ocalić swojej miłości.
Blondyn zagryzł wargi i starł dłonią łzę, która potoczyła się po policzku.
- Po tym wydarzeniu, Deidara zupełnie się zmienił - szepnął Sasuke, starając się opanować drżenie głosu. - Utracił większość telepatycznych zdolności. Wyjechał z Kolonii. Zamieszkał w małym domu wewnątrz południowego lasu, który wybudował własnymi rękami. Od śmierci partnera, stroni od towarzystwa. Wyrzuty sumienia spowodowane utratą kochanka sprawiły, iż zamknął się w sobie i nikogo do siebie nie dopuszcza. Jest zgryźliwy, sarkastyczny i straszliwie wymagający, a na domiar złego - nienawidzi ludzi. Z jego ust nie usłyszysz pochwały, Naruto. Uważasz się za człowieka, więc Deidara będzie robił wszystko, by ci to wypomnieć. Z jego strony nie można oczekiwać zrozumienia, a tym bardziej współczucia. Podczas treningu nie zwróci uwagi na twoją siłę - nawet, jeśli ból będzie rozrywał ci mięśnie, on nie mrugnie okiem. - Wbił spojrzenie w pobladłą twarz lekarza. - Czy mimo tego, co będziesz musiał znosić, dalej chcesz ofiarować swoją pomoc?
Naruto odczuł, jakby do żołądka wpadła mu bryła lodu, która z łatwością zmroziła jego wewnętrzne organy i wywołała efekt gęsiej skórki. Chłód, który ogarnął ciało był tak przenikliwy, iż bez trudu mroził krew w żyłach blondyna. Strach, jaki zrodził się w jego sercu spowodował, że lekarz gwałtownie pobladł, a po plecach spłynął mu zimny pot. Nie lękał się Deidary, jego wymagań, uwag na temat wyboru życia człowieka, a nie wampira. Przerażał go fakt, iż Sasuke pokładał w nim wszelkie nadzieje, liczył, że dzięki niemu odzyska starszego brata - jedynego członka rodziny. Uzumaki był dla niego ostatnią szansą na ocalenie Itachi'ego - króla Potomków Nocy, a równocześnie istoty, którą kruczowłosy darzył głęboką miłością. Błękitnooki bał się pomyśleć, co stałoby się z młodszym Uchihą, jeśli nie podołałby nauczeniu się używania telepatycznych zdolności. Wewnątrz duszy, Sasuke posiada wiele niezabliźnionych ran, pomyślał. Każda z nich nieznacznie się zasklepiła, lecz potężniejszy impuls wystarczy, by wszystkie się otworzyły. Jeśli nie podołam zadaniu, Itachi zostanie stracony, a Sasuke również zginie - umrze z rozpaczy. Nie mogę na to zezwolić!
Naruto przyjrzał się ciału bruneta - jego ranom, skrywanym pod bandażami oraz siniakom, zdobiącym skórę fioletowymi śladami. Gdy zawiesił oczy na jego twarzy, gdzie niepokój zmieszał się ze strachem, blondyn powrócił pamięcią do wspomnień Potomka Nocy, po czym uśmiechnął się i oparł głowę o czoło Uchihy. Podjął decyzję, wyzbywając się wcześniejszego strachu.
- Przyniosę pióro i pergamin, abyś mógł wysłać list do Deidary - poinformował Naruto, na co wampir w niezrozumieniu zmarszczył brwi, jakby słowa blondyna do niego nie dotarły.
- Bez względu na to, z jakimi przeciwnościami przyjdzie nam się mierzyć chcę, byśmy przeszli przez nie razem - wyjaśnił Uzumaki. - Nie zrezygnuję z ciebie, Sasuke. Stanę do walki, choćbym musiał pozostawić za plecami wszystko, co dotąd znałem.
Ciemnooki prędko zamrugał powiekami, starając się opanować łzy wzruszenia, które przyćmiły czarne tęczówki. Błyskawicznie ułożył dłonie na policzkach młodzieńca, przybliżając usta do jego czoła, lecz, nim wargi zdołały dotknąć skóry, Cień, który dotąd siedział na ławie i spokojnie obserwował rozmawiających młodzieńców, przeraźliwie zaskrzeczał. Niespodziewany odgłos kruka sprawił, że Naruto podskoczył w miejscu, a Sasuke syknął z bólu, gdy ptak udziobał go w kolano.
- Podły wypłosz! - wrzasnął Uchiha, pocierając obolałe miejsce. - Przysięgam, że kiedyś cię oskubię ze wszystkim piór!
Uzumaki z trudem opanował napad śmiechu, wywołany komicznym oburzeniem Potomka Nocy, po czym powiedział:
- Może okazywanie uczuć przez dwie istoty wprawia go w obrzydzenie.
- Nie, to naturalna, wrodzona złośliwość.
Cień wydał obrażony okrzyk, świdrując paciorkowatymi oczkami twarz Sasuke, który ledwo powstrzymywał się przed rozerwaniem zwierzęcia na strzępy. Naruto cicho się zaśmiał, by nie sprawić mylnego wrażenia, że nic nie znaczy dla niego krzywda bruneta, po czym błyskawicznie powstał z miejsca.
- Proszę, nie pozabijacie się pod moją chwilową nieobecność. - Uśmiechnął się i skierował w stronę wyjścia z salonu.
Kiedy miał już pokonać próg pomieszczenia, usłyszał za sobą pełen
wdzięczności głos przyjaciela:
- Dziękuję, Naruto. Na zawsze będę twoim dłużnikiem.
Uzumaki ponownie się uśmiechnął i zniknął w głębi sąsiedniego korytarza, pozostawiając Sasuke z gorzkim posmakiem niespełnionego pocałunku.
Uchiha zmarszczył brwi, posyłając krukowi mordercze spojrzenie.
- Wiesz, że cię nienawidzę, prawda? - syknął, na co Cień teatralnie wywrócił oczami.
Zwierzę chwyciło w dziób kawałek pergaminu, gdzie znajdowała się zapisana wiadomość Itachi'ego, po czym zamoczył nogę w kałamarzu i nakreślił pazurem nowe znaki.
Gdy ukończył dzieło, popchnął papier w stronę zaciekawionego chłopaka, który natychmiast chwycił pismo i przeczytał nowo powstałe zdanie:
- Miłość do człowieka to ryzyko, którego nie powinieneś podejmować - mruknął.
Podbródek bruneta potężnie zadrżał, a oczy gwałtownie się zaszkliły. Zmiął pergamin w dłoni czując, jakby serce wyskakiwało mu z piersi.
- Zdaję sobie z tego sprawę, Cieniu - przyznał Sasuke. - Lecz nie potrafię oprzeć się uczuciu, które się we mnie zrodziło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani :)
Na początku, chciałabym Was przeprosić za dłuższą przerwę w dodawaniu postów, a także w odpisywaniu na Wasze komentarze. Niestety, ubiegłe dwa tygodnie nie były dla mnie łatwe - ogromna ilość nauki oraz wiele spraw prywatnych zupełnie odcięły mnie od opowiadań. Na szczęście, nareszcie rozpoczęłam ferie, dzięki czemu mogę swobodnie zająć się blogiem. Postaram się w ich czasie napisać kilka rozdziałów wprzód tak, abyście nie musieli długo czekać na kontynuacje poszczególnych historii.
Dzisiejszego dnia prezentuję Wam 17 rozdział "Serca mroku". Przepraszam, kochani, że nie poinformowałam Was wcześniej, dlaczego nastąpiła dłuższa przerwa pomiędzy publikacjami wampirzej historii. Spowodowane było to tym, iż na pewien czas utraciłam pomysł na dalsze części. Jednak, gdy dzisiaj weszłam na bloga, moja wena powróciła i "Serce mroku" będzie normalnie dodawane. Jednak muszę się Wam przyznać, że ciężko jest ponownie wdrążyć się w opowiadanie, do którego długo się nie zaglądało. Wiele rzeczy zdołałam zapomnieć i podczas pisania musiałam doczytywać poprzednie części. Z tego powodu jestem niepewna, jak prezentuje się dzisiejsza publikacja. Osobiście nie jestem do niej całkowicie przekonana i będę cierpliwie czekać na Wasze opinie. Mam nadzieję, że mimo moich obaw, rozdział przypadł Wam do gustów, a jeśli nie to postaram się poprawić w następnej publikacji :)
W ciągu kilku najbliższych dni odwiedzę blogi, które czytam oraz te, na jakie zostałam zaproszona. Skomentuję zaległe i bieżące notki.
Również, kochani, chciałabym Wam podziękować za to, że mimo moich notorycznych, przedłużonych nieobecności ciągle odwiedzacie mój projekt i komentujecie notki. Naprawdę, Wasze wsparcie bardzo mi pomaga i wspiera w dalszym pisaniu.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego wpisu :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~